Strajk w dobie sondaży

Zespół Szkół Ogólnokształcących Nr 8, Gdańsk. Fot. Edwin Bendyk
Strajk szkolny trwa. Protest ma niewątpliwie branżowy charakter, ale komentatorom umknął kluczowy aspekt – mamy do czynienia z największym w Polsce od dekad strajkiem kobiet.
W strajku oczywiście uczestniczą także mężczyźni: nauczyciele, pracownicy techniczni. Ale nie zmienia to faktu, że zdecydowana większość protestujących to kobiety, które po raz pierwszy w życiu zdecydowały się wyjść z roli „podręcznych”, zdyscyplinowanych pracownic i wystąpić w obronie swojej godności osobistej i zawodowej.
Co ważniejsze, wiele z nich – zwróciły mi na to uwagę nauczycielki z gdańskiego Zespołu Szkół Ogólnokształcących Nr 8, z którymi spotkałem się we wtorek – pauperyzację zawodu nauczycielskiego i pracy w oświacie wiąże z feminizacją i traktuje jako wyraz dyskryminacji płacowej ze względu na płeć.
Wyzysk pierwotnej akumulacji
To ważne spostrzeżenie, bo wpisuje walkę strajkujących w szerszy niż tylko edukacyjny kontekst i łączy ją z innymi ruchami kobiet odkrywających w Polsce swoją podmiotowość. W tym kontekście strajk szkolny można odczytać jako strajk solidarnościowy odbywający się w imieniu wszystkich kobiet w naszym kraju, które są wyzyskiwane najbardziej w sektorze publicznym: instytucjach kultury, administracji, służbie zdrowia.
Polski kapitalizm z taniej pracy kobiet w sektorze publicznym uczynił źródło pierwotnej akumulacji. I ten model rozwoju wyczerpał się, a PiS, nawet jeśli przeczeka strajk, rozbije się o konsekwencje uruchomionego procesu. Bo jeśli nawet strajk nie przyniesie skutku, to konsekwencją będzie i tak odmowa pracy, strajk będzie trwał, przekształcając się w falę rezygnacji z zawodu.
Nadchodzi kryzys
Luki, jaka powstanie, nie będzie kim zapełnić – już w tej chwili brakuje chętnych do uczenia przedmiotów przyrodniczych, prezydenci miast „podkupują” sobie dobrych nauczycieli, ale stoimy u progu kryzysu strukturalnego nie tylko w edukacji, lecz także w całym sektorze publicznym.
Tych procesów nie ujawniają sondaże, w które zapatrzona jest władza i wielu komentatorów. PiS, widząc, że jego elektorat jest przeciwny strajkowi, nie podejmuje poważnych negocjacji, licząc na to, że niechęć w końcu także ogarnie tych, którzy strajkujących wspierają. A komentatorzy wślepiają się w wyniki sondaży i analiz ruchu w sieci, pokazując, że takie przesunięcie nastrojów już trwa.
Mądrość strajku
Być może podążanie za sondażami nie spowoduje, że ujawnione przez strajk wspomniane kryzysy strukturalne znikną wraz z zawieszeniem protestu, jak radzą niektórzy życzliwi. Przeciwnie, wybuchną z jeszcze większą siłą już poza samą strajkową formułą, w sposób spontaniczny i niekontrolowany, mocą nieuchronnego procesu społecznego.
Piszemy o tym, co ważne i ciekawe
Niepoczytalni?
Stan umysłu Mieszka R., sprawcy okrutnego zabójstwa na UW, może być zupełnie inny, niż wskazują wycinkowe relacje internetowych serwisów. Przy okazji pojawiło się pytanie, gdzie przebiega granica poczytalności sprawcy, od czego zależy kara za zbrodniczy czyn.
Dlatego zamiast podążać za sondażami i podpowiedziami technologów politycznych, lepiej wsłuchać się w mądrość strajkujących kobiet. Bo zdają sobie sprawę, że stawka ich protestu jest znacznie większa (pisałem o tym w OKO.press). Aż korci, żeby sparafrazować hasło, jakie zawisło, jak podaje strajkowa legenda, w 1980 r. na murze Stoczni Gdańskiej, i napisać: „mężczyźni, idźcie do domu, my tu walczymy o Polskę!”.
Nie, my, mężczyźni, nie możemy pójść do domu, musimy pomóc kobietom zrobić w Polsce porządek.