Co z dyrektorem szkoły, który wysłał ucznia do fryzjera?

Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski zapewnił, że „nie ma zgody na łamanie praw uczniów, na naruszane ich dobra i bezpieczeństwa, na dyskryminowanie czy upokarzanie z jakiegokolwiek powodu”.  Dlatego dyrektor szkoły, który wysłał ucznia do fryzjera, został zawieszony w pełnieniu obowiązków. Czeka go postępowanie dyscyplinarne.

Dyrektorowi krakowskiego liceum nie spodobała się fryzura chłopca. Zamówił więc wizytę u fryzjera i wysłał nastolatka prosto ze szkoły, aby mu zgolono głowę. Kuratorium oświaty podkreśla, że uczeń był niepełnoletni, wysłanie go do fryzjera odbyło się bez zgody rodziców oraz w trakcie lekcji. Osoba nieletnia nie może bez zgody rodziców samodzielnie opuszczać szkoły przed zakończeniem zajęć. Złamane zostały zatem zasady pedagogiczne.

Nie podoba mi się to wyjaśnienie. Nawet gdyby dyrektor uzyskał zgodę rodziców na wysłanie chłopca do fryzjera, nie wolno tego robić. Człowiek nie jest rzeczą, nikt nie ma prawa decydować o jego losie w ten sposób. Gdyby rodzice zostali zapytani i poparli dyrektora, należałoby mówić nie tylko o złamaniu zasad pedagogicznych, ale też o naruszeniu praw dziecka przez rodziców. Upokorzenie byłoby więc podwójne.

Zdarza się, że dyrektorzy szkół, wychowawcy oraz inni nauczyciele podejmują decyzje niezgodne z prawami ucznia, proszą rodziców o udzielenie poparcia dla swych metod, rzekomo dla dobra dziecka. Bywa, że rodzice zgadzają się z wolą ciała pedagogicznego, gdyż sami mają problemy z dzieckiem i chcą, aby szkoła nim potrząsnęła. Na szczęście dla chłopca z krakowskiego liceum, dyrektor działał sam. Dziwi mnie tylko, dlaczego nikt w szkole nie zwrócił szefowi uwagi, że tak nie można postępować z uczniem. Czy nauczyciele nie wiedzieli, co wyczynia dyrektor, czy też zabrakło im odwagi?

Szczegóły sprawy tutaj.

Reklama