Wycieczki szkolne to sprawa rodziców?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Trwa sezon szkolnych wycieczek. Uczniowie myślą, że to dla nauczycieli frajda, rodzice mają podobne zdanie, niby sama przyjemność. Dlaczego więc nauczyciele nie chcą jeździć?

Gdyby nie podpisane jesienią umowy, chyba byśmy nie pojechali. Oczywiście fajnie jest jechać na wycieczkę, ale – bądźmy szczerzy – jeszcze fajniej jest nigdzie nie jechać i nie ponosić za nic odpowiedzialności. A jest coraz trudniej. Bez sprawdzonej firmy nie odważyłbym się. Trzy dni z klasą poza szkołą – duże ryzyko.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Wściekły pies

Picie w Polsce to temat rzeka. Rzeka to zresztą dobra metafora. W zeszłym roku branża zarobiła 50 mld zł. A mówimy o czymś, czego wyprodukowanie kosztuje grosze – mówi Ryszard, od ponad 20 lat związany z branżą alkoholową. Sam jest alkoholikiem, ma ojca alkoholika i żonę alkoholiczkę.

Juliusz Ćwieluch

W tym roku nawet sprawdzona firma to za mało. Strajk zniechęcił nauczycieli do dodatkowej pracy. Aby znaleźć drugiego opiekuna, trzeba było odwołać się do zasady wzajemności. Ja pomogę tobie, a ty mnie. Jak wychowawca nie ma układów z kolegami lub nie chce tworzyć zobowiązań, może nie znaleźć nikogo. Takie czasy.

I co wtedy robić? Obawiam się, że z wycieczkami będzie jak ze studniówkami. Wszystko w rękach rodziców, niech się organizują i załatwiają, a nauczyciele mogą najwyżej doradzić.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj