Nauczyciele mogą uczyć, jak chcą

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Barbara Nowacka zapewniła, że nauczyciele mają pełną autonomię i mogą uczyć przedmiotu zgodnie z własnym uznaniem. Oczywiście w ramach podstawy programowej.

Ministra edukacji powiedziała te słowa podczas konferencji „Jak uczyć najnowszej historii Polski? Dylematy” (szczegóły tutaj). Nauczyciele mogą uczyć po swojemu. Ich widzimisię jest ograniczone. Muszą bowiem uczyć zgodnie z zasadami współczesnej pedagogiki, czyli nie rózgą i kijem. Nie mogą łamać prawa. Nie wolno im też uprawiać polityki. Poza tym są wolni.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Chude lata dla otyłych

Jesteśmy świadkami jednej z największych rewolucji społecznych ostatnich lat. Leki takie jak semaglutyd (Ozempic, Wegovy) lub tirzepatyd (Mounjaro, Zepbound) okazały się – wreszcie? – skuteczne w walce z otyłością. I już zmieniają świat: od półek sklepowych po relacje intymne.

Paweł Walewski

Ta wolność w stosowaniu metod, które nauczyciel uznaje za słuszne, jest stale naruszana w szkole. Przeżyłem kilku dyrektorów i nie przypominam sobie, aby któryś szanował prawo nauczycieli do wolności. Zwykle oczekiwali, że pracownicy będą tak uczyć, jak dyrektor lubi. Otwarcie informowali, że podczas hospitacji sprawdzą wskazaną metodę. Jeden lubił dramę, inny cenił tylko projekty, kolejny pracę w grupach.

Trzymam więc ministrę za słowo, że mogę uczyć tak, jak chcę. Ja najbardziej lubię wejść do sali, usiąść z tyłu i patrzeć, jak uczniowie realizują temat z listy, którą podałem wcześniej. Nie wtrącam się do tego, co robią, tylko obserwuję. W skrajnych przypadkach interweniuję, uzupełniam, prostuję, wyjaśniam. Rzadko stosuję tę metodę, gdyż dyrektorzy sugerowali inne metody jako lepsze. Ale jeszcze do niej wrócę – kto mi zabroni?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama