Lektury należy czytać na lekcji

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Bardzo mnie zainteresowała propozycja Ireny Koźmińskiej, aby nauczyciele czytali uczniom lektury na lekcji. Codziennie przez jakieś 20 minut. Nie na przerwie, nie przed i nie po lekcjach, lecz w czasie zajęć. Założycielka Fundacji „ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom” widzi w tym same zalety.

Stosowałem czytanie lektury przez nauczyciela na głos w czasie lekcji, gdy pracowałem w bardzo słabym liceum. Wiedziałem, że uczniowie sami nie sięgną po dzieło literackie, dlatego postanowiłem im czytać. Pomysł zaczerpnąłem z książki Daniela Pennaca „Jak powieść”. Zamiast krytykować uczniów, że nie czytają lektur, trzeba im czytać.

W prestiżowym liceum, gdzie uczę obecnie, nie stosuję tej metody. A powinienem. Kiedy odwiedzają mnie absolwenci, zwykle po doktoratach, niektórzy na bardzo prestiżowych stanowiskach, nawet w ministerstwie, to prawie wszyscy chwalą się, że w liceum nie przeczytali żadnej lektury. Jeszcze trochę takich przechwałek, a zacznę prowadzić lekcje metodą głośnego czytania lektur.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Teraz wrze na Wydziale Psychologii UW. „Ludzie w końcu odważyli się mówić”. Będzie efekt domina?

Po zwolnieniu dyscyplinarnym dziekana Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych prof. Daniela Przastka wrze na Wydziale Psychologii. Wszystko wylało się w ostatnich dniach.

Katarzyna Kaczorowska

Pod względem stosunku do kanonu szkolnego nie ma różnicy między wybitną młodzieżą a przeciętną. Ci wybitni czasem się tłumaczą, że nie czytają niczego po polsku, więc niech profesor wybaczy, ale nie zamierzają tego zmieniać. Natomiast niewybitni robią swoje i się nie tłumaczą. Jeśli więc lektury są takie ważne, trzeba uczniom je czytać na lekcji. Irena Koźmińska ma rację, że czytanie to budowanie więzi z ludźmi, którzy w tym języku mówią.

Szczegóły propozycji czytania uczniom lektur tutaj.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj