Piękna i nasza…
Tak fajnie zrelacjonował swój pobyt na Roztoczu Antek, że aż wezbrała we mnie zazdrość. Też przecież znam ten region, bywałem tam wielokrotnie, a nigdy go tu nie prezentowałem.
Konkurować z Antkiem nie będę, bo jego targowe zdjęcia są wspaniałe. Ale mogę podpowiedzieć wszystkim inne wyprawy po naszym kraju, który przecież obfituje w urocze zakątki. I oczywiście smakowite .
W pomyśle tym utwierdził mnie zabawny incydent. Szukając w Merlinie (księgarnia internetowa) jakiejś książki zajrzałem do własnego kącika. I tam ze zdumieniem przeczytałem to: „Polska na urlop i weekend to ponad sto pomysłów na piesze, rowerowe i samochodowe wycieczki po Polsce i bliskiej zagranicy, które pozwolą nam poznać kilkaset najciekawszych miejsc wartych obejrzenia i bliższego poznania. Trasy zaproponowane przez redaktorów „Polityki” i PPWK powinny zainteresować miłośników historii, architektury, starej techniki, osoby spragnione kontaktu z nieskażoną naturą oraz smakoszy, którym Piotr Adamczewski, nasz publicysta kulinarny, w każdym regionie Polski stara się wskazać najlepsze restauracje.”
W ten sposób dowiedziałem się, że jestem współautorem nowej książki-przewodnika. Zażądałem więc egzemplarza autorskiego i oto on:
Na tę publikację składają się wydawane przez „Politykę” mini-przewodniki w których opracowywałem strony kulinarne. Zcalone tworzą chyba nową wartość. Postanowiłem więc zaproponować książkę jako nagrodę w kilku naszych quizach. Przyda się jeszcze na jesienne wycieczki no i oczywiście na rok przyszły. Tymczasem kilka słów o samym wydawnictwie.
Nie ma chyba rodaka, który by nie słyszał o zamku na Wawelu i w Malborku. Każdego roku tysiące osób odwiedza kopalnię soli w Wieliczce, sanktuarium maryjne na Jasnej Górze czy ogląda żubry w Puszczy Białowieskiej. Miejsca te to kanon turystycznej Polski i nie potrzebują one reklamy. Ale mamy też setki innych atrakcji turystycznych, mniej znanych bądź dopiero niedawno udostępnionych do zwiedzania (jak choćby twierdze i forty opuszczane przez wojsko). Są też atrakcje nowe, które rodzą się na naszych oczach, np. największe w kraju wrzosowiska wyrosłe na dawnym poradzieckim poligonie w Bornym Sulinowie czy muzea techniki otwierane w czynnych do dziś zakładach, np. w fabryce zapałek w Częstochowie i w tyskim browarze.
Proponujemy trasy piesze, rowerowe, kajakowe i samochodowe, jedno- i dwudniowe, po których wędrować można samodzielnie, z rodziną czy z grupą przyjaciół i w zasadzie o każdej porze roku. Każda z naszych ponad stu propozycji zawiera szczegółową mapkę trasy. Poza paroma szlakami tematycznymi (np. śladami komunizmu w Warszawie czy starej techniki w woj. śląskim) zazwyczaj są to szlaki łączące różne turystyczne obiekty: zamki, pałace, twierdze, najciekawsze muzea, parki narodowe i rezerwaty przyrody, zabytki techniki, sanktuaria różnych wyznań, skanseny, miejsca związane z wielkimi postaciami polskiej historii i kultury. Kilka z proponowanych tras przekracza polską granicę i prowadzi do najbliżej położonych atrakcji turystycznych w Niemczech, na Litwie, Słowacji i w Czechach.
W naszym przewodniku niektóre z obiektów otrzymały specjalną rekomendację „Polityki”, a o wszystkich, poza ich opisem, staraliśmy się podać możliwie dużo informacji praktycznych (adresy, numery telefonów, godziny otwarcia, ceny biletów wstępu itp.). Osobom szczególnie zainteresowanym podpowiadamy także lekturę wskazanych książek lub artykułów.
Piszemy o tym, co ważne i ciekawe
Diabeł i raj Katarzyny Gärtner
83-letnia dziś Katarzyna Gärtner, słynna kompozytorka „Małgośki” i wielu innych przebojów, tuła się po domach przyjaciół i stara odzyskać dom, studio oraz swój dorobek artystyczny.
Sami przyznacie, że warto mieć tę książeczkę na półce.
Komentarze
Oho, chyba wstanę w środę trochę wcześniej
Racja Nemo, warto wstać. Nasz Gospodarz przekonuje się co rusz, że Jego dorobek wcale nie ogranicza się do audycji i kolejnych tytułów wydawniczych (wystarczy na nas popatrzeć)
Dzień dobry Szampaństwu,
Alicja tutaj. Alsę dusi jakaś gardłowa sprawa i wszelkie pomysły jak sie zarazy pozbyć są mile widziane.
W Bornym Sulinowie Jerzor był na poligonie, jak chcieli z niego zrobić oficera po studiach i nawet zrobili. A bywamy tam często, bo to rzut beretem od Tereski Pomorskiej i zawsze przejeżdżamy. Wrzosy są nie tylko tam, ale w ogóle na wszystkich poligonach, także na drawskim, największym poligonie w Polsce. Tam swego czasu zdobywałyśmy z Tereską czołgi i wszystkie wrzosowiska mamy obcykane. Przy okazji ostrzeżenie – nie należy się zbytnio przytulać do wrzosów ani innych okoliczności przyrody pomorskiej. Raz w życiu udziabał mnie kleszcz, i to kleszcz zaboreliozowany – pozowałam do zdjęcia we wrzosowiskach poligonu drawskiego. Po powrocie do domu wiadomo było, co jest – i miesiąc brania antybiotyków.
I jeszcze niewybuch może się trafić…
J51, gratulacje!

Wygralas bilet do Panalulkowki! Podaj tylko dokladna date przyjazdu.
A zagadka chyba wcale nie byla taka trudna dla ottonormalnego gotujacego sie blogowicza, tym bardziej, ze wskanowaly sie podpisy modeli. Alicja tez chyba sie domyslila, kto sie kryje pod broda z warkoczem, ale pewnie nie lubi niespodzianek
„Cudze chwalicie, swego nie znacie …”. Czasem jest mi wstyd, że tak mało znam Polskę. Najpierw to była kwestia nadmiaru obowiązków i ograniczeń finansowych typowej polskiej rodziny inteligenckiej. Choroby syna nie dopuszczały mozliwości korzystania z namiotu i to w znacznej mierze uniemozliwiało podróże.
Potem dzieci dorosły, otworzyli granice i rzucilismy się nadrabiać zaległości. Poznawać świat.
Ciągle obiecujemy sobie, że choć jeden weekend w miesiącu poswięcimy zwiedzaniu Polski. I jak na razie … obiecujemy sobie. Mówimy tez sobie, że być może to juz nasze ostatnie dalsze wyprawy, bo lata, bo zdrowie i na dłuższe wakacje wyjeżdzamy w świat.
Może jednak faktycznie należy kupić przewodnik. Przestać sobie obiecywać, że raz w miesiącu, ale raz na kwartał wybrać się gdzieś w nowe miejsce. Jak na razie to ciągle są te same, ulubione.
paOlOreowie wrócili cali i zdrowi. Chyba w budzecie wykresle pozycje wydatki na jedzenie. Nie dacie wiary, ze przybralem na wadze cale 5 kilogramów.
Leci teraz nalewka dla karmiacych matek. Te dla osesków zdaly egzamin.
Pan Lulek
Panie Lulku

paOLOre,paOLOre,
znowu muszę walić się w piersi …Kolejna literówka. Moja ukochana puszcza to Puszcza Kampinoska, a nie jak napisałam Kampinowska.
Kampinowska to była Ziuta. Bohaterka niewybrednych dowcipów, z oddaniem opowiadanych przez mojego przyjaciela- chirurga miękkiego.
Stara Zabo, Pyra mi naopowiadala ze u Ciebie jest ladnie a nawet badzo. Byle pogoda dopisala bo wtedy latwiej sie poruszac a jak nie to bedzie bardziej dramatycznie. Juz sie ciesze na spotkanko. Zabclu zakladam ze konie, ląki i lasy jakies dookola sa wiec juz jest co lubie.
Dzisiaj od rana spotkanko na sniadaniu, kolega z Calgary u nich sie zatrzymal, a ze dzisiaj juz wjezdza to trzeba bylo od rana sie spotkac. Jajeczka na miekko, szyneczka, kawusia i serek i jestem pelny a o 16.00 z innymi znajomymi do nowej wloskie knajpki sprawdzic co i jak podaja. Jutro zakupy grzybowo wedzono-wegorzowe. Grzyby do siebie zabieram a wegorzyk na miejscu. Wczoraj na obiad steki z tunczyka.
Wyjazd rowerowy na pieczenie ziemniakow potwierdzony, wiec przed samym odlotem sie naszych swoiskich pyrek nalykam do woli. Jutro kolejna wyprawa rowerowa przez pola i lasy okoliczne z postojem na piwko gdzies na wsi. Zakupilem sobie rowerowe majtki z „wkladka” to nic mi nie grozne.
Tyle kolejnego sprawozdania z pobytu w Kraju.
Dzisiaj jest o puszczach, zamkach i Polski zwiedzaniu,
bo nie sposób spędzić życia tylko w swym mieszkaniu.
A podróże kształcą ,wrażeń dostarczają
i cóż z tego, że portfele nieco uszczuplają.
Po Polsce podróżuje nadal Jerzor i Alicja
Poligony wspominają, gdzie rozkazy daje też generalicja.
YYC kilometry zlicza i wizyty towarzyskie nam planuje,
a PaOLOre Lulka, naleśniki i mimozy też fotografuje.
Podróżować na tym blogu to z pewnością my lubimy.
Czy po kraju, czy po świecie dobrą kuchnię
przy okazji i z rozkoszą zaś tropimy !
Panie Lulku, proszę sobie mie żałować, niech pan dorzuci jeszcze pięć
Witam,
bardzo lubię podróże po Polsce. Wybieram mało znany region,ustalam ciekawe miejsca do odwiedzenia i szukam bazy wypadowej. Pobyt w jednym miejscu i zwiedzania bliższych i dalszych okolic w ciągu dnia, a wieczorem spacerki po polnych drogach,łąkach,rozmowy z miejscowymi mieszkańcami – taki sposób wypoczynku bardzo mi odpowiada. Cykle turystyczne w „Polityce ” są bardzo pomocne . W najbliższej przyszłości ,ale dopiero wiosną i latem przyszłego roku chciałabym poznać bliżej Wielkopolskę ,a także województwo zachodniopomorskie.
Teraz napiszę co ciężko pracujący jedzą na obiad. Właśnie skończyłem.
Zacząłem od rosołu co go wczoraj ugotowałem. Rosół z makaronem oczywiście.
Na drugie , co ja mówię na drugie !!!
One było jak pierwsze , znaczy się pierwsza klasa było te drugie.
A co na drugie?
Na drugie był kurczak , z tego rosołu co to ja go wczoraj. Czy to był Kurczak?
Nie, to było marzenie a nie kurczak. Ja tego kurczaka na maśle , na patelni , aż się zrobił złoty. Złoty , pachnący , chrupiący. Takiego za złote się nie dostanie. Bo czy za złote to teraz się komu chce?
Do tego kurczaka były ziemniaczki , malutkie specjalnie wybierane w sklepie , żeby one były malutkie , takie w sam raz , nie za malutkie , ale też nie za duże. Bo co to znaczy duży kartofel to my wszyscy dobrze wiemy. Ale czy on, znaczy się ten kartofel jest wielki. On jest malutki.
Do tego kurczaka w sam raz ze złotą skórką i do tych małych kartofelków , to ja zrobiłem cuś. Na pewno nie wiecie co to było cuś, tego cuś już nie ma , a jak było to było pierwszy raz. To ja teraz Państwu wyjawię co to było.
W sobotę to ja chodziłem po polu za stodołą. A za stodołą na łące rosła polna gruszka. A te gruszki ulęgałki były takie malutkie jak moje kartofelki Nazbierałem do kieszonki tych ulęgałek , a dziś je pokroiłem w ćwiartki usunąłem pestki i na patelnię z masłem i kawałkiem pokrojonego jabłka. Na to wszystko łyżeczka płaska cukru i na sam koniec troszkę greckiej Metaxy, co to ją dostałem od doktora na skołatane nerwy.
A co ja będę wam opowiadał tego się nie da opowiedzieć. To były najbardziej gruszkowe gruszki jakie jadłem. Prawie tak dobre jak gruszkówka Pana Lulka. Do widzenia bardzo.
Poemat obiadowy Marka jest wart Iżykowego rosołu. A to bardzo wiele…
Pyra zjadła resztkę cielęciny, ziemniaczka z sosem i surówką, a także zaplanowała z Młodszą obiad jutrzejszy, czyli ostatnią w sezonie wielką miskę mizerii do ziemniaków ze skwarkami. Nłoda się dzisiaj zbuntowała (czwarty dzień pieczeń będę jadła?) i zrobiła sobie dużą porcję sałatki : ser, pomidory, świeży ogórek, oliwki, zielony pieprz w winegrecie.
Krystyno, jedną bazę w Wielkopolsce już masz
Zapraszamy
Marku, potworze! Jestem przed obiadem! Rolada kurczacza z wczoraj, pyrki (większe), fasolka szparagowa (wiem, że często, ale my ją kochamy
).
Ślinka leci. Wspaniałości. Smakowitości.
Niech tylko skończę pracę…Gnam do domu warzyć. Mizeria oczywiście musi być.
Marku,
Metaxy troszkę, to ile ?
Dziś na obiad były u mnie kopytka, pieczeń wołowa z sosem grzybowym, kalafior z wody polany masełkiem z rumiana bułeczką i pewnie ostatnie w tym roku małosolne.
Krystyno, jak się już nabędziesz u haneczki pod Gnieznem to jakies 70 – 80 kilometrów na zachód czeka następna meta. Zapraszam. Chyba, że zaczniesz od Zachodniopomorskiego, to wtedy może być kolejność odwrotna.
Ja dzisiaj gotuję specjalny rosół dla zdrowotności według chińskiej receptury pięciu przemian – gotuje się to sześć godzin na małym ogniu z tymiankiem, marchewką i żółtkiem. Za dwie godziny powinno byc gotowe
Nie mogę tego czytać. Jestem w pracy do 17.30. i o obiedzie nie ma mowy
Ach jak mi tęskno za tym rosołem. Jak wrócę będzie za późno na obiad i pewnie zostanę przy kanapce lub zjem resztę sałatki warzywnej. Pozdrawiam i życzę wszystkim smacznego Ryba
Krystyno – Ryba w Świnoujściu, Żaba – w Żabich Błotach
Haneczka – Gniezno i okolice
Jotka Poznań i okolice
Pyry Poznań; co prawda bez noclegu, ale z zaprzyjaźnioną, a wolną kawalerką w razie potrzeby
Pyszne macie dziś obiadki,sama nie wiem,co wybrałabym.Dziś w zasadzie nie gotuję,bo mąż wraca dopiero wieczore. Usmażyłam uzbierane wczoraj grzyby / bardzo mało /,już moją część zjadłam ze smakiem,a mężowi dołożę jeszcze kotlety z szynki od wczoraj.Jest czerwone wino i będzie miał pyszną kolację.
Zastanawiałam się nieraz nad przeznaczeniem ulęgałek , a tu proszę,można z nich sporządzić taki wykwintny dodatek.
Haneczko,oczywiście , jeśli wybierzemy się do Wielkopolski, to bardzo chętnie odwiedzimy Cię .
Pyro, Jotko , dzięki za życzliwość i gościnność. Kiedy przyjdzie pora podrózy umówię się z Wami na odwiedziny ,Jesteście kochane,ale nie będziemy nikomu dezorganizować życia, natomiast krótkie wizyty będą na pewno. Niestety,to są plany dopiero na przyszłe lato. Byłam dawno temu w Poznaniu, przez Gniezno tylko przejeżdżałam i w ogóle tego regionu nie znam ,trochę nawet mi wstyd z tego powodu,ale na pewno to nadrobię.
Krystyno, Ty nie wiesz co to dezorganizacja
Nie takie my z panem mężem…
Kiedyś, jednego wieczora, zjechała do nas Szwecja (2 sztuki) i Holandia (4 sztuki). Jedno i drugie bez zapowiedzi
Nas wtedy było pięcioro 
Cichal – nie mam pojęcia jakie owoce są u Ciebie sodtępne (nalewki) tylko nie pisz nam o „amerykańskich truskawkach jak pięść” – one się nadają najwyżej jako argument w rodzinnej awanturze
Pyro Młodsza, a skądżesz u Ciebie, Młoda Damo, taki zbiór wiadomosci! Tych „truskawek” absolutnie nie uważam! Kupuję na targu albo jesli są „lokalne”. Tutaj wszystko to samo co w Polsce plus egzotyczne, które zreszta też juz w Polsce są. Nie wytrzymałem nerwowo i nie czekając na Twoje przepisy zalałem śliwki…rumem 40%. Przepraszam, ale miałem kosz śliwek a spirytusu w mojej okolicy nie uświadczysz. Przygotowuje też śliwki w occie. W ogóle to dzisiaj robię za skrzętna gosposie wiejską bo też zamiesiłem chlebuś pszenno (pełny przemiał) – żytni z oliwkami i z rozpędu dorzuciłem przygarśc sliwek. Zobaczymy co z tego wyjdzie! Kochani nie chcę się wypinac ale byłem wczoraj cały dzień w Central Parku i narobiłem kupę zdjęc. Czy kogoś, pytam z onieśmieleniem, to interesuje?
Dawaj Cichal, tyrałam dzisiaj jak koń, chętnie pójdę na spacer
Mnie,mnie!!!!!!!!!!!
Central Park, jak najbardziej
Tam cos napisy poobcinało Ostatnie to kafelki ręcznie malowane
w słynnej z pretensjonalnosci „Tavern on the Green”
http://picasaweb.google.pl/cichal05/CentralParkSkr?authkey=Gv1sRgCPuch7auqvGgkwE#
Te kafelki są w toalecie…
hura i ja coś wygrałam … Paweł to zjeżdżamy 17.10 rano … i wykorzystam wygraną …:)
Marek Ciebie ta strzała Amora to chyba już trafiła … piszesz jak natchniony poeta co to w szykowaniu zwykłego obiadu widzi obraz duszą malowany … pracujesz jak natchniony … udają Ci się Twoje zamiary … Bracie Kochany dobrą droga idziesz
Panie Lulku i to jest dobry wynik prawidłowego podejścia do zdrowia …
haneczko i co … nemo dała pozytywną opinię?
cichal o więcej prosimy …
Alicja w tym roku coś mniej sprawozda ….
Jaki tam ze mnie poeta. Rzeczywistość człowieka dopadła i tyle. Po prostu zbadałem empirycznie zawartość gruszki w gruszce. Nazbierałem gruszków na polu . Zielone były , ugryżć się nie dały , to co miałem czekać aż się ulęgną?
To piekna idea,taki przewodnik!!
Rok temu zdobylam ladne przewodniki o Polsce, rozdawane w ramach propagowania nowych krajow europejskich.Ale nie ma w nich cennych kulinarnych informacjii
Dopiero dzisiaj obejrzalam antkowy targ i az mnie skrecilo na widok konikow na biegunach.Mam wielka slabosc do starych zabawek.Nawet zgromadzilam ich pare sztuk.Takie koniki maja wiele uroku.Milo bylo poparzec
Salute amici.
no nie … te chłopy … komplementów nie potrafią przyjmować …
Chlebus cośik koślawy ale smaczny. Taka hybryda żytniego chleba z knedlem śliwkowym. Żonina recenzja: „dobry, ale więcej go nie rób”
C:\Users\Janusz\Pictures\Central Park\CIMG8596.JPG
Jużhttp://picasaweb.google.pl/cichal05/CentralPark?authkey=Gv1sRgCM790N7ghJqIGg# się nauczyłem i podaje chlebuś
POPRAWKa, co ja robi,e co ja robię I to bez Sherry
http://picasaweb.google.pl/cichal05/CentralPark?authkey=Gv1sRgCM790N7ghJqIGg#
A ja słowa Gospodarza biorę za komplement.
Dzielę się z Antkową, zdjęcia z targów były jej ręki.
Ja sobie chodziłem, patrzyłem, rozmawiałem.
Powinienem jeszcze napisać o roztoczańskim jedzeniu, ta tematyka tu dominować powinna, ale już innym razem. Teraz muszę co innego.
Ze swojego prywatnego przewodnika po miejscach nieznanych, a ciekawych proponuję wizytę w Maleńcu i obok w Sielpi Wielkiej. Dla miłośników starej techniki miejsca konieczne!!!
http://www.maleniec.powiat.konskie.pl/index.php
cały ciąg produkcji łopat, zabytek XiX wiecznej techniki – na chodzie!!!
Cichal,
I to o nieznanych skutkach długofalowych 
Przywiozłam wczoraj cały koszyk i zrobiłam konfitury z 2 kilogramów, ale skończyły mi się słoiki i miejsce w piwnicy. Znalazłam za to przepis na nalewkę i do tego mają być mirabelki bez skórek 

Chyba teraz zawsze będę tak robić.
w chlebie lepiej sprawdzają się owoce suszone (morele, figi, śliwki) w połączeniu z orzechami np. włoskimi.
Jolinku,
ja nie wydaję opinii na temat medykamentów. Najwyżej wyrażam sceptycyzm wobec stosowania jednych substancji chemicznych w celu uzyskania objawów powodowanych odstawieniem innych substancji np. uzależniających. Jeśli chcę mieć suchość w ustach, drżenie rąk, drgawki czy co tam jeszcze i uzyskam to przez zaprzestanie palenia papierosów, to po co mi jeszcze dodatkowo wprowadzać zakłócenia do organizmu?
Wiecie, co ja robię przez cały wieczór? Obieram i dryluję zblanszowane mirabelki
Żabo,
te mirabelki mają rumieńce, są słodkie po ugotowaniu (do kompotu z pół kilo owoców dałam łyżkę cukru i to było za dużo) i łatwo się drylują. Wczoraj pomogliśmy też w nastawieniu drugiej 50-litrowej beczułki
Sąsiadka coś przebąkiwała o nastawieniu beczułki z gruszkami, obiecałam że pomogę w krojeniu i „udeptywaniu”. Będzie ze 100 kilo tych gruszek, ale na razie są jeszcze zielone i twarde.
Przepis na ciasto drożdżowe z jagodami, któremu kazałam rosnąć przez noc w lodówce, sprawdził się w całej rozciągłości
Antku,
receptura Chłopskiego Lata przeanalizowana tak dogłębnie obudziła pokłady nostalgii i wzruszyła mnie do łez
Upiekłam wiele chlebów- mniej lub bardziej udanych , ale tak malowniczego wypieku tylko pogratulować. W końcu czy jest aż tak ważne, że ciut nieforemny? Ważne, jak smakuje z najprawdziwszym masłem !
Tak wygląda serce zakładu w Maleńcu :
http://www.youtube.com/watch?v=_ny-p5IkIjA
Nemo, to widocznie co my tu mamy to nie są mirabelki tylko takie małe śliwki znane ogółowi jako mirabelki. Na surowo są słodkawo wręcz mdłe, jakie by nie były kolorem, po ugotowaniu są kwasne do nieprzyzwoitości.
Może to skórki są takie kwaśne? Mam przepis na konfitury bez skórek, ale ja je bardzo lubię, poza tym można się bawić z dwoma kilogramami raz a rok, a ja robię dużo więcej.
Mirabelki Żaby mają wszystkie mirabelki pod sobą
Antek, Oni cos strasznie kreca, poza tym sie nie znam, wiec moze tak ma byc, ja bym tam palcow nie pchal,
apetycznie, zeby nie powiedziec poetycznie i sympatycznie,
Misiu niezle dales
jest konkurs, miedzynarodowy, pierwszy i dotyczacy fotografii kulinarnej:
http://festivalphotoculinaire.com/
moze to niektorych wydawniczych natchnie
Chyba pogoda dzisiaj jakaś szkodliwa, choć bardzo ładna. Czuję się jak rozdeptana żaba, taka dawczyni udek.
Ostatnio rozgotowałam suszone morele i pomieszałam z przecierem mirabelkowym, wysmażyłam na powidło. Wsadziłam w dwa słoiczki, wyszły akurat pełne, zakręciam, nawet nie skosztowałam. Kolor bardzo morelowy. Powtórzę na większą skalę.
jak by moreli nie rozgotowywać najpierw, tylko je wrzucić wcześniej do przecieru, to też naciągną a będzie mniej wody do odparowania. Ewentualnie przed smażeniem zmiksować. Ja jak ten rabin: tyle mam jeszcze dobrych pomysłów.
dla mnie najlepszy rabina byl z koza, co ja trzeba wystawic na zewnatrz i luz sie zrobi po wczesniejszym zageszczeniu bazowanym rowniez na wspomnianym pomysle, ze nie wspomne o tesciowej, ktora byla uwzgledniona w kalkulacji i mogla zostac
Melduję wykonanie zadania w 80%.
Na rano zostały trzy szybki i jedna cud ramka.
Żeby ich tak wszystkich z zawiści poskrecało na widok moich ramek. A co !
Pewnie niejeden się kulką loda zadławi podczas konsumpcji oglądając to co wyprodukowałem. Kierownik był, widział i mówi ,że ładne.
No to mu uwierzyłem. A co!
a On nie jest Ona? bo istnieja ostrzezenia w necie:
http://www.youtube.com/watch?v=fQytULFl8i4&feature=related
Żabo,
Te skórki po zblanszowaniu szybko ciemnieją.
ja te konfitury zrobiłam ze skórkami, tak jak i kompot. Tylko na tę nalewkę blanszowałam i obierałam i teraz mam brązowe pazury
W sobotę usłyszałam dowcip:
Papież z osobistym sekretarzem regularnie uczęszcza do sauny, zawsze we czwartki. Pewnego razu zażyczył sobie jednak pójść w piątek. Sekretarz oponuje:
-Wasza Swiątobliwość, w piątek nie możemy, bo w piątki jest sauna mieszana.
Na to papież:
-Phi, z powodu tych paru protestantów?