Strajk przyspieszony

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Nauczyciele chcą rozpocząć strajk wcześniej, niż planowali. Pierwotnie miał to być kwiecień, ale na ten właśnie miesiąc minister edukacji zaplanowała podwyżki wynagrodzeń. Dlatego strajk może być już w marcu (info tutaj).

MEN gra z nauczycielami w kotka i myszkę. Nie zdziwiłbym się, gdyby podwyżki też zostały przesunięte na marzec. Wtedy strajk nie mógłby się odbyć. Absurdem byłoby zbiegnięcie się podwyżek i strajku. Bunt nauczycieli wyglądałby wtedy śmiesznie. Obawiam się, że Anna Zalewska zrobi nauczycieli na szaro i wstrzeli się z podwyżkami bądź innymi bonusami dokładnie w przeddzień strajku.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Dlaczego nie Włoch? Rzymscy dziennikarze już rekonstruują przebieg konklawe

Włosi starają się objaśnić porażkę faworyta, za którego uchodził kard. Pietro Parolin. Sekretarz stanu za pontyfikatu Franciszka miał – jak piszą watykaniści „La Stampy” – otrzymać w pierwszym i drugim głosowaniu bardzo duże poparcie.

Tomasz Bielecki, Polityka Insight

Zapowiada się, że marzec będzie w tym roku miesiącem kluczowym w oświacie. Dyrektorzy muszą mieć właśnie w marcu, czyli miesiąc wcześniej niż w poprzednich latach, gotowe plany zatrudnienia na następny rok szkolny i przesłać je kuratorom do wglądu. Strajk kwietniowy nie miałby więc żadnego sensu, bo karty będą już wtedy rozdane.

ZNP podobno wskazuje na 10 (piątek) lub 13 (poniedziałek) marca. Obydwa terminy są złe. Jak chcemy, aby zabolało, strajkujmy w środku tygodnia. Strajkiem w piątek czy poniedziałek wydłużymy ludziom weekend, więc w sumie zrobimy im dobrze. Poza tym możemy niechcący trafić na rekolekcje, kiedy w wielu szkołach nie ma zajęć, a uczniów prowadzi się do kościoła. Dopiero byłyby jaja. Gołym okiem widać, że nauczyciele tak się znają na strajkowaniu jak świnia na gwiazdach. Myślę, że nadeszła pora, aby wezwać fachowca.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj