Czy to na pewno matura z polskiego?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Przepraszam wszystkich, którzy uczyli się do matury z polskiego na poziomie podstawowym. Czytali lektury, siedzieli na lekcjach i wykonywali polecenia nauczycieli. Niepotrzebnie to robili. Ten egzamin da się zdać bez elementarnej wiedzy o literaturze. Wystarczy trochę cierpliwości.

Temat pierwszy. Napisać parę zdań o pracy każdy potrafi. Pasja czy obowiązek? Doprawdy nie trzeba uczyć się sztuki argumentacji, aby odpowiedzieć na to pytanie. A tekst Exupery’ego, który trafił do arkusza maturalnego, sam się czyta. Ani on z lektur, ani z kanonu (był w czteroletnim liceum). Cały wywód można oprzeć na wiedzy pozaszkolnej, na oczytaniu w internecie, na dowolnych przykładach. Po tegorocznej maturze tylko głupek sięgnie po kanon. Po co uczniom klasycy? Bez znajomości lektur da się zdać egzamin dojrzałości.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Psychobiznes

Od dziesięcioleci trwają znojne prace nad ustawą dotyczącą usług psychoterapeutycznych w Polsce. Dlaczego się nie udaje? Bo chodzi o pieniądze.

Wojciech Kulesza

Temat drugi. Wiersz Kazimierza Wierzyńskiego. Poeta wartościowy, ale dzisiaj zapomniany. Wyparty w szkole przez Tuwima. Zaledwie wspominany. Uczniowie przekonali się, że nauka na lekcjach polskiego to jedno, a matura to drugie. No i poezja jest tylko dla desperatów. Na egzaminie będzie to, czego nie było na polskim. Twórcy matury robią niedźwiedzią przysługę nauczycielom. Tworzą egzamin z polskiego, ale całkowicie obok tego, co jest w podstawie programowej.

Dobrze, że matura jest przyjazna uczniom. Źle, że rozmija się z programem szkolnym. Tegoroczny egzamin można by dać gimnazjalistom, a też by sobie poradzili. Można by dojść do wniosku, że szkoda czasu na lektury, trzeba uczyć pisania o czymkolwiek. Niestety, doświadczenie uczy, że co roku matura jest inna. Skoro teraz mieliśmy zero szkoły, za rok egzamin może być wzięty w całości wprost z lekcji języka polskiego. I jak zwykle wszystkim szczęka opadnie.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj