Gdzie leży Polska?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Gdzie leży Polska? Czechy? Węgry? Ukraina? W sensie geograficznym odpowiedź jest prosta, wystarczy podać współrzędne lub koordynaty GPS.

Nie o taką geografię jednak chodzi, lecz o odpowiedź, czy Polska (Czechy, Węgry) jest bardziej krajem wschodnim czy zachodnim i na ile od tego zależą wybory polityczne Polaków (Czechów, Ukraińców, Węgrów) i ich zachowania zbiorowe.

W okresie komunizmu, w latach 80., odpowiedź zaproponował Milan Kundera w słynnym eseju „Zachód porwany albo tragedia Europy Środkowej”. Przywoływał w nim historyczno-polityczną ideę Europy Środkowej jako rodzaju czyśćca, do jakiego społeczeństwa ówczesnej Czechosłowacji, Węgier i Polski zostały wrzucone na mocy porozumień jałtańskich. Wbrew woli i kulturze tych społeczeństw siłą zostaliśmy przesunięci na Wschód, w strefę sowieckich/rosyjskich wpływów.

Istota Europy Środkowej polega na zasadzie „maksimum różnorodności na minimum przestrzeni”, na tym też polega zasada Europy. Wschodnim Imperium kierowała zasada odwrotna: minimum różnorodności na jak największej przestrzeni. W 1989 r. wyszliśmy z czyśćca, wracając do właściwego sobie zachodniego i europejskiego obszaru kulturowego. Tak się przynajmniej wydawało jeszcze w 2014 r., kiedy świętowaliśmy jako prymusi pierwszą dekadę obecności w Unii Europejskiej.

Rok później czar prysnął, kryzys wywołany przez napływ uchodźców ponowił pytanie o to, gdzie leży Polska (Węgry, Słowacja, Czechy). I zamiast oczywistej jeszcze kilka lat temu odpowiedzi dziś Marek Magierowski, wysoki urzędnik w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej, mówi:

Po II wojnie światowej Polska została drastycznie przesunięta na Zachód. Razem z Kresami utraciliśmy jednak nie tylko kawał naszego terytorium, ale też kawał naszego mózgu, pamięci i mentalności. Prowadząc taką, a nie inną politykę zagraniczną, nie możemy o tym zapomnieć.

To zwrot wręcz kopernikański: Kundera przekonywał, i w to wierzyliśmy, że Jałta zepchnęła nas na Wschód, choć byliśmy na Zachodzie, Magierowski przekonuje, że Jałta wypchnęła Polskę na Zachód, choć byliśmy i kulturowo jesteśmy na Wschodzie.

To nie są niewinne słowa, o czym kiedyś pisał István Bibó w klasycznym już tekście „Nędza małych państw wschodnieuropejskich”. Wprowadza w nim kategorię „fałszywego realizmu”, który polega na tworzeniu polityki w odniesieniu nie do historycznej rzeczywistości, lecz kształtowanych kulturowo wyobrażeń o niej.

W efekcie kierowania się „fałszywym realizmem” Polacy, Węgrzy, Czesi działali wbrew logice historii, wpędzając się w katastrofy. Jeśli „realistycznie”, jak chce Magierowski, uznamy, że jesteśmy na Wschodzie, to zaczniemy adekwatnie do tego uznania tworzyć pomysły polityczne. I tworzymy, wystarczy przypomnieć rojenia o Międzymorzu i odbudowie czegoś w rodzaju regionalnej podmiotowości polityczno-gospodarczej pomiędzy Rosją a Europą Zachodnią.

Nie o tym jednak dalej, tylko o ciekawym tropie, na jaki trafił Przemysław Czapliński, który odpowiedzi na pytanie, „gdzie leży Polska”, postawił w 2014 r. podczas IV Forum Kulturoznawczego w Elblągu, a szukał jej w polskiej literaturze (z tych poszukiwań powstaje fascynująca książka). Okazało się, że tradycyjną oś Wschód-Zachód, po której przesuwaliśmy się podczas dziejów, należy uzupełnić o oś Północ-Południe, jaka definiuje relacje z krajami regionu Europy Środkowej i Wschodniej. Z Polską jest ten problem, że rzeczywiście, jak zauważył Magierowski, utrata Kresów komplikuje mentalno-geograficzną orientację.

Polska, będąc mentalnie na Wschodzie, chciałaby być liderem regionu bardzo różnorodnego, którego społeczeństwa bardzo pielęgnują swe kulturowe autarkie i też nie do końca wiedzą, gdzie są. Wyraźnie widać, że projekty polityczne rozwijane przez społeczeństwa krajów wschodnio- i środkoweuropejskich rozwijane są w odniesieniu do literackich fikcji, a nie do strukturalnej rzeczywistości, na którą Warszawa, Budapeszt czy Praga nie mają większego wpływu, bo nie kontrolują przepływów kapitałowych ani łańcuchów kreowania wartości w zglobalizowanej gospodarce.

Polityka, zwłaszcza polityka zagraniczna, karmiona literacką fikcją (czyli polegająca na „fałszywym realizmie”) prowadzi do takich katastrofalnych pomyłek jak gra na Wielką Brytanię jako strategicznego sojusznika i rekonstrukcji mrzonek o regionalnym mocarstwie. W rezultacie pozostaje pustka.

O tym wszystkim będziemy rozmawiać we Wrocławiu 18 sierpnia w ratuszu podczas otwartej debaty „Europa Środkowa: przestrzeń Utopii czy kraina króla Ubu?”. Dyskutować będą: Radka Denemarkova z Czech, Katarzyna Uczkiewicz z Polski, Leonidas Donskis z Litwy i Mykoła Riabczuk z Ukrainy, ja tę dyskusję poprowadzę.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Niepoczytalni?

Stan umysłu Mieszka R., sprawcy okrutnego zabójstwa na UW, może być zupełnie inny, niż wskazują wycinkowe relacje internetowych serwisów. Przy okazji pojawiło się pytanie, gdzie przebiega granica poczytalności sprawcy, od czego zależy kara za zbrodniczy czyn.

Joanna Cieśla

Debata otworzy konferencję „Czas Utopii. W poszukiwaniu utraconej przyszłości”, na którą zapraszam w kolejne dni, 19 i 20 sierpnia.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj