Plan Trumpa dla Gazy: „wyczyścić wszystko”
Brzmi horrendalnie? A kto mu zabroni?
Można spaść z krzesła. Donald Trump powoli odkrywa karty dla Bliskiego Wschodu. Widać, że planem jest brak planu, bo po co snuć perspektywę po wojnie, czyli zajmować się głównie tym, jak odbudować Strefę Gazy i kto powinien nią zarządzać. Trump stawia na prostotę. Jordańskiemu królowi miał powiedzieć, że w Gazie widzi „bałagan, prawdziwy bałagan”, więc poprosił go o przyjęcie więcej palestyńskich uchodźców. „Mówimy o 1,5 mln ludzi. My po prostu to wszystko wyczyścimy”, relacjonował reporterom rozmowę z królem.
W niedzielę z tym samym przesłaniem miał się zwrócić do prezydenta Egiptu, bo w tych krajach szuka rozwiązania „problemu Gazy”. Król Trumpowi odmówił, tej samej reakcji można się spodziewać od gen. Sisiego. Dla Jordanii to wykluczone, już ma u siebie prawie 3 mln palestyńskich uchodźców, więcej niż rodowitych Jordańczyków. Egipt w czasie wojny wielokrotnie opierał się planom wysiedlenia mieszkańców Gazy na Synaj i twardo trzymał zamkniętą granicę. Wzmocnił ją jeszcze, żeby nikt się nie prześliznął. Nie wydaje się, by teraz gen. Sisi czekał na Palestyńczyków z otwartymi ramionami.
Ale Trump myśli po trumpowsku, wszystko jest jasne i proste. Trump deweloper widzi w Gazie totalną demolkę i jedyne rozwiązanie, jakie mu się nasuwa, to przegnanie ludzi w inne miejsce. Po co ich pytać o zdanie? Paradoksalnie wielu z nich by się na to zgodziło, byleby polepszyć warunki życia, ale nie wszyscy. Na pewno nie jest to do przyjęcia dla jakiejkolwiek siły politycznej, bo niweczyłoby plany utworzenia państwa, którego Gaza była zawsze istotną częścią.
Zastanawia mnie, na ile pomysł Trumpa jest jego wyłączną inicjatywą, a na ile jest to „myśl zbiorowa”. Pomysł nie jest nowy, od dawna ministrowie Itamar Ben-Gewir i Becalel Smotricz, jastrzębie w izraelskim rządzie, lansują ideę „dobrowolnej relokacji” mieszkańców Gazy do państw arabskich. „Wyczyszczenie wszystkiego” to woda na ich młyn. Trump stwierdził, że wysiedlenie mogłoby być „tymczasowe” lub „długoterminowe”. Chyba nikt nie wierzy, że raz wysiedlonym ludziom kiedykolwiek pozwoli się wrócić.
W tym całym absurdzie jest jeszcze „drobny” szczegół. Trump mówi o 1-1,5 mln ludzi, natomiast w Strefie Gazy mieszka ich ok. 2,2 mln. Jak to pogodzić z „czyszczeniem wszystkiego”? Mówi o 1,5 mln świadomie, czy może mu się wydaje, że to cała populacja Gazy? Milion w tę czy tamtą, kto by to liczył… Jeśli to nie trumpowskie zaokrąglenie, to może chodzi o coś innego: realizację szerszego planu, np. przecięcia Gazy na pół, przejęcia (okupacja, aneksja?) północnej części i odcięcia reszty kordonem sanitarnym?
Zrobiło się naprawdę strasznie.