Od ferii do ferii

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Kończą się ferie świąteczne i niemal za chwilę zaczynają ferie zimowe. Już za kilka dni uczniów czeka kolejna porcja wolnego (16 stycznia jest ostatnim dniem nauki). Najpierw z czterech województw, a potem pozostałych. Wolnego jest tyle, że właściwie nie opłaca się wracać do szkoły (zob. terminy ferii zimowych).

Podczas przerwy świątecznej wiele szkół zostało zamkniętych. Nie przez złośliwość nauczycieli, ale z powodu oszczędności. Nauczyciele mieli wolne, bo dzieci nie chciały przyjść, pozostali pracownicy wzięli urlop, więc w szkole można było przykręcić ogrzewanie. To plus zero zużywania prądu i ciepłej wody daje wymierną oszczędność. Doprawdy szkoda, myślą urzędnicy odpowiedzialni za finanse w regionie, że trzeba szkołę ponownie otwierać. Do tego tylko na kilka dni. Taki rozruch kosztuje krocie i jest zupełnie bez sensu.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Prezydent nie wszystkich Polaków

Pojawił się znikąd i trafił na szczyt. To będzie zapewne najbardziej konfrontacyjna prezydentura ze wszystkich dotychczasowych, której skutkiem może być paraliż państwa. Tylko czy Karol Nawrocki faktycznie jest mocarzem, na jakiego pozuje?

Rafał Kalukin

Jak nawet dzieci przyjdą teraz do szkoły, to zaraz przekonają się, że nie ma po co. Nauczyciele będą zajęci papierkową robotą – która jest najważniejsza, więc uczniom trzeba będzie zadać pracę samodzielną. Zresztą jak nawet nauczyciele chcieliby zrealizować jakiś temat, to z powodu niskiej frekwencji nie będą mogli. W najlepszym wypadku powtórzą stary materiał albo poćwiczą pracę w grupach i tyle. Dla czegoś takiego nie opłaca się włączać prądu w szkole.

Zima w tym roku jest łagodna. Wyobraźmy sobie jednak, że jest surowa, więc kaloryfery muszą być rozgrzane do czerwoności. Boże, ile to pieniędzy! A przecież można by je zaoszczędzić. Wystarczy połączyć ferie świąteczne z zimowymi i będziemy mieli forsę w kieszeni. Przyda się chociażby na załatanie dziur w jezdniach albo na nowe drogi. Jako kierowca i obywatel, któremu nie podoba się marnotrawstwo publicznych finansów, całym sercem popieram ten plan. Są zresztą inne powody niż pieniądze. Po pierwsze, nie lubię zimą zwlekać się wcześnie z łóżka, a po drugie, mam podobnie myślących uczniów. Dlatego chciałbym, aby wprowadzono zimowe wakacje. Te letnie mogłyby być odpowiednio krótsze, aby liczba dni przeznaczonych na naukę była taka sama.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama