Z Nowego Targu na Turbacz

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Pohybołek se niedowno do Nowego Targu, coby dowiedzieć sie, co tamok słychać. Kie sie juz tamok nolozłek, to zajrzołek do jednej kawiarenki internetowej. Siedziało w niej dwók ceprów i przeglądało strony gorcańskiego oddziału PTTK. Piknie kliknęli na napisie Szlaki turystyczne i noleźli sie tutok. A potem poźreli tutok i wycytali, ze zielonym ślakiem z Nowego Targu na Turbacz to sie idzie dwie i jednom-cwortom godziny.

– Phi! – parsknął jeden z nik. – Ja dałbym radę wejść tam w niecałą godzinę!

Cy rzecywiście wesełby on na ten Turbacz dwa abo nawet trzy rozy sybciej niz to podajom w przewodnikak po Gorcak? Mozliwe. Wyglądoł na silnego, więc jest to mozliwe. Ino co on by z takiego wejścia mioł? Cy naciesyłby sie widokiem Tater, ftóre w dobrom pogode widać z tego ślaku jako na dłoni? Nie! Cy skostowołby smakowityk borówek z porastającyk gorcańskie polany krzacków? Tyz nie! A cy dostrzegłby przemykającom między smrekami sarne abo inksom salamandre? Nie i ślus! Bo taki turysta nie miołby na to syćko casu! Kieby poświęcił takim „bździnom” choć kilka kwil, to juz nie dołby rady wejść na Turbacz sybciej niz w godzine. I wte wstyd by mu było. Nie wiem przed kim, ale byłoby mu wstyd.

Bo wspinać sie po górak mozno w dwók celak: dlo zdrowego ciała i dlo zdrowego ducha. No, som jesce tacy, ftórym za turystycne obuwie słuzom wysokie obcasy abo klapki, a reśta ik turystycnego ekwipunku jest równie osobliwo. Oni to akurat nie wiem w jakim celu w góry idom. Ale ten przypadek piknie pomińmy, przynajmniej w dzisiejsym wpisie.

Fto sie wspino ino po to, coby mieć zdrowe i silne ciało, ten jest – mozno pedzieć – takim turystom-sportowcem. Dlo niego góry to właściwie nic inksego jak tako jedno wielko siłownia. A ślak turystycny zastępuje mu śtangi, hantle i inkse atlasy. Co sie wokół ślaku dzieje – to dlo turysty-sportowca jest zupełnie niewozne. Wozne jest ino to, coby bić kolejne rekordy.

Z kolei turyste chodzącego po górak nie dlo tęzyzny fizycnej, ino dlo duchowej jo byk nazwoł turystom-marzycielem. On – w odróznieniu od turysty-sportowca – górskie ślaki pokonuje w zółwim tempie. Nie dlotego, ze mo słabom kondycje, ino dlotego, ze ciągle go cosi na tyk ślakak zatrzymuje: a to widocki, a to pikne borówki, a to napotkano po drodze zywina kozdego gatunku i rozmiaru – od okazałego jelenia do maluśkiej mrówki, w pocie coła dźwigającej cosi na drugie śniadanie abo do budowy mrowiska (ino ten pot na maluśkim mrówkowym łebku jest tyz maluśki i dlotego ludzkie oko nie moze go dojrzeć).

Turysta-marzyciel to zodnego ostu górskiego nie minie obojętnie. Na kozdy okaz bedzie reagowoł takim podnieceniem, jakby to był co najmniej kwiat paproci. Ze przez to inksi turyści z łatwościom takiego marzyciela wyprzedzajom? Niekze ta! Marzycielowi skoda gór i skoda piknej przyrody, coby cokolwiek z ik krasy przegapić!

Jakik turystów jest w nasyk górak więcej? To trudno mi, ostomili, pedzieć, bo i jeden, i drugi zbocowany przeze mnie rodzaj barzo rzadko występuje w cystej postaci. Więksość ludzi chodzi w góry cynściowo po to, coby nabrać kondycji, a cynściowo po to, coby piknem tyk gór sie naciesyć. Cyli więksość jest miesankom sportowca i marzyciela. Ino w barzo róznyk proporcjak.

A jaki rodzaj wole jo? Na mój dusiu! Marzyciela! Ocywiście ze marzyciela! Z mojego owcarkowego punktu widzenia taki jest najlepsy! No bo cy wyobrazocie sie, coby turysta-sportowiec pocęstowoł mnie kanapkom? Nimo takiej mozliwości! To mu sie zupełnie nie kalkuluje! Samo zdjęcie plecaka, coby po te kanapke sięgnąć, to strata 5 sekund. Potem rozsupłanie tego plecaka moze nawet 10 sekund potrwać. Wygrzebanie kanapki spośród inksyk zabranyk na wyciecke maneli zajmie jaz 40 sekund! Wyciągnięcie nolezionej kanapki na wierch i podanie mi jej – to bedzie 10 sekund. Zaśnurowanie plecaka z powrotem – 15 sekund. Zarzucenie go na plecy – 5 sekund. Rozpędzenie sie, coby wrócić do wceśniejsego tempa marsu – 10 sekund. Rozem wychodzi minuta i 35 sekund. Na mój dusiu! Jedno minuta i 35 sekund! Na takie marnotrawstwo casowe zoden turysta-sportowiec se nie pozwoli! To przecie mogłoby go kostować utrate rekordu!

A turysta-marzyciel? Ooo! Taki to z pocęstowania mnie kanapkom uciesy sie bardziej niz jo! Nie ino mnie nakarmi, ale jesce pogłasce, zdjęcie mi zrobi, powie, jaki to jo jestem pikny pies, a casem powie cosi jesce, cosi takiego, ze od rozu mom temat do nowego wpisu w Polityce!

Ostomili turyści! Im więcej w wos marzyciela, tym bardziej jo wos lubie! Tak więc jo nikomu nie zalecom, coby wchodził na Turbacz w ciągu godziny abo dwók. Dlo mnie mozecie tamok nawet śtyry abo pięć godzin wchodzić. A jeśli bedziecie wchodzić jaz dziesięć – to tyz piknie.
Hau!

P.S. Momy w Owcarkówce nowek gości: Inecke, ZeteSeCka i jesce Tubylecka, ftóry – heeej! – w downyk casak niejeden politykowy ślak przewędrowoł, potem chodził po inksyk ślakak, ale teroz znów na tutejse wrócił. No to powitać piknie syćkik ostomiłyk przybysów! 😀

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj