Piękne szkoły na prowincji

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Jeżdżę po Polsce i nie mogę uwierzyć, jak pięknie wyglądają szkoły w małych miejscowościach. Naprawdę zazdroszczę nauczycielom z miasteczek i wiosek warunków pracy. Być może to tylko zewnętrzne piękno, a w środku jest o wiele gorzej – tak się pocieszam, gdyż zżera mnie zawiść.

Przyzwyczaiłem się do wyglądu mojego liceum, więc nie widzę wszystkich jego mankamentów. Dopiero przez porównanie dociera do mnie, jak fatalny jest stan budynku. Naprawdę trudno pojąć, dlaczego ta łódzka szkoła jest tak zaniedbana (w środku sami robimy, co możemy, ale z zewnątrz wygląda obrzydliwie).

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Diabeł i raj Katarzyny Gärtner

83-letnia dziś Katarzyna Gärtner, słynna kompozytorka „Małgośki” i wielu innych przebojów, tuła się po domach przyjaciół i stara odzyskać dom, studio oraz swój dorobek artystyczny.

Violetta Krasnowska

Kiedyś gościł u nas Amerykanin i nie mogliśmy go przekonać, że to nie slumsy, tylko renomowane łódzkie liceum w centrum miasta (250 m od ul. Piotrkowskiej i tyle samo od Urzędu Miasta Łodzi), do którego chodzą dzieci miejscowej elity (dzieci prawników, lekarzy, dziennikarzy, w tym naczelnych redaktorów miejscowych gazet, biznesmanów, cenionych artystów, uczonych itd.). Tłumaczyliśmy chłopakowi z USA, jak wspaniałą tradycję stworzyła w mieście ta szkoła, jacy absolwenci opuścili jej mury, a on patrzył na nas jak na kłamców. Bo przecież normalnemu człowiekowi nie mieści się w głowie, że miasto w ogóle nie inwestuje w jedną z ważniejszych szkół na swoim terenie. Co po rankingach, które dowodzą, że jesteśmy na drugim czy trzecim miejscu, skoro nie idą za tym żadne pieniądze na remonty?

Nie ma co ukrywać, z wyglądu szkoła przypomina placówkę usytuowaną w slumsach, do której chodzi miejscowa biedota. A ciągle słyszę w szkole, że nasi uczniowie to elita. Może i tak, tylko co to za elita, która zgadza się pobierać naukę w tak zaniedbanym budynku. Jak ktoś ma mi za złe, że tak piszę o własnej szkole, bo uważa ją za cud świata, to niech się przejedzie po Polsce, a zobaczy, jak powinno wyglądać miejsce, gdzie uczą się dzieci. Zamiast udawać, że nie jest u nas źle, bo raz na kilka-kilkanaście lat robi się malowanie piętra, warto się zastawić, dlaczego kategorycznie nie żądamy od władz, aby stan budynku odpowiadał poziomowi nauczania – skoro bardzo dobrze uczymy, to powinniśmy mieć zapewnione zadbane i ładne miejsce pracy.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj