Niezły ananas z tego profesora

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Mam w rękach książkę, którą mógł napisać tylko on: smakosz (albo obżartuch, ale bez pejoratywnego zabarwienia tego słowa) i językoznawca jednocześnie. A przy okazji osobnik o niezwykle wysokim poczuciu humoru. Czyli profesor doktor habilitowany Jerzy Bralczyk. A dziełko uczonego jest słownikiem etymologicznym zawierającym hasła od „ananasa” do „żurku”. Pomiędzy nimi zaś są wyłącznie hasła pobudzające apetyt, mimo że nie wszystkie desygnaty nadają się do jedzenia. Ale przynajmniej – jak np. patelnia czy garnek – stanowią wyposażenie każdej przyzwoitej kuchni. Tę książkę wdzięcznie zatytułowaną „Jeść!!!” wydało wydawnictwo BOSZ, bogato i dowcipnie ją ilustrując.OLYMPUS DIGITAL CAMERANie jest to pozycja dla zwykłych czytelników, ale czy dziś jeszcze tacy bywają? Z przyjemnością do ręki wezmą ją niewątpliwie ci, którzy zawodowo zajmują się kulinariami, a przy tym nie stronią od pióra (mam na myśli rzecz jasna klawiaturę komputera). Zagłębianie się w etymologiczne dociekania, skąd wywodzi się słowo „kiełbasa” czy „pierogi”, albo stwierdzenie, że głupia gęś jest całkiem niezasłużonym i obraźliwym epitetem dla tego przepysznego ptaka, może sprawić frajdę każdemu inteligentnemu czytelnikowi.

„Niektórym z nas – pisze we wstępie Jerzy Bralczyk – najapetyczniej brzmią słowa swojskie, dobrze znane, łączące się z domowymi wspomnieniami i prostotą, świadczącą o dobrym zdrowiu i rozsądnym podejściu do życia. Inni nad te cechy i cnoty przedkładają elegancję zagranicznych nazw, za którą idzie wyrafinowany smak, jeszcze innym pachnie najlepiej egzotyka trudnych słów i oryginalnych przypraw. Język każdego narodu zdaje się jakoś dopasowany do jego kuchni, a charakterystyczne określenia lokalnych specjalności kulinarnych wywołują chęć ich spróbowania”.

O tym, że autor nie ogranicza się w życiu wyłącznie do teoretycznych rozważań i badań, świadczy jego figura wdzięcznie moderowana w trakcie procesu twórczego. Uczony bowiem częściej (to tylko moje przypuszczenie) niż nad klawiaturą laptopa pochyla się nad talerzem pełnym wędlin, klusek, pierogów czy półmiskiem wypełnionym zajęczym combrem.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Sieć, śmieć, śmierć

Brytyjski serial „Dojrzewanie” o 13-letnim zabójcy wstrząsnął polskimi rodzicami. Czy to się może zdarzyć u nas? Tak, bo docierają tu te same internetowe zagrożenia.

Joanna Cieśla

Choć, jak sam twierdzi, jego ulubione dania robione są z kartofli (nie ziemniaków, którą to nazwę uważa za pretensjonalna i wtórną), i to w różnej formie: od kartoflanki przez placki do kartoflanej babki.

A w dodatku ta nazwa wywodzi się (dzięki paru pomyłkom lingwistycznym) od najdroższych grzybów, czyli włoskich trufli.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj