Od ferii do ferii

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Kończą się ferie świąteczne i niemal za chwilę zaczynają ferie zimowe. Już za kilka dni uczniów czeka kolejna porcja wolnego (16 stycznia jest ostatnim dniem nauki). Najpierw z czterech województw, a potem pozostałych. Wolnego jest tyle, że właściwie nie opłaca się wracać do szkoły (zob. terminy ferii zimowych).

Podczas przerwy świątecznej wiele szkół zostało zamkniętych. Nie przez złośliwość nauczycieli, ale z powodu oszczędności. Nauczyciele mieli wolne, bo dzieci nie chciały przyjść, pozostali pracownicy wzięli urlop, więc w szkole można było przykręcić ogrzewanie. To plus zero zużywania prądu i ciepłej wody daje wymierną oszczędność. Doprawdy szkoda, myślą urzędnicy odpowiedzialni za finanse w regionie, że trzeba szkołę ponownie otwierać. Do tego tylko na kilka dni. Taki rozruch kosztuje krocie i jest zupełnie bez sensu.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

I niczego nie będzie

Krzysztofa Kononowicza poznała cała Polska w 2006 r. jako kandydata na prezydenta Białegostoku. Zasłynął hasłem: „Żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego”. Padł ofiarą cyników, którzy żerowali na jego umysłowej bezradności. I próbowali zarobić także na jego śmierci.

Katarzyna Kaczorowska

Jak nawet dzieci przyjdą teraz do szkoły, to zaraz przekonają się, że nie ma po co. Nauczyciele będą zajęci papierkową robotą – która jest najważniejsza, więc uczniom trzeba będzie zadać pracę samodzielną. Zresztą jak nawet nauczyciele chcieliby zrealizować jakiś temat, to z powodu niskiej frekwencji nie będą mogli. W najlepszym wypadku powtórzą stary materiał albo poćwiczą pracę w grupach i tyle. Dla czegoś takiego nie opłaca się włączać prądu w szkole.

Zima w tym roku jest łagodna. Wyobraźmy sobie jednak, że jest surowa, więc kaloryfery muszą być rozgrzane do czerwoności. Boże, ile to pieniędzy! A przecież można by je zaoszczędzić. Wystarczy połączyć ferie świąteczne z zimowymi i będziemy mieli forsę w kieszeni. Przyda się chociażby na załatanie dziur w jezdniach albo na nowe drogi. Jako kierowca i obywatel, któremu nie podoba się marnotrawstwo publicznych finansów, całym sercem popieram ten plan. Są zresztą inne powody niż pieniądze. Po pierwsze, nie lubię zimą zwlekać się wcześnie z łóżka, a po drugie, mam podobnie myślących uczniów. Dlatego chciałbym, aby wprowadzono zimowe wakacje. Te letnie mogłyby być odpowiednio krótsze, aby liczba dni przeznaczonych na naukę była taka sama.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj