Rocker dobry na wszystko (II)

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

W sieciach Sport 2000 i Intersport tylko 40 proc. oferowanych w tym sezonie nart to tradycyjne karvingi. Reszta, czyli ok. 60 proc., to „rockery”.

Sam pierwszy raz skorzystałem z nart z tą technologią (jej historia i szczegółowy opis w „Rocker dobry na wszystko (I)”, 29 listopada 2010 r. ) w czerwcu na lodowcu w Maso Corto w Południowym Tyrolu. Warunki były akurat fatalne: nawet powyżej 3000 m n.p.m. lało jak z cebra. Śnieg był ciężki i mokry, a wyratrakowany stok szybko został przeorany przez narciarzy. Jednak oparte o technologię „rocker” K2 Rictor, następcy słynnych Apache, spisywały się doskonale.

K2 – zgodnie z hasłem „Rocker is not just for powder” – wprowadziła już tę konstrukcję w większości swoich modeli. Są więc narty „powder rocker”, ale też „speed rocker” (na twardy i zmrożony śnieg), „all terain rocker” (najbardziej uniwersalne), „catch free rocker” (dla początkujących i średnio zaawansowanych) czy „jib rocker” (dla zwolenników snowparków).

Technologia „rocker” w najbardziej uniwersalnych nartach all terain

Shane McConkey, odkrywca „rockera”, tuż przed tragiczną śmiercią (zginął w marcu ub. roku w Dolomitach podczas kręcenia kolejnego filmu narciarskiego) trafnie więc przepowiadał, że „DNA rockera znajdzie się także w cywilnych nartach dla wszystkich”.

Faktycznie: kolejne firmy – Salomon, Atomic, Elan itd. – zaczęły wprowadzać technologię „rocker” także w nartach grupy „all mountain”, przeznaczonych dla „zwykłych” narciarzy. Niektórzy tylko nazywają ją inaczej…

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight

Ba, po „rockera” sięgają nawet prestiżowe, ale uchodzące za nader konserwatywne – w dobrym sensie tego słowa – marki. Dowodem szwajcarska Stöckli (jej narty wytwarzane są niemal ręcznie i to tylko – z założenia – w ilości 50 tys. sztuk rocznie). Kiedy niedawno miałem okazję zwiedzać fabrykę Stöckli w Malters, oprowadzający niemal w tajemnicy pokazywał prototyp nart ze znakiem Stöckli na sezon 2011/12, których dzioby też były uniesione nieco wcześniej niż w dotychczasowych modelach.

Piotr Gąsiorowski, cytowany już w poprzedniej nocie świetny freeride’owiec i znawca technologii sprzętu sportowego, ma jednak na to wytłumaczenie: – Wystarczy przyjrzeć się deskom używanym przez pionierów narciarstwa na początku XX wieku. Przecież one też miały wcześnie uniesione dzioby… Czyli już wtedy były rockery.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama