Mistrzyni herbaciana pracuje w Radomiu
Ewelina Jaworska z radomskiej restauracji „Piwowaria” (w głębi), z prawej (w muszce) wicemistrz Paweł Droń z Lublina
Już po raz piąty odbył się finał Konkursu somelierów herbacianych organizowanych pod egidą Dilmah. A po raz czwarty przewodniczyłem konkursowemu jury. Wraz ze mną tym razem sędziowali Dilhan Fernando (syn twórcy firmy ze Sri Lanki) oraz Jarosław Uściński – wspaniały kucharz, szef restauracji „Moonsfera” w Warszawie.
Finalistów było jedenaścioro i wszyscy prezentowali bardzo wysoki poziom. Był to niewątpliwe najlepszy z dotychczasowych konkursów.
Finał odbywał się w nowootwartej herbaciarni mieszczącej się przy rogu ulic Szpitalnej i Przeskok. Sam lokal – mam nadzieję – szybko będzie się zapełniał miłośnikami herbaty, bo po bardzo popularnym w dawnych czasach „Gongu” w Śródmieściu nie ma żadnej przyzwoitej herbaciarni. Nawiasem mówiąc nieprzyzwoitej też nie ma. Na Przeskok zaś można nie tylko napić doskonałej herbaty ( w wielkim wyborze) ale także coś przekąsić. Herbata bowiem bez drobnej przekąski znacznie gorzej smakuje.
Uczestnicy finału mieli właśnie za zadanie zaproponować jurorom herbatę z dobranym do niej odpowiednim daniem. Mogły to być różne sałatki, kanapki, ciasta lub inne delicje. Ponadto podawali nam herbaciane drinki własnej kompozycji. No i wszystko musieli uzasadnić: dlaczego taka herbata do tego dania oraz jaki wpływ na pijącego będzie miał herbaciany drink. Jurorzy zaś mieli prawo zadawać pytania i drążyć temat aż do głębi.
Piszemy o tym, co ważne i ciekawe
Karol Upadły i afera z mieszkaniem. Nawrocki rozbił się o mur faktów, krzyki PiS nie pomogą
Dzięki Jerzemu Ż. prokuratury wezmą się może wreszcie za tzw. flipperów. I w dużej mierze to dzięki niemu obecne szanse Karola Nawrockiego na zwycięstwo w wyborach są już tylko iluzoryczne.
Finaliści wykazali się głęboką wiedzą zarówno dotyczącą herbaty, podawanych z nią potraw ale także np. historii miast z których przyjechali.
Po kilkunastu godzinach wyłoniono trójkę zwycięzców: trzecie miejsce (nagrodzono bogatym zestawem herbat) zdobył Krzysztof Pławecki z restauracji „Belvedere” w Zakopanem; drugie (najnowszy model IPoda) osiągnął Paweł Droń z lubelskiej restauracji „Mała”; zwycięstwo i to bezapelacyjne odniosła Ewelina Jaworska z Radomia pracująca w restauracji „Piwowaria” a w nagrodę pojedzie ona na wycieczkę (połączoną ze stażem na plantacjach herbaty) na Sri Lankę. Brawo!
Komentarze
Dzień dobry.
My tu o herbacie rozmawiamy często, a wśród Blogowiczów jest liczne grono miłośników napoju. Zdarza się ostatnimi czasy spotykać i nietypowe zastosowanie tej krewnej kamelii: do lodów, kremów, marynat mięsnych i nalewek. Niczego nowego tu nie wymyślę. Guru nasz nawet popełnił wcale duży tekst w pięknie ilustrowanej księdze herbaty. A ten konkurs – jak wszystkie konkursy gastronomiczne – cieszy. Niech będzie ruch w sprawie, niech się młodzi uczą i niech ktoś te wysiłki doceni.
Kto ma wolne kciuki, niech – proszę – potrzyma za moją Wnuczkę, która ma być dzisiaj cerowana i naprawiana. To, że dzisiaj pocerują, to jedno; potem 3 tygodnie oczekiwania na wynik patomorfologii. I tu jest pies pogrzebany. Więc (nie zaczyna się zdania od „więc”) więc potrzymajcie – nie zaszkodzi.
Mamy jakąś Teresę?
Nowy: http://www.adampol-polonezkoy.pl/index.php?co=rodzina&j=pl
http://www.stambulkg.polemb.net/index.php?document=209
Dnia wolnego Wam życzę – tak jak ja mam – bo dzisiaj tu święto.
Pyro, jasna rzecz że mogę potrzymać w dzień wolny od pracy. Jakby miało pomóc to tym lepiej, aczkolwiek nie bardzo pojąłem o co chodzi.
A Tereska jest pod Drawskiem, życzyć jej czego? Na wszelki wypadek pozdrawiam.
Zrobię sobie herbatkę dowpisową,
pepegor
Pepegor – dziękuję dobra duszo.
No właśnie – Tereska Pomorska – nasze wsparcie Zjazdowe i ALICJOWE ELDORADO GRZYBOWE.
Najlepszego Teresko (Alicja, przekaż rodzinnie).
Trzymam mocno za wnusię Pyry, dołączam najlepsze myśli.
Pepegorowi gratuluję uroczej wnuczki, taki uśmiech to skarb
Ostatnio jestem raczej kawowa ale do herbaty wracam regularnie.
Asia jest kopalnią dokumentów z przeszłości. Bardzo to ciekawe.
Alicjo, Tobie i Jerzorowi – wszystkiego co najlepsze, szczęśliwych kolejnych rocznic
Herbatę lubię i to bardzo, ale pijam ją raczej raz, w porze poobiedniej. Nie słodzę jej, czasem mały skrawek cytryny dorzucam.
Wnuczka Pepegora i mnie urzekła swoim uśmiechem, słodkie maleństwo

Pakuję się na działkę, jeszcze trochę popatrzeć na piękną jesień
Pyro, nie zauważyłam Twojego wpisu, oczywiście bardzo się przyłączam do blogowego trzymania kciuków i przesyłanych ciepłych myśli.
Pyro-trzymamy !
Zgaga dowodzi,Jej trzymanie zawsze najbardziej skuteczne.
Dla Alicji i Jerzora- z lekka spóźnione hip,hip,hurra !
Teraz te wszystkie kolejne rocznice,to już będzie z górki
40 lat-rubinowe gody,45 lat-platynowe,50 lat?złote i 60 lat-diamentowe !!!
Wczorajsza impreza bardzo udana i towarzysko i kulinarnie.
Na stole pojawiły się kolejno:
-tartinki z pastą twarożkowo-koperkową i wędzonym łososiem
-tarteletki na słono z porem i serem brie w towarzystwie sałat i plasterków fig
-zupa dyniowa z prażonymi pestkami słonecznika
-żeberka w miodzie,a do nich ryż z żurawinami
-mufiny czekoladowe z gałką lodów pistacjowych i dekoracją z truskawek
https://picasaweb.google.com/109990791430941218162/FetaPazdziernikowa?authkey=Gv1sRgCPrNu9Gq6OjQ_AE&feat=email#5659177639663090706
Zebrałem winogrona, bo się lasują.
Normatywną siłą faktycznego zostawiłem jeszcze niemało dla os i ptaków tam, gdzie te się już i tak dobrały, że nie chce mi się tego obierać. Niech mają. Zebrałem i tak tego tyle, że chwilowo nie mam pomysłu co z tym zrobić, a jemy już ze sześć tygodni.
Bawcie się dobrze na ogródkach!
Danuśka, ale wyraj!
Pepegor – a dlaczego soków nie robisz? Sa pyszne, nie potrzebują cukru. W zimie się chętnie wypije – mała Ala za 2 miesiące zacznie pić soczki, a w winogronowym niewiele witamin, za to wiele łatwo przyswajalnych cukrów i mikroelementów. W Turcji po wsiach gotuje się sok aż do zagęszczenia, potem wylewa na płytkę kamienną i tnie na cukierki. Kiedyś to jadłam – dobre i nie mdłe, a potem mi szczęka opadła kiedy przeczytałam, że tak robili już Sumerowie.
Witam wszystkich.
Pyro – wspieram Twoją Wnusie dobrymi myślami.
Witam pracowicie bo słonecznie. Trzeba korzystać z pogody (okna).
Pyreńko, oczywiście Twoja wnuczka dołączyła do moich „trzymanych” kciuków, tak jak nadal „trzymam” za Nowego, Stanisława, Nisię, Cichala, Alicję … i za moją Młodszą – jak się domyślacie są to kciuki mentalne, bo „fizyczne” są mi potrzebne, żeby porządnie umyć okna.
Wpadłam na chwilkę w czasie przerwy między „oknami”, więc nie zdążyłam poczytać.
Poczytam popołudniu. 

Miłego dzionka.
Pepegor
Jak to, nie wiesz co robić z winogronami?! WINO!
Muszę wyjaśnić:
zabawę z Boginią Pieniędzy zaczęła u nas Dorotol, a ja, żeby kobiecie nie przerwać „drogi do bogactwa” – pchnęłam dalej. Sama nigdy nic nie wygrywam, więc liczę na to, że trafi na kogoś fartownego (tu mordka)
Ogromny klucz żurawi wyrwał mnie z domu swoim krzykiem. Odlatują. Jakoś smutniej bez nich. A już tak od kilku dni krzyczą, zwłaszcza wieczorami dobrze je słyszę.
Pyro, dołączam swoje mentalne (brawo, Zgago!) kciuki. Będzie dobrze.
Kiedyś mnie rozśmieszyły, więc wyguglałam i dalej mnie śmieszą.
http://gregory.wrzuta.pl/obraz/powieksz/80P4zKX5hGn
Uśmiechy od moich psiaków też!
Swoją drogą wyglądają na miłe, mądre stworzenia.
Witam Szampaństwo.
Obudziłam się około piatej i jakbym przewidziała dzisiejszy temat – przypomniała mi się Babcia Janina i jej herbata z cytryną (nie, szampan na 2 osoby to nie za dużo, nie kojarzyło się z kacem absolutnie!).
Ja lubię herbatę mocną i bez żadnych dodatków, ale Babcia Janina miała dar zaparzania herbaty, sama ją słodziła i „zaprawiała” cytryną. Poranki u Babci zaczynały się od szklanego dzbana z herbatą. I koniecznie w filiżankach szklanych, żadne tam kubasy. Ta herbata była tylko u Babci – u nas w domu Babcia nie parzyła „swojej” herbaty.
Psy w ogóle wyglądają.
Przy okazji musimy w domu przedyskutować problem jedzenia naszego psa miesięcznie zjada torbę karmy „royal” i codziennie od dzieciństwa, trzy gotowane skrzydełka (czasem, z rzadka, zamienione na kilka wątróbek). Rzecz w tym, że skrzydełka zdrożały niemal o 100% i aktualnie kosztują ok 7/kg. Kilogram to piesek zjada w dwa dni. Jednym słowem pies je karmę za 75,-, mięso za 120,- i do tego jakieś psie ciasteczka. To sporo, jak za takiego małego psa. Puszek nie ruszy, nie przepada za indykiem, kaszanką, kiełbasą, tylko kulki i mięso. Ahystrokhata, psiakrew!
p.s. Przekazałam Teresce życzenia, a to się ucieszy


U mnie nie żurawie, ale kanadyjskie gęsi się skrzykują na odlot do Północnej Karoliny. Wydzierają dzioby już od paru dni
Tymczasem dla śmiechu podsyłam moje zwierzątko – zwracam uwagę na wypchane pyski, trzeci orzeszek w łapkach przednich, już sie nie zmieścił
One też już szukają sobie zimowych dziupli…
http://alicja.homelinux.com/news/img_2115.jpg
piękne zdjęcia robiła kobietom …
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,10398628,Zmarla_Zofia_Nasierowska___fotograf_polskich_gwiazd.html
Danuśka stół jak zwykle ozdobione tematycznie …
dobre myśli dla każdego potrzebującego .. Zgago a Twoja Młodsza to coś poważnego? ..
Kompresy herbaciane na zmęczone oczy. Pomagało.
Miła pani, wspaniała artystka.
Mogę sobie zaśpiewać coś o rogu i hukaniu w lesie… Negatyw, negatyw posiałam. Ostała się jedynie fotografia wykonana przez panią Zofię.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Czytałam kiedyś czarujący wywiad z p. Zofią. Jedna scenka z tego wywiadu utkwiła mi w pamięci; odtwarzam tak, jak ją zapamiętałam; nie jest to cytat dosłowny.
„przyszła do mnie młoda reporterka i pisarka Hanna Krall, która właśnie dostała nagrodę za książkę „Zdążyć przed Panem Bogiem” i prosiła – Pani Zofio, niech ja nie będę młoda, niech ja nie będę mądra, niech ja raz w życiu będę ładna. – A to przecież bardzo ładna kobieta, tylko patrzeć na siebie nie umie.”
Mnie osobiście najbardziej podoba się portret Agnieszki Osieckiej – z tym potarganym jasnym warkoczem przez ramię, który poniżej barku i na drugim planie jest jakby lekko zamglony; jakby sylwetka leciutko rozmywała się w tej mgiełce. O, jeszcze ta zjawiskowa czarna sylwetka Ewy Demarczyk z plakatu..
Wprawdzie wycofalem sie z aktywnego udzialu w blogu, ale przez wzglad na Gospodarza, ktory swego czasu udzielil mi rady dot. wyboru resturacji czuje sie w obowiazku zrobic jeden wpis recenzyjny. Na przelomie lipca i sierpnia na tym blogu toczyla sie dyskusja na temat Magdy Gessler i jej restauracji i wtedy postanowilem odwiedzic ktorys z lokali wymienionych przez Gospodarza. Podczas mojej sierpniowej wizyty w Warszawie udalem sie do AleGlorii z uwagi na menu, choc nie lubie jadac w piwnicach. Ten slynny (oslawiony?) wystroj truskawkowy rozjasnial jednak piwniczna izbe. Muzyka nieco za glosna. Zaczalem obiad od lampki kira, potem chlodnik ogorkowy z owczym serem – cos niebywale pysznego! Na drugie bylo udko z gesi, nieco suche, no ale tak to juz jest z udem, a na deser kolejny specjal czyli beze Pavlova, bardzo slodka, ale dobra. Z uwagi na brak malych butelek win (0,375) wzialem tylko lampke wina hiszpanskiego. Do kawy espresso niestety nie podano szklaneczki wody. W sumie odnioslem bardzo pozytywne wrazenie i nabralem respektu do p. MG i jej kuchni. Wraz z napiwkiem wyszlo troche pinad 200 PLN. Tego samego dnia wieczorem w Filharmonii gral Mozarta mlody Jan Lisiecki z Calgary wiec po uczcie smakowej mialem uczte duchowa, tymbardziej mila, ze poznalem osobiscie Dorote z Sasiedztwa. Dwa tygodnie pozniej bylem jeszcze w ogrodku restuaracji Bellini na Rynku Starego Miasta na festiwalu muli czyli malz. Bylo smacznie, choc szkoda, ze automatycznie nie podano bagietki do pysznego wywaru z bialego wina, w ktorym podano malze. Ta wiec przyznaje, ze p. Magda Gessler dobrze karmi (choc do glebokich podziemi Belliniego nigdy nie wejde na posilek; tylko w ogrodku). Podczas tego pobytu w Polsce odwiedzilem jeszcze wiele innych lokali w wielu miastach i za najlepsze uznalem „Le Palais du Jardin” (dziwna nieco nazwa) na poznanskim rynku oraz „7 Niebo” w Ustce.
Trzymanie kciuków wirtualnych i realnych, pomogło. Paulina już jest w domu. Guz się przestraszył i sam pękł na godzinę przed zabiegiem. OOOO
No wiecie, co?!
Łoter mnie nie przepuszcza
Skubany jeden…
Skojarzyło mi się z wpisem Pyry:
http://www.youtube.com/watch?v=CmY6i1uZQnE
U Magdy Gessler nigdy nie jadałam, więc nie będę krytykować jej kuchni.
Nie podoba mi się sposób, w jakim Magda Gessler wypowiada się o innych kucharzach w programie („Kuchenne rewolucje”, chyba?) – nie uchodzi rzucanie mięsem, oj, nie uchodzi! Dama z klasą to ci ona nie jest.
Się rozmarzyłam…Greenock, tego lata…
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_7549.JPG
Asiu, dziekuje bardzo, na Ciebie zawsze mozna liczyc. Konsulat tez zasluguje na pochwale za swoja strone pelna informacji I za literature. To male urzadzenie z ktorego pisze ciagle chce mine poprawiac, co znacznie przedluza kazdy wpis. Spokojnego poniedzialku dla wszystkich.
O pani Magdzie Gessler nie bede sie wypowiadala bo ona ma u mnie ma nie i juz za zam sposob zachowania. I to by bylo na tyle w tem temacie.
Co do herbatki to moja maminka wsypywala 2 lyzeczki cukru do szklanki, wkladala dosc gruby plaster cytryny, ucierala chwile, zalewala esensja z imbryczka a potem maszerowal wrzatek i to byla pychota. O, a herbata z domowymi truskawkowymi konfiturami??? Wspomnienia, wspomnienia…
Ide do zajec.
Buziaki
Cos w pierwszym zdaniu pobalagonilam. Przepraszam.
Buziaki,
Dzień dobry,
i tak to się w życiu plecie:
http://wiadomosci.onet.pl/nauka/nagrodzony-medycznym-noblem-doktor-ralph-steinman-,1,4869093,wiadomosc.html
U nas przyznano nagrodę Nike
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Marian-Pilot-laureatem-Literackiej-Nagrody-Nike,wid,13853844,wiadomosc.html?ticaid=1d229
Laureat pięknie mówił mówił o sensie pisania. Do przeczytania w dzisiejszej GW.
Pisarzem leniwym jest Wiesław Myśliwski – i on to pierwszy ogłosił lata temu w jednym z wywiadów. A szkoda, bo ja zawsze czekam na jego książki z utęsknieniem – uważam go za najlepszego współczesnego pisarza polskiego.
To subiektywna ocena, ale uwielbiam jego narrację i w „Traktacie o łuskaniu fasoli” osiągnął mistrzostwo – tam nie ma dialogów (prawie nie ma), a czyta się to od pierwszej do ostatniej strony na bezdechu, przynajmniej ja tak mam.
Oświadczam także zarówno, że moją największą miłością literacką jest Tadeusz Konwicki, ale on już nie pisze
Pewnie mu brak kota Iwana.
Pyro – zerknij do poczty.
Jutro znowu będę z psem cały dzień sama – tak to już jest, kiedy się ma Dziecko – belfra. Jak nie szkolenie, to konferencja, jak nie spotkanie z rodzicami, to impreza uczniowska. Sto pięćdziesiąt powodów, żeby od rana do wieczora tkwić we firmie.
Dzisiaj jadłyśmy też sznycelki tylko tym razem z filetu kurzego, a surówka była z białej rzodkwi. Jutro będą nóżki kurczacze, które zaraz wylądują w marynacie z łyżki majonezu, sosu sojowego, kieliszka wiśniówki, 2 łyżek oliwy i ziół. Żadnych dodatków typu ziemniaki, ryż czy kluski, bo do wieczora byłyby do niczego, podam tylko podgrzaną bułkę do sosu i miskę surówki. Dzisiaj miałyśmy rodzinną wizytę, jutro przed południem następną (bardzo miłą)i tak jakoś cały dzień przecieka między palcami. Jak zrobić, żeby doba była dłuższa?
Wspomnień wakacyjnych ciąg dalszy – Rybaczie i Sudak
dbali nasi Gospodarze Lena i Kostia. Szczególnie miło wspominamy wspólne wieczory na tarasie przy winie…
Po kilku godzinach w Symferopolu ruszyliśmy dalej do naszej bazy w Rybaczie (W. mówi Ribacze, a ja nie będę się kłócić). Wybraliśmy to miejsce ze względu na położenie między Ałusztą a Sudakiem. Stamtąd wszędzie mieliśmy blisko.*
Sama wioska, zachwalana przez naszych Gospodarzy jako ?sprawiająca wrażenie zagubionej i odległej od cywilizacji? po sezonie z całą pewnością tak wygląda. We wrześniu wciąż było tam pełno turystów. Niemniej jednak okolice są piękne: góry, lasy, winnice, a o odpowiednią atmosferę
Pierwszy skok w bok zrobiliśmy do Sudaku. Samo miasto specjalnie nas nie zachwyciło (chaotyczna zabudowa, mnóstwo samochodów i… turyści), za to Twierdza Genueńska wręcz przeciwnie. Po zeszłorocznych doświadczeniach ze znikającą fortecą w Albie Iulii (Rumunia) nie byliśmy pewni czy uda nam się ją szybko znaleść, jednak Genueńczycy byli przyzwoici i postawili swoją twierdzę na porządnej skale widocznej z daleka, uff… Twierdza miała jeszcze jedną zaletę ? niesamowite widoki. Szkoda że zdjęcia nie oddają tego tak, jak byśmy chcieli.
https://picasaweb.google.com/112958196308416510634/RybaczieISudak
*Słowo ?blisko? w realiach ukraińskich traktowaliśmy jak realia polskie x4. Czyli 200 km TAM, to takie małe 50 km w Polsce. Ponad 1000 km ? daleko. 998 km ? prawie w domu
Się nie da, Pyro. Ma te 24 godziny i już, doba zakichana.
U mnie dzisiaj ryba. Jerzor powiada, że powinna być co drugi dzień, ja protestuję – dwa razy w tygodniu (a zwykle bywa dwa razy, i nie tylko na obiad), bo jak się przeje, to się przeje – i co wtedy?
Idę po szprotkę.
Ewa,

takie realia odległościowe to my na naszym kontynencie znamy i mnożymy to przez 10
Weekend nad jez. Huron? To „tylko 500km, czyli 5 godzin jazdy
No, w porywach 6, bo trzeba się zatrzymać na to i owo, wiadomo.
Ewo, ładnie tam
Zostawiliście wstążeczkę na drzewie życzeń?
Alicjo,
.
.
Przyznaję że dla mnie to była nowość. Ale człowiek uczy się całe życie
Przy okazji – spóźnione serdeczności
Pyro,
Też trzymam kciuki.
Małgosiu,
a zbędnej sznurówki też nie mieliśmy
.
Głupio się przyznać ale nie byliśmy na to przygotowani
Ewo,

Piękna wycieczka, jak zwykle, Ewelino

Dzięki.
Te drzewa życzeń widziałam w Afryce Pd. i w Meksyku, może gdzieś jeszcze, ale utkwiło mi w pamięci. Ja tam zawsze sobie życzę (nie za dużo, żeby nie przedobrzyć!) i zostawiam coś, raz sznurówkę, a czasem kartkę, bo nic innego nie mam pod ręką.
Czasem zabieram…w tym roku zabrałam kamyk z Bałtyku, banalna rzecz, ale przypomina mi Międzyzdroje i rybkę smażoną – spożywaną w towarzystwie naszej blogowiczki Nisi
Dziękuję „trzymającym”, pomogło.
Zdjęcia – jak zwykle – ciekawe, a świat bajeczny.
ale za to radomski mauser nie klekotal, to prawie o zurawiach, bo kapusta dochodzi,
niech moc bedzie z Wami
Ewo,
czy spotkałaś jakichś turystów z Polski ? Bo to nie jest chyba popularny kierunek wypraw naszych rodaków.
Krystyno,
. To prawda że Krym jest „oblężony” głównieprzez Rosjan, ale na Polaków też można się często natknąć.
Zdziwiłabyś się
Nie mówiąc o tym, że u naszych Gospodarzy zatrzymywali się głównie Polacy – Lena biegle mówi po polsku. No i reklama w internecie zrobiła swoje…
ja tam gdzie jestem tez zostawiam
<
wcielo!
za <
tu nie mozna byc zbyt kreatywnym. wcina same znaki graficzne z klawiatury. koncze, bo jeszcze mnie wetnie
Ja mam taką samą klawiaturę, a sobie radzę – nic prostszego.
Chcę moeć ogonek albo jakieś tam ł na przyład, to naciskam na literę i prawy Alt.
Proste, jak świński ogon (nie obrażając ogonka
)
*mieć – miało być, a wyszło, co wyszło, moja wina
Uff, pogoda noca nadal piękna

Właśnie skończyliśmy (ja dość biernie) owijanie dzisiejszej porcji sianokiszonki.
Jeszcze trochę muszę popatrzeć w kartoteki owcze a jutro też jakiś zaganiany dzień.
Żeby taka pogoda dotrwała do Hubertusa! W tym roku będzie Xl, a pierwszy w Żabich. Tym razem zaprzyjaźnione stajnie zjeżdżają do nas.
w sobotę „dróżki i ścieżki” i łapanie lisa – w tym roku Leśniczyna ucieka, bo w ubiegłym złapała lisa – a w niedzielę Wielka Zajączkowska o Puchar Starej Żaby. Zamówiłam już stosowny puchar i będzie w zestawie z prawie złotą, wysadzaną prawie drogimi kamieniami, egipską żabą. niegdyś na takie coś mówiło się „coś pieknego i niedrogo”. Mam jeszcze jedną taką żabę na przyszły rok.
Pierwsi goście zapowiadają się od środy. Oj, bedzie się działo, że zacytuję klasyka.
Żabo,
żeby Wam tylko pogoda się utrzymała, niezapomnianych wrażeń życzę.
Pyro,
tutaj więcej o jednym z ogrodów wymienionych wśród tych najładniejszych na świecie. A. ten lubi najbardziej.
http://www.weranda.pl/domy-i-ogrody/ogrody-i-rosliny/ogrody/13067-ogrod-moneta-w-giverny?start=1
Ewo,
Przekaż W-u, że wszystkie Wasze reportaże są arcyciekawe. Musicie byc równie ciekawymi ludźmi. Dzięki.
Pyro,
Tamten link zaczyna sie od drugiej strony, ten od pierszej. Przepraszam za zamieszanie.
http://www.weranda.pl/domy-i-ogrody/ogrody-i-rosliny/ogrody/13067-ogrod-moneta-w-giverny
Bardzo fajny jest ten cały t-Bar
Byłam tam wczoraj na takim spotkaniu przy herbacie i po prostu się zaskoczyłam wyglądem
Naprawdę to coś fajnego 
noooo, nie wiedzialam ze wiecej osob slyszalo o t-barze!:D ja oprocz tego ze uwielbiam t-bar, to jeszcze bylam w knajpie w ktorej prowadzone sa Dni Herbaty
tez duzo ciekawostek o herbatach – zielonych, czerwonych, wszystkich
jak kto chce to lista lokali w ktorych trwa ta impreza jest na stronie, http://www.dniherbaty.pl, zakladka LOKALE 