Krajobraz po bitwie, czyli naprawa sądownictwa
Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek wraz ze współpracownikami ogłosił podczas ponaddwugodzinnej konferencji prasowej projekt ustawy, która ma uporządkować kwestię neosędziów.
To najwyższy czas, by rząd przedstawił projekt przywracający praworządność w sądownictwie – Komisja Europejska wyznaczyła na to termin do października, a wdrożenie wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Lecha Wałęsy przewidziano do listopada.
Żeby dochować precyzji, to do października mieliśmy wprowadzić w życie działania przywracające praworządność, przynajmniej w zakresie spraw dyscyplinarnych wobec sędziów i gwarancji niezawisłości. Tymczasem projekt przedstawiony przez ministra Żurka nie jest jeszcze na etapie decyzji Rady Ministrów o skierowaniu go do Sejmu. Nie wiadomo dlaczego – skoro to, co dziś przedstawiono w Ministerstwie Sprawiedliwości, jest praktycznie tym samym projektem, który w kwietniu tego roku był przedstawiony przez ministra Bodnara. Owszem, są pewne zmiany, ale trzeba się ich doszukiwać metodą zabawy w „wytęż wzrok i znajdź 10 szczegółów różniących poniższe obrazki”. Oba projekty mają identyczne tytuły: „o przywróceniu prawa do niezależnego i bezstronnego sądu ustanowionego na podstawie prawa przez uregulowanie skutków uchwał Krajowej Rady Sądownictwa podjętych w latach 2018–2025” oraz identyczną preambułę.
Najważniejsze różnice są dwie. Pierwsza to zachowanie jednak Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN, ze zmianami w procedurze jej obsadzania, którą w kwietniowej wersji projektu rozwiązywano, a sprawy dyscyplinarne przekazywano do Izby Karnej SN. A także pozostawienie z mocy prawa na stanowiskach sędziowskich absolwentów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, których nominowała neo-KRS, oraz osób, które po pracy jako asystenci sędziów lub jako referendarze zdały egzamin sędziowski, a potem otrzymały nominacje od neo-KRS (ok. 1100 osób). Wersja projektu przedstawiona w kwietniu przez Bodnara przewidywała, że ich nominacje byłyby zatwierdzane uchwałą KRS, która zostałaby wybrana według nowych reguł zgodnych z konstytucją.
Ale poza tym to ten sam projekt, który przewiduje, że:
– od wejścia ustawy w życie uchwały neo-KRS o nominacjach sędziowskich „są pozbawione mocy prawnej”.
– sędziowie legalnie powołani (nie przy udziale neo-KRS), którzy następnie uzyskali awans przy udziale neo-KRS, wracają do macierzystych sądów, ale otrzymują dwuletnią delegację w miejscu obecnego orzekania, aby mogli dokończyć prowadzone sprawy. Te osoby biorą udział w powtórzonych konkursach organizowanych przez przyszłą, legalną KRS.
– neosędziowie nie mogą orzekać w Sądzie Najwyższym – ich akty powołania zostają uznane za nieważne i nie mają możliwości pozostania na delegacji w SN (56 osób).
– prokuratorzy, którzy od neo-KRS dostali nominacje sędziowskie, wracają do prokuratury na swoje wcześniejsze stanowiska.
– osoby z innych zawodów prawniczych (m.in. adwokaci, radcowie prawni) mogą zostać referendarzami, ale mogą ubiegać się o powrót do poprzedniego zawodu.
– zniesienie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
– utrzymanie w mocy orzeczeń dotychczas wydanych z udziałem nieprawidłowo powołanych sędziów, ale tylko jeśli strony w trakcie postępowania kwestionowały legalność składu orzekającego.
Skoro różnice są zaniedbywalne, to dlaczego tego projektu nie posłano do Sejmu wcześniej, tak żeby zdążyć go przynajmniej uchwalić do października, do kiedy termin wyznaczyła nam Komisja Europejska?
Jednym z powodów jest to, że minister Adam Bodnar posłał założenia tego projektu do opinii Komisji Weneckiej, która jego wcześniejszą wersję skrytykowała za to, że problem neosędziów rozwiązuje hurtowo, zamiast indywidualnie badać proces nominacji każdego z nich pod kątem dochowania zasad praworządności. Mianowany 24 lipca Waldemar Żurek zapytanie poprzednika z Komisji Weneckiej wycofał. Ale wraz z wycofaniem projekt mógł być posłany – z woli politycznej premiera – do Sejmu, a takiej decyzji nie ma do dzisiaj.
A więc nad projektem jeszcze nawet nie pracuje Sejm. W dodatku ma niemal zerowe szanse na podpis Nawrockiego. A nawet gdyby został uchwalony i podpisany, to nie może zacząć działać, bo do tego niezbędna jest nowa ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa, która jeszcze nie powstała. Mimo że ministerstwo pracuje nad nią od półtora roku.
Dlaczego wszystko dzieje się w tym tempie – trudno orzec. Tymczasem od przyjęcia rozwiązań dotyczących sytuacji dwuprawia w sądownictwie Komisja Europejska uzależnia kolejne transze pomocy w ramach KPO. Wypłacenie tych pieniędzy, mimo że prezydent nie podpisze ustaw sądowniczych, już i tak jest wątpliwe, a one nawet nie zostały napisane.
Wątpliwe jest też, by Komisja Europejska uznała za spełnienie jej warunku uporządkowania sądownictwa wydaną właśnie przez ministra Żurka nowelizację rozporządzenia w sprawie urzędowania sądów powszechnych umożliwiającą przewodniczącym wydziałów w sądach odsuwanie neosędziów od orzekania.
Na swoją konferencję minister Żurek zaprosił prof. Marka Safjana, sędziego Trybunału Sprawiedliwości UE w stanie spoczynku. Prof. Safjan nie ocenił projektu pod kątem jego zgodności z wyrokami TSUE, podsumował natomiast sytuację praworządności w Polsce: „To krajobraz po bitwie. Mamy do czynienia z ruinami, które grożą zawaleniem”.
Nic dodać.
Komentarze
„Najpierw nielegalnie przejęli prokuraturę, potem wbrew opiniom kolegiów sędziowskich wymienili prezesów sądów, a teraz chcą ręcznie wyznaczać sędziów do orzekania. W dodatku zapowiadają likwidację CBA… Czy to nie układa się w jeden scenariusz pt.: «Bezkarność dla swoich»?”
Rozporządzenie Żurka to złamanie Konstytucji (art. 7) i ustaw. To kolejne bezprawne działanie tej ekipy, które stawia pod znakiem zapytania legalność tego rządu, a już na pewno legalność obecnego ministra sprawiedliwości!”
Profesor Majchrowski
Profesor Grabowska
Profesor Piotrowski
Okreslili publicznie dzialania Zurka jako w oczywisty sposob bezprawne i niezgodne z fundamentalnymi zasadami Konstytucji i demokracji.
Co robi minister Żurek?
„Nie stosuje się do ustaw.
Mówi: moim zdaniem ten czy tamten przepis nie obowiązuje.
W ten sposób władza wykonawcza – politycy, rząd – przejmuje nad nami ogromne władztwo, jakiego nigdy nie miała…”
Bartosz Pilitowski
szef fundacji monitorującej polskie sądy Court Watch Poland