Kwestia stylu

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Fakt, że Prezydent Kaczyński dotychczas nie pogratulował zwycięstwa Donaldowi Tuskowi i Platformie Obywatelskiej, jest żenujący. Nie jest to na pewno przeoczenie urzędnika, to kolejny świadomy afront, na poziomie zerwania znajomości z Władysławem Bartoszewskim czy z Bogu ducha winnym Pawłem Zalewskim. Niestety, mimo dużego (acz wątpliwego) dorobku, jakim jest stworzenie rządu PiS i jego rządy, kierownictwo IV RP to politycy małego formatu, małego w takim sensie, że nie potrafi opanować uczuć niskich, takich jak zawiść, pamiętliwość, złość. Nawet nie pozbawiony humoru i talentów Ludwik Dorn czasami nie mógł powstrzymać się od komentarzy poniżej oczekiwań od Marszałka Sejmu. Czasami odnosiłem wrażenie, że jedynym ukłonem tych panów w stronę dobrego stylu, jest całowanie kobiet w rękę. Trochę mało jak na duże państwo europejskie.

Teraz panowie nie umieją zrobić dobrej miny do złej gry. Zamiast pogratulować zwycięzcom – obrażają ich. Premier jednym tchem „gratuluje” i zestawia Tuska z mordercą księdza Popiełuszki. Jacek Kurski po wyroku sądowym (w trybie wyborczym) niekorzystnym dla PiS mówi o „dintojrze środowiska sędziowskiego” (swoją drogą nie rozumiem, dlaczego Monika Olejnik zaprasza tego gagatka do ulubionej przez wielu widzów i cenionej przeze mnie „Kropki nad i”). W nienajlepszym stylu była także wypowiedź Prezydenta, iż są podstawy, by kilku posłów Platformy pozbawić immunitetu, „ale się tego nie robi ze względu na wybory”.

Dżentelmeni z PiS oraz ich sympatycy w mediach mają wyraźną niechęć do głębszych rozważań nad przyczynami swojej porażki. Większość tłumaczeń, jakie słyszałem, to żale pod adresem mediów. Premier jest – delikatnie mówiąc – rozgoryczony postawą mediów, a przecież miał w garści największą telewizję, największe radio i dziesiątki zwolenników w mediach komercyjnych, na czele z Pawłem Lisickim, Piotrem Semką, Rafałem Ziemkiewiczem, Bronisławem Wildsteinem, Michałem Karnowskim i całym zagonem innych, których można oglądać także w zbrodniczej TVN i nie mniej podejrzanym radiu TOK-FM.

Żaden z czołowych działaczy PiS nie odważył się zadać pytania, czy aby większość wyborców nie odesłała ich do opozycji z powodu treści i formy ich rządów – wysunięcia na plan pierwszy spraw ideologicznych, które mało kogo pasjonują, zwrócenia się ku przeszłości, która dotyczy coraz mniejszej części wyborców, obrażaniu całych środowisk i instytucji (inteligencja, sądownictwo, lekarze, pielęgniarki), zakłamywania historii (III RP, Wałęsa, Okrągły Stół), sojuszu z Rydzykiem i klerykalizacji Państwa (religia na świadectwach i w ocenie średniej), zawładnięcia wszystkich organów sprawiedliwości i mediów i wielu innych poważnych przyczyn.

Panowie z PiS powinni się poważnie zastanowić, dlaczego POMIMO znakomitej sytuacji gospodarczej, POMIMO znacznego spadku bezrobocia, POMIMO niezwykłej cierpliwości całej Europy, a także POMIMO popularnych zagrań pod publiczkę (pokazowe aresztowania w walce z korupcją, atak na oligarchów, dreszczowce z hotelu Marriott i szpitala MSWiA) – dlaczego mimo wszystko zostali odrzuceni? Zamiast uczciwej analizy źródeł klęski, odzywają się tylko mądre i poważne głosy po stronie wczorajszej opozycji, żeby nie wylewać kąpieli z Jarosławem, czyli zachować z IV RP to, co było w niej dobrego – zwrócenia uwagi na korupcję (bez wykorzystywania do celów politycznych) czy sprawiedliwego rozwiązania spraw własnościowych w stosunkach z Niemcami; pewne sprawy, o jakie zabiegał PiS, pozostają ważne, ale trudne do rozwiązania nawet przez rząd bardziej światły (bezpieczeństwo energetyczne – albo droższa ropa z Zachodu i Północy, albo niepewne dostawy z Rosji).

W sumie – zamiast inwektyw i szukania winnych, przydałaby się ocena przyczyn porażki w wykonaniu jej autorów. Bo ocena ze strony krytyków na pewno nie zostanie uznana za sprawiedliwą. Np. moim zdaniem Jarosław Kaczyński w końcowej fazie po prostu się udławił, przejadł się, połknął zbyt wiele i nie mógł tego strawić. Zaszkodziła mu Polska.

***

PS. Magrud – świetny portret psychologiczny JK. Bardzo dziękuję. Im dłużej żyję, tym bardziej widzę, jaka ciekawa jest psychologia. Zwłaszcza kiedy chodzi o osobę rządzącą. Jaka siła tkwi w człowieku, że całe jego otoczenie – pp. Kurski, Karski, Brudziński, Gosiewski, Szczypińska, Putra, Ziobro – nie jest w stanie zdobyć się na najmniejsze odstępstwo od myśli prezesa.

JKJK – anegdota o wyścigu na 100 m w USA bardzo a propos. PiS zajął zaszczytne II miejsce, a Platforma – przedostatnie.

Krakowiaczek – PiS przegrał przez styl sprawowania władzy, a nie z powodu mediów. W debatach ludzie uwierzyli w Tuska. Zgadzam się. Ale pamiętajmy, że debaty to specjalność lidera Platformy, on jest bardzo dobrym rozmówcą i dyskutantem. Czy będzie równie dobry jako szef rządu – to się okaże, PO daleko odbiega od ideału. Jak ktoś napisał w tym blogu, pogromcy Cimoszewicza i Kaczyńskiego doszli do władzy. To drugie – rozumiem, ale ze sprawy Jaruckiej „Donaldu Tusku” powinien się wytłumaczyć. A podobno Miodowicz został posłem.

Annam33: Szaleńca normalni ludzie powinni leczyć, zamiast za nim podążać. To prawda, historia zna wiele przykładów – od czasu Rewolucji Francuskiej aż po czasy najnowsze. Ale co takiego tkwi w szaleńcach, że porywają za sobą ludzi? Polecam analizę Magruda na wczorajszym blogu.

Kilka osób ma mi za złe, że napisałem „ciemny lud” bez cudzysłowu. Do sprawy wrócę, przepraszam.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama