Upajający zapach i chrupka skórka

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj


To są dwa wabiki, które zmuszają mnie co jakiś czas do przezwyciężenia wrodzonego lenistwa i upieczenia chleba. Potem rodzina i najbliżsi przyjaciele, dla których starcza choć kawałek z wielkiego bochna, błogosławią ten moment, w którym zgromadzili się wokół mojego stołu.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Ciemny chleb z grubą skórką i pełen wszelkiego rodzaju ziarenek oraz pestek, jeszcze ciepły i maczany w dobrej oliwie – to nadzwyczajny przysmak. Wyrobienie ciasta na taki chleb wymaga jednak sporo siły.

Ta praca jednak się opłaca. Wystarczy spojrzeć na uśmiechnięte pyski biesiadników. No i ten zapach wypełniający cały dom jeszcze długo po zniknięciu ostatniego kawałka skórki i okruszka. Własny chleb to synonim szczęśliwego domu!

Teraz te seanse szczęścia będę mógł organizować częściej. Zostałem bowiem posiadaczem niezwykłej książki, którą napisał piekarz w trzecim pokoleniu – Piotr Kucharski. Dzieło zatytułowane jest „Chleb domowa piekarnia”, a wydała ją oficyna Pascal. Książka jest bogato ilustrowana dwoma rodzajami zdjęć – historycznymi, czy raczej dokumentalnymi prezentującymi rodzinę Kucharskich w ich piekarni czynnej od lat trzydziestych ubiegłego wieku, oraz instruktażowymi, pokazującymi etap po etapie produkcję chleba, bułek i – co chyba najważniejsze – zakwasu.

Przy tym ostatnim produkcie – jakże ważnym w procesie wypieku chleba – najbardziej mnie zdumiały porady na temat przechowywania i dokarmiania zakwasu. Książka zawiera także mnóstwo przepisów na przeróżne wypieki, a także receptur, w których chleb jest elementem towarzyszącym, a czasem wręcz produktem niezbędnym.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Samodzielność nie znaczy samotność

PiS wyobraża sobie, że przez solidarność ideologiczną z USA Polska może być takim Izraelem nad Wisłą. Że cała Europa będzie uwikłana w wojnę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, a Polska jako jedyna traktowana wyjątkowo przez Waszyngton. To jest ryzykowne założenie – mówi w rozmowie z „Polityką” szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.

Marek Ostrowski, Łukasz Wójcik

Jedyną wadą książki, ale jakże uciążliwą dla czytelnika, jest to, że jej lektura (a nawet pobieżne przeglądanie) powoduje nieodmiennie gargantuiczny apetyt. Mnie dodatkowo zachęciła do sięgnięcia po stolnicę i woreczek mąki z mojego zaprzyjaźnionego młyna w Repkach. Jutro będzie świeży chleb!

Mój wypiek. Fot. Piotr Adamczewski

Mój wypiek. Fot. Piotr Adamczewski

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj