Warszawa – poligon głupoty

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Aczkolwiek  nie jestem zwolennikiem Jarosława Kaczyńskiego, przyznaję, że odesłanie Kazimierza Marcinkiewicza do Warszawy było posunięciem bardzo zręcznym. Za jednym zamachem prezes pozbył się niewygodnego premiera i ma dużą szanse wyrwania stolicy z rąk ‘układu’.

Aczkolwiek nie jestem zwolennikiem Kazimierza Marcinkiewicza, to uważam, że nawet on może być dobrym prezydentem miasta, ponieważ w Warszawie narobiono tyle głupstw, że widać je gołym okiem. Wystarczy odrobina  zdrowego rozsądku i niebrania łapówek, żeby miasto odetchnęło.

Podam dwa przykłady, które oglądam codziennie. Dwa kroki od centrum miasta, przy Rondzie im. płka Radosława (dawniej Rondo Babka), tuż obok skrzyżowania dwóch arterii komunikacyjnych – ul. Jana Pawła II i ul. Okopowej – zbudowano gigantyczny mall, czyli centrum handlowe ‘Arkadia’. Z dumą podkreślano, że jest to największe centrum tego typu w Europie. Już w trakcie budowy było widać, że jeżeli nie powstanie tam tunel dla samochodów lub pieszych, albo kładki dla przechodniów, to rondo, co prawda patriotycznie przemianowane, stanie się pomnikiem głupoty i krótkowzroczności. I rzeczywiście! Dzisiaj nawet średnio inteligentny  maturzysta wyciągnięty za uszy przez Romana Giertycha widzi, że Rondo Babka, które było wygodnym węzłem komunikacyjnym w cztery strony świata, z chwilą otwarcia ‘Arkadii’ stało się zmorą  dla pieszych i kierowców. Piesi, którzy tysiącami wysiadają z tramwajów i autobusów, nie mogą przejść przez jezdnię, ponieważ tą płyną tysiące samochodów na godzinę. Kierowcy z kolei klną w żywy kamień, ponieważ rondo, dawniej przejezdne, dziś roi się od nieszczęśliwych przechodniów, którzy z narażeniem życia rzucają się pod koła. A wszystko to było do przewidzenia. 

Przy inwestycji wartej miliardy wystarczyło pomyśleć, i było oczywiste, że konflikt pieszych i pojazdów musi zostać rozwiązany. Dziś pojazdy z wielkim trudem wjeżdżają i zjeżdżają z ronda, a piesi wymuszają na pasach pierwszeństwo przed stłoczonymi i wściekłymi kierowcami. Próbowałem ustalić, kto za to odpowiada. Nie ma takiego. Wiadomo, że prezydentem miasta był obecny prezydent RP, ale może inwestycje zatwierdzał poprzedni układ? Choć z natury nie jestem podejrzliwy, to tym razem nie wykluczam, że ktoś przyjął za to korzyść majątkową. Mam nadzieje, że pp. Ziobro i Marcinkiewicz ustalą kto. Kto w ogóle wpadł na pomysł, żeby takiego molocha zbudować w centrum miasta i nie zapobiec związanym z tym problemom komunikacyjnym?

Przykład drugi. Do Placu Wilsona, dwa kroki od domku, w którym mieszka miłościwie nam panujący Jarosław Kaczyński, dotarło od dawna oczekiwane metro. Powstała najładniejsza stacja kolejki podziemnej. Prawdziwy sukces i wygoda dla setek tysięcy mieszkańców stolicy i okolic. Jednak nikt nie przewidział, że tysiące ludzi będą wsiadać i wysiadać na ulicę Mickiewicza (tę od Jarosława Kaczyńskiego) wchodząc wprost pod koła samochodów. I znów – tworzą się korki, ponieważ nikt nie pomyślał, jak gdybyśmy byli pierwszym miastem na świecie, gdzie zbudowano metro. 

Mało tego, Plac Wilsona i okolice zmieniły się w gigantyczny parking samochodów, pozostawianych na cały dzień przez ludzi, którzy przesiadają się z samochodów do metra. Parkują oni swoje samochody przez cały dzień za darmo, bo żaden mędrzec nie pomyślał o tym, żeby zbudować parkometry. Parking pod kościołem św. Stanisława jest pełen od rana do nocy i stał się parkingiem, podobnie jak małe, zaciszne kiedyś uliczki Żoliborza. A przecież wystarczyło zbudować (płatny!) parking podziemny, o którym się tyle mówiło, albo chociaż postawić parkometry, żeby miasto zarobiło i miało za co budować. Niestety, i tym razem nikt nie pomyślał, bo władze miasta miały inne priorytety. Winnych, oczywiście, nie ma.

Są to sprawy tak banalne, że aż wstyd o tym pisać i  zawracać głowę Szanownym Blogowiczom, zwłaszcza tym spoza Warszawy. Ale wierzcie mi, w Warszawie, obok przykładów gospodarności i dobrego smaku (np. remont Parku im. Żeromskiego) stoją pomniki głupoty. Dlatego sądzę, że nawet prezydent z Gorzowa, jeśli nie będzie myślał tylko o swojej dalszej karierze, może okazać się niezłym prezydentem Warszawy. Lepszym od niektórych poprzedników.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj