Wina niewinnych

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Nie mnie oceniać zachowania ludzi, którzy znaleźli się w sytuacji ekstremalnej. A taką jest zawsze wspinaczka wysokogórska. Jeśli ktoś ma do tego prawo, to ci, którzy sami kiedyś mieli podobne doświadczenia. Lecz i ich opinie nie mają waloru niepodważalnych – dowodem dyskusja, która wybuchła wśród ludzi gór po ogłoszeniu raportu komisji Polskiego Związku Alpinizmu. A przecież w składzie tego zespołu znaleźli się ludzie o niekwestionowanej w tym środowisku pozycji – zarówno sportowe, jak moralnej.

Dlatego pewnie najistotniejszą częścią raportu okażą się zalecenia, które miałyby obowiązywać organizatorów i uczestników podobnych wypraw w przyszłości. Powinny być one przedyskutowane z równym zaangażowaniem, jak są komentowane oceny komisji dotyczące winy bądź jej braku podczas ekspedycji na Broad Peak.

Ale zastanowienia warta jest również inna kwestia: współczesnego modelu funkcjonowania himalaizmu – a także innych sportów ekstremalnych. Oto bowiem w coraz większym stopniu – a czasem niemal w pełni – zależne są one od tzw. sponsorów, a w zasadzie od ich działów… public relation. Ci, którzy dają śmiałkom pieniądze na spektakularne wyczyny, chcą coś z tego mieć. Stąd rozmaite wymogi w rodzaju licznych występów w telewizji  (koniecznie w stroju z wielkim logo dobrodzieja) i wywiadów w gazetach, prowadzenia blogów z przygotowań i samych wypraw, publikacji filmów i książek itd.

Najistotniejsze jest jednak nakręcanie presji na sukces: pionierska wyprawa musi się powieść, rekordowy skok musi zostać oddany, trudny przejazd musi zostać wykonany itd.

Bo przecież o planach wie już – dzięki działaniom pr-owców – cały niemal świat. Głupio byłoby odpuścić… No i trudno byłoby wtedy liczyć na pieniądze na kolejną wyprawę, skok czy przejazd. Więc śmiałkowie nawet, jeśli widzą, że warunki są kiepskie albo kondycja nie najlepsza, ryzykują.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Wilno kocha Ukrainę

Rosja traktuje Polskę jak wroga, a Litwę jak własność, która tylko chwilowo wymknęła się spod kontroli. Dlatego Litwini szykują się na najgorsze.

Jakub Halcewicz

Swoją część winy mają oczywiście również media, w swoim tym razem interesie podsycające atmosferę rywalizacji w sportach, których istotą nie jest pokonanie innych lecz siebie.

PS. Sam anonsowałem tu niedawno trwającą właśnie wyprawę w Himalaje znakomitego polskiego skialpinisty Andrzeja Bargiela („Na nartach z ośmiotysięczników”, 2 września b.r. oraz „Jeździć da się prawie wszędzie”, 6 września b.r.). Ufam, że Jędrek – wzór odpowiedzialności i rozsądku w górach (o czym sam miałem okazję się przekonać) – nie ulegnie zabójczej presji. Ale i się o to modlę.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj