„Magia nart”

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

… to pionierska i pasjonująca opowieść o polskim narciarstwie. O ważnych dla niego miejscach (a więc choćby o Zakopanem i Kasprowym), o kluczowych w jego dziejach wydarzeniach. I o ludziach, dla których było ono życiową pasją.

„Jeżeli jakaś dziedzina zasługuje na miano sportu wszystkich sportów, to właśnie narciarstwo. Nic nie czyni mięśni tak stalowymi, a ciała bardziej elastycznym i gibkim, nic nie wyrabia większej pewności i zwinności, nic nie umacnia bardziej woli, nic tak nie odświeża umysłu… Czyż można sobie wyobrazić coś bardziej czarującego, jak pęd zadrzewionymi zboczami, gdy zimowe powietrze i gałązki jodeł muskają nasze twarze a wzrok, umysł i mięśnie nastawione są na ominięcie każdego niebezpieczeństwa” – nie bez powodu Beata Słama i Wojciech Szatkowski zaczynają swą książkę cytatem z Fridtjöfa Nansena, który nart właśnie używał do eksploracji Grenlandii i terenów podbiegunowych.

Wszak to pewnie te zalety nart zdecydowały, że i w Polsce znalazło ono tak wielu fanatycznych (w dobrym sensie tego słowa) wyznawców. I że było wśród nich tak wielu ludzi wybitnych również w całkiem innych dziedzinach.

Zaczęło się w 1888 roku, kiedy pionier polskiego narciarstwa Stanisław Barabasz zlecił wykonanie swoich pierwszych, drewnianych nart stolarzowi Teodorowi Poliwce w Cieklinie, małej osadzie w okolicach Jasła (a więc bynajmniej nie w Zakopanem!). A potem próbował uczyć się pierwszych na nich kroków na okolicznych górkach, choć nawet życzliwi znajomi powtarzali: „U nas to się nie przyjmie, nie ma zupełnie zastosowania”.

Naśladowców znalazł dopiero we Lwowie, a w końcu oczywiście pod Tatrami. I tam rozkwitło. Dzięki takim ludziom, takim jak Leon Loria, Stanisław Zdyb, Józef Oppenheim, Klimek Bachleda, Mariusz Zaruski. I wielu innym.

Na prawie 900 stronach znajdujemy (świetnie napisane) gawędy o losach pionierów i największych narciarskich wyczynach (choćby legendarnym zjeździe Zaruskiego i Zbyda z Kościelca w roku 1911 czy złotych medalach Wojciecha Fortuny i Józefa Łuszczka). O toczonych w zakopiańskich kawiarniach narciarskich sporach – choćby tym o wyższości jazdy z jednym kijem „alpenstockiem” nad jazdą w stylu norweskim z dwoma kijkami. O rozwoju sprzętu – nie tylko nart, ale i na przykład wiązań i smarów (produkowanych zwykle w przydomowych warsztatach). O ewolucji zimowej mody i narciarskich obyczajów. O wielkich górskich przyjaźniach, ale też o wielkich górskich tragediach. A w końcu, jakkolwiek by to patetycznie nie zabrzmiało, o wkładzie narciarstwa w polską kulturę i historię – czego symbolem niech będą nazwiska Kornela Makuszyńskiego i Stanisława Marusarza.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Żałoba w kabarecie

Dotąd rozśmieszała Polskę, teraz ją zasmuciła. Joanna Kołaczkowska była jasnym punktem sceny kabaretowej bazującej na inteligentnym humorze. Ta era już powoli zmierzcha.

Aleksandra Żelazińska

Dwóm pięknie wydanym tomom, ilustrowanym archiwalnymi i często zwyczajnie wzruszającymi zdjęciami, patronują, co też nie jest bez znaczenia, Muzeum Tatrzańskie i Tatrzański Park Narodowy.

Świetna lektura – nie tylko na czas oczekiwania na pierwszy w sezonie śnieg.MT_20160630_Magia_nart_promocja_2

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama