Wołyń 1943-2013
Być może należy jej szukać nie tyle na poziomie historycznych faktów (choć nie ma co odbierać historykom roboty), ile w kulturze – w analizie narracji, jakimi Polacy i Ukraińcy posługują się w opowiadaniu swojej historii. Fascynującą próbę podjął charkowski teatr „Arabesky” wespół ze Sceną InVitro z Lublina przygotowując w Łucku rocznicowy spektakl. Brutalnie szczery, nie pominął żadnych drażliwych kwestii. Jednocześnie jednak awangardowa forma sceniczna uwolniła temat od historycznej dosłowności. Historia stała się przedmiotem analizy ujawniającej, jak się ona zmienia podczas kulturowego kodowania i przenikania do codziennego języka, kultury popularnej, mediów.
Sama jednak formuła uroczystości w Pawliwce/Porucku i Sahryniu pokazała, że jakkolwiek tragiczna historia jest ciągle przedmiotem sporu, to jednak nie przeszkadza ona w przyjacielskich relacjach między Polakami i Ukraińcami, nie niszczy wzajemnego szacunku. O ile historia ta nie jest instrumentalizowana politycznie przez oszołomów, którzy liczą że rozdrapując stare rany ugrają coś w swych brudnych rozgrywkach. W tym kontekście ucieszyła mnie reakcja szesnastoletniego syna, który wybrał się ze mną na Wołyń i dzielnie uczestniczył we wszystkich punktach programu, mimo że często barierą był brak tłumaczenia z ukraińskiego. Emocje były jednak tak silne i absorbujące, że wytrwał do końca dnia zwieńczonego wspomnianym spektaklem wyraźnie zafascynowany rozgrywającym się dramatem. Z fascynacji tej wyłaniała się chęć zrozumienia, ciekawość historii w jej złożoności. Poniżej krotka impresja filmowa z Pawliwki/Porucka, ze spektaklu i z Sahrynia.