Jaki kurs?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Nauczyciel ma obowiązek się dokształcać. Większość wybiera kurs lub studia podyplomowe, kierując się tzw. priorytetami wymyślanymi przez MEN. Ja sam dałem się nabrać kiedyś na ścieżki międzyprzedmiotowe i do dziś nie mogę sobie darować, że ukończyłem kurs, który mi się do niczego nie przydał. Priorytety zmieniły się tak szybko, że nie dane mi było wypróbować w praktyce tego, czego się z mozołem nauczyłem. Teraz jestem ostrożniejszy w wybieraniu przedmiotu kształcenia.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Wściekły pies

Picie w Polsce to temat rzeka. Rzeka to zresztą dobra metafora. W zeszłym roku branża zarobiła 50 mld zł. A mówimy o czymś, czego wyprodukowanie kosztuje grosze – mówi Ryszard, od ponad 20 lat związany z branżą alkoholową. Sam jest alkoholikiem, ma ojca alkoholika i żonę alkoholiczkę.

Juliusz Ćwieluch

Najbardziej kuszą mnie studia z zakresu zarządzania oświatą, które są warunkiem ubiegania się o dyrektorski stołek. Kto wie, zastanawiam się, czy nie powinienem myśleć o swoim rozwoju zawodowym w kategorii awansu na dyrektora jakiejś placówki. Kto wie? Jednak znam swoje wady, więc wiem, że szybko bym z takiego stołka spadł. Nie mam w sobie niczego, co powinno charakteryzować dyrektora. Jestem przecież nieporządny, uparty, gustuję w konfliktach, nie słucham dobrych rad, zrażam do siebie ludzi, lubię prowokować, brakuje mi zdrowego rozsądku i poczucia rzeczywistości. Lepiej więc, abym się nie brał za zarządzanie szkołą. Ale z ambicji nie tak łatwo zrezygnować.

Na drugim miejscu stawiam kurs operatora koparko-ładowarki. Mówię poważnie. Jak się dowiedziałem, nie byłbym wcale pierwszym nauczycielem, który zdobył tego typu uprawnienia. Wielu nauczycieli uzupełnia kwalifikacje, licząc na złapanie dodatkowego zatrudnienia. Jeśli chodzi o operatorów maszyn budowlanych, to naprawdę zaliczają się oni do elity robotników w tym kraju. Wysokie zarobki, dogodny czas pracy. Podobno można nawet tak się dogadać w sprawie czasu pracy, że zatrudnienie w szkole w ogóle nie będzie kolidowało z pracą na budowie. I robota blisko, bo operatorów potrzebuje się wszędzie, a budowy rosną jak grzyby po deszczu. Na moje opory, że brakuje mi zdolności manualnych, aby kopać, znajomy odpowiedział: ?rozwalisz kilka ulic i nabierzesz wprawy?. Można nawet wybrać zmiany nocne albo weekendowe, kiedy to typowi budowlańcy nie chcą zasuwać. Poza tym w wakacje, kiedy mam wolne, jest największy ruch na budowach. Za rok żyłbym jak król. Wszystko więc przemawia za tym, aby wybrać kurs operatora koparko-ładowarki. Może nawet kolegów polonistów spotkam na zajęciach. Nie wybiera się kto znajomy?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj