Radek Sikorski przed życiową szansą

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Niewielu jest na świecie ludzi, którzy mieliby tak barwne i pełne splendoru życie, jakie przytrafiło się – z pewnością nie przypadkiem – Radosławowi Sikorskiemu.

Robił już tyle rzeczy i tyle widział, że pewnie mało co może mu zaimponować albo wzniecić silniejsze emocje. Teraz jednak otrzymał od losu i Donalda Tuska zupełnie unikalną szansę i zadanie, które wymaga jednocześnie chłodnej głowy i zaangażowania. Radek Sikorski musi odbudować zdewastowaną pod rządami Kaczyńskiego polską dyplomację i politykę zagraniczną, aby realnie wzmocnić bezpieczeństwo Polski w ciągu kilku lat, które mogą nas jeszcze dzielić od poważniejszych prowokacji ze strony Rosji.

Misja to skrajnie trudna, zwłaszcza że przez pewien czas będzie w niej przeszkadzał Andrzej Duda w roli prezydenta pretendującego do samodzielnego prowadzenia polityki zagranicznej, a nawet do bycia swego rodzaju nadministrem spraw zagranicznych. Na szczęście trafiło na prawdziwego „kozaka”, który nie boi się mówić, co myśli, a znajomości i kompetencje (łącznie z wojskowymi) ma unikalne i niekwestionowane. Poza tym wspierać go będzie – przynajmniej na gruncie UE – Donald Tusk, mający jeszcze więcej koneksji, autorytetu, a może i sprytu niż sprawdzony w niejednym już boju Radek Sikorski. Możemy więc w zasadzie być dobrej myśli. Oby tylko nie zgubiła Sikorskiego porywczość i nonszalancja, które to cechy bywają psychologicznym rewersem odwagi i sprawczości, czyli ceną za unikalne cnoty i umiejętności tego polityka.

Mało kto tak się zna na polityce zagranicznej jak Radek Sikorski, więc dawanie mu rad byłoby nie na miejscu. Bynajmniej do tego nie pretenduję i nie zapominam, że wiedzę o sprawach międzynarodowych mam tylko gazetową. Mimo to chciałbym – choćby dla siebie samego – uporządkować te kwestie, czyli odpowiedzieć sobie na pytanie o kierunki, priorytety i zadania polityki zagranicznej na najbliższe lata.

Chyba nie będę odkrywczy, gdy priorytety określę jako „trzy razy U”: Ukraina, Unia, USA. Jeśli uda się szybko rozwiązać nieszczęsny konflikt wokół przewozów i handlu, Polska może odzyskać pozycję jednego z głównych sojuszników Ukrainy – i to zarówno w logistyce dostarczania broni, jak i w organizowaniu przyszłej odbudowy kraju. Możemy być czymś więcej niż hubem i zapleczem, ale w tej samodzielnej roli muszą nas ujrzeć i Ukraińcy, i Amerykanie, i Niemcy.

Jeśli w USA u władzy utrzymają się Demokraci, to przy tych niesamowitych kontaktach Sikorskiego i jego żony pośród elit Wschodniego Wybrzeża można sobie wyobrazić, że po raz pierwszy w historii Polska będzie miała partnerski, a co najmniej liczący się doradczy głos w amerykańskiej polityce „wschodniej”. Gdyby to się udało, byłoby to jak przeskok na wyższą orbitę. W optyce międzynarodowej dyplomacji i w oczach światowych liderów awansowalibyśmy z pozycji marginalnego „kraju, jakich wiele”, znanego co najwyżej z niekompetentnego przywództwa i kłopotów z demokracją, na pozycję liczącego się i wiarygodnego partnera regionalnego.

Oczywiście wygrana Demokratów nie jest pewna, a przy innym scenariuszu moglibyśmy liczyć co najwyżej na niewątpliwie mocno zamerykanizowaną, konserwatywno-libertariańską osobowość Sikorskiego, dzięki której zawsze będzie postrzegany w Waszyngtonie jako względnie „swój człowiek”. Jednak to już nie będzie to samo.

Gdy chodzi o Unię, której tak bardzo zaleźliśmy za skórę i która ma nas tak serdecznie dość, odzyskanie zaufania zajmie trochę czasu, choć dzisiaj mamy oczywiście swoje pięć minut na gratulacje i poklepywanie po plecach. Ale tu kluczem są kadry. Słabsze kraje nadrabiają dobrymi kadrami w dyplomacji i administracji UE, a my takie kadry mamy. A raczej możemy mieć, gdy Sikorski szybko wymieni „pisowców” na prawdziwych fachowców, ludzi kompetentnych i budzących szacunek. To trudne zadanie, bo polski rząd nie miał nigdy prawdziwego „head huntingu”, ale potrzeba matką wynalazku. Ci ludzie muszą się znaleźć. I nie ma co wybrzydzać nad ich politycznymi „konotacjami”. Swoją drogą, warto wykorzystać w jakiejś formie polityków już nieczynnych czy zdezaktywowanych, na czele z Aleksandrem Kwaśniewskim. Koalicyjna formuła rządów daje na to mandat.

W Europie Sikorski może stać się jednym z liderów w procesie budowania wspólnego systemu obronnego Unii, mogącego częściowo uniezależnić nas od NATO i jakiegoś Trumpa bis (albo i nie bis). Swoiste kompetencje Sikorskiego predestynują go również do roli pośrednika w relacjach Unii z Viktorem Orbánem. Łączy ich wiele wspólnych cech i długa znajomość. Sądzę, że niejedno Sikorski potrafiłby z Orbánem wynegocjować w nieformalnej atmosferze. A może jestem naiwny?

O naiwność można mnie również podejrzewać, gdy chodzi o ewentualność udziału Polski w rozmowach pokojowych z Rosją. Z pewnością Macron zapyta Tuska, czy zechce się włączyć w taki proces. Tusk odpowie (jakże by inaczej), że tylko na prośbę Ukrainy. Ale prędzej czy później taka prośba będzie. Mówcie, co chcecie, ale jeśli można sobie wyobrazić jakiegoś Polaka rozmawiającego z Ławrowem, to chyba tylko Sikorskiego.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Zniknięcie Anżeliki

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko

Są jeszcze inne tematy, jak Wielka Brytania (tu znowu Sikorski ma atuty), a zwłaszcza Chiny, z ich pieniędzmi i inwestycjami, ale dla Polski nie są to sprawy priorytetowe. Na poziomie symbolicznym wielkie znaczenie mają natomiast relacje z Izraelem, kompletnie przez PiS zdewastowane. Tu znowu Sikorski ma spore atuty. Zna i rozumie Izrael, a w dodatku umie rozmawiać z prawicą, bo sam z prawicy się wywodzi.

Niespecjalnie przekonuje mnie światopogląd Radka Sikorskiego, dość daleki od ideałów lewicy, które są mi bliskie. Jednakże wydaje mi się, że światopogląd ma dziś z polityce drugorzędne znaczenie. Znów robi się bardzo niebezpiecznie, a w takich czasach najbardziej liczy się charakter i sprawczość polityka. A tego Sikorskiemu nie brakuje. Jest naprawdę właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Tym bardziej że polityka zagraniczna znów stała się w dużej mierze polityką obronno-wojskową, a na tym Sikorski zna się jak mało kto. Powodzenia!

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj