Geopolityka według Google

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Sięgałem po „New Digital Age” Erika Schmidta i Jareda Cohena z zawodowego obowiązku, ciekaw jaką wizję świata i przyszłości przedstawią ludzie kierujący Google.
Obawiałem się jednak, że autorzy nie wyjdą ponad technoutopijne wizje cyfrowej szczęśliwości, jakimi faszeruje publiczność Don Tapscott w swych kolejnych Wikinomiach. To znaczy, technoutopii nie zabrakło i kawałków o tym, jak kompozytor z Kenii może wspólnie z gitarzystą z Danii wspólnie tworzyć i konkurować w globalnej skali, korzystając z uroków „connectivity”. Warto jednak przetrwać takie fragmenty, żeby zobaczyć że Schmidt i Cohen to twardzi, by nie powiedzieć cyniczni realiści.

To prawda, że cyfrowa rewolucja zmieniła wiele, najważniejsze jednak przed nami – możliwości są duże, autorzy prześcigają się w wizjach ze scenarzystami Star Treka: holograficzne wakacje, cyfrowa medycyna, etc. Tak może być, tak być może będzie, zmiana nie jest jednak zdeterminowana – jak mawiał Melvin Kranzberg ” technologia nie jest ani dobra, ani zła, ani tym bardziej obojętna”. Nadchodzą wspaniałe czasy dla dyktatorów, jeśli tylko odrobią lekcję, a przykład władcy Syrii pokazuje, że nauka  idzie szybko. Bardzo prawdopodobny jest scenariuszu bałkanizacji Internetu, tworzenia się zamkniętych enklaw opartych na różnych aksjologiach i platformach technologicznych.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Zniknięcie Anżeliki

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko

Iran, Syria lub Arabia Saudyjska nie musi już korzystać z rozwiązań zachodnich, żeby rozwijać  kontrolować swoje sieci telekomunikacyjne. Ich zlecenia przejmują Chińczycy, bez zbędnego zrzędzenia o prawach człowieka. Najciekawsze stwierdzenie Schmidta i Cohena dotyczy rewolucyjnego potencjału Internetu – prognozują, że Arabska Wiosna to ostatni taki wybuch i już nigdzie się nie powtórzy. O skali i energii arabskich rewolucji zdecydowała charakterystyka społeczeństw Tunezji, Egiptu – ich duża homogeniczność i spoistość ideologiczna, błędy dyktatorów. Nie do powtórzenia nigdzie indziej, tym bardziej że jak zauważają Schmidt i Cohen, arabskie rewolucje łatwiej było zacząć, niż z sukcesem zakończyć. Inaczej mówiąc, samoorganizacja sprawdza się do etapu przejęcia kontroli na Placem Tahrir, do sprawowania władzy potrzebne są już jednak wyraziste struktury przywództwa i władzy.

Autorzy „New Digital Age” zastanawiają się nad losem organizacji społecznych, które muszą dziś walczyć o uwagę z szalbierzami, którzy potrafią pokazać się w sieci, lecz nie mają nic konkretnego do zaoferowania, jednak odciągają uwagę od wartościowych inicjatyw. Wiele ciekawych obserwacji, które dotychczas można głównie było przeczytać w analizach krytycznych. Gdy słuszność tej krytyki potwierdzają, przynajmniej w znacznym zakresie, „twórcy przyszłości”, jest nad czym myśleć. Poniżej krótka wypowiedź Schmidta i Cohena o książce (choć o tych bardziej technoutopijnych jej fragmentach).

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj