Wizyta w Pazibrodzie zawsze jest owocna

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Odebraliśmy ważny telefon z naszej ukochanej gospody pod Makowem Mazowieckim. Do Pazibrody dotarł nowy transport miodu z tegorocznych zbiorów. Stałym zaś dostawcą pszczelej słodyczy jest tu pasieka Barć – własność panów Strzeleckich.

Od wielu lat kupuję ich miody i nigdy się na nich nie zawiodłem. Czasem kupuję miód lipowy, czasem rzepakowy, bywa, że i spadziowy się trafi. Z największą niecierpliwością czekam jednak na zbiory gryczane.

Obserwuję pola obsiane gryką, gdy tylko rośliny wschodzą, potem gdy pięknie biało kwitną, by wreszcie doczekać się, jak kwiecie zniknie, gryka zbrązowieje, a ja wiem, że pszczoły swój miód już ulokowały w plastrach i teraz trzeba poczekać, by dostatecznie dojrzał.

Tym razem kupiłem 15 dużych słoików, bo musi mi tej gryki wystarczyć aż do przyszłego roku. Będą z tego torty, pierniki no i – przede wszystkim – wigilijna kutia.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

O kilka mostów za daleko

W Pekinie rządzą inżynierowie, a w Waszyngtonie prawnicy. Tak tłumaczy przewagę modelu chińskiego nad amerykańskim Dan Wang w książce, która stała się właśnie globalnym bestsellerem.

Łukasz Wójcik

Ostatnio zużywamy więcej gryczanej słodyczy niż dawniej, bo dodajemy niemal codziennie na śniadanie łyżeczkę miodu do koziego twarożku. Myślę jednak, że taki zapas wystarczy. W najgorszym razie udam się po prośbie do pasieczników, bo wiem, gdzie ich szukać.

Tym razem z Pazibrody wywiozłem dwa dodatkowe słoiki. Jeden z piklami, a drugi ze smalcem. Oba wyroby są miejscowe i znam ich smak, bo podawane są często jako dodatki do dań zamawianych w tutejszej gospodzie. Nazwa Pazibroda to gwarancja smaku. Kto nie wierzy, niech sam się przekona, jadąc np. z Warszawy na Mazury przez Maków i Przasnysz. Warto zrobić przystanek, by zjeść rejbak i napić się kozicowego piwa.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama