Nauczyciele uczą się mówić „dzień dobry” wg nowych zasad

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Kiedy skończył się w Polsce komunizm i nastał wolny rynek, pracownicy sklepów dowiedzieli się, że mają pierwsi mówić klientom „dzień dobry”. Wiek i płeć nie mają znaczenia, pierwszy zawsze kłania się pracownik. Była to rewolucja w kulturze osobistej. Dzisiaj podobne zmiany dotykają edukację.

Młodzież w lot pojęła nowe zasady zachowania, gorzej z nauczycielami. Choć się bardzo staram, często zapominam. Wtedy uczniowie mówią mi wymownie „dzień dobry”, tak jednak akcentując słowa, abym się domyślił, że to nagana, a nie pozdrowienie. Bardzo trudno zmienić przyzwyczajenia, wciąż więc jestem karcony przez uczniów. Przechodząc koło mnie, uśmiechają się i dają znaki oczami, abym domyślił się, co powinienem powiedzieć.

Po wielu takich przypomnieniach w końcu udało mi się zapamiętać. Aby uczniowie darowali mi kilka dni niepedagogicznego zachowania, kiedy nie kłaniałem się pierwszy, dzisiaj przepuszczałem w drzwiach nie tylko uczennice, ale też chłopców, otwierałem i zamykałem okna, ścierałem tablicę, o nic nastolatków nie prosiłem, wszystko robiłem sam. Kilkanaście lat temu widziałem takie rzeczy w zagranicznych szkołach. Uznałem je za przerażające. Do głowy mi wtedy nie przyszło, że podobnie będzie w Polsce.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj