Zdrowie wasze, życie nasze
Ponieważ toasty wieczorne stały się już dawno trwałym obyczajem blogowym warto podbudować je teorią. Znalazłem w ostatnim numerze „Playboya” interesujący tekst własnie na ten temat. Przytaczam więc tu tylko jeden rozdział. Reszta jest równie ciekawa. Warto więc sięgnąc po lipcowy numer miesięcznika. Tymczasem zaś poczytajcie o czasach starożytnych:
„W kulturze biesiadowania toast zajął szczególną rolę. Stal się zabawnym, a jednocześnie wzruszającym rytuałem, który z popijania wina czyni wyraz wzajemnego szacunku, braterstwa i dobrej woli. Toast staje się rodzajem zobowiązania pomiędzy gospodarzem, pozdrawianym a innymi gośćmi. Wymiana dokonuje się tutaj w wymiarze symbolicznym. Ucztując, wymieniamy się opowieściami, cieszymy się własnym towarzystwem, wreszcie – przepijamy do siebie.
Zwyczaj składania toastów wywodzi się z archaicznych tradycji religijnych libacji – ofiar składanych zjadła i napojów. W antycznej Grecji przed rozpoczęciem uczty wylewano trochę wina do dołka wykopanego w ziemi, aby napoić duchy zmarłych. A więc najstarsze toasty składano na cześć bogów i zmarłych przodków, a czasem i wrogów – jako wyraz szacunku, a także próba zjednania sobie niezwyciężonych mocy.
Dla Rzymian toast był jednak nie tyle rodzajem pozdrowienia, ile raczej wyrazem nieufności. W owych czasach najłatwiejszym sposobem na pozbycie się przeciwnika było… otrucie go. Picie czegokolwiek w nieznanym towarzystwie było dość ryzykowne. Otóż gospodarz, aby rozwiać obawy swoich gości, na ucztach rozlewał wino wszystkim z jednego naczynia, po czym sam pierwszy wychylał swój kielich, zwykle kierując go w stronę gości z życzeniami zdrowia. Jednak możliwe było również umieszczenie trucizny w naczyniu, dlatego aby zabezpieczyć się przed zatruciem, wystarczyło przelać trochę swojego napoju do kielicha gospodarza, aby sprawdzić jak zareaguje. Umożliwiał to zwyczaj stuknięcia się kielichami.
Historycy pisali, że nazwa toast pochodzi z dawnej Anglii, gdzie istniał zwyczaj wrzucania do dzbana piwa kromki przypieczonego chleba, grzanki – czyli tosta. Ma to naukowe wytłumaczenie, bowiem węgiel na przypalonej grzance mógł działać jak filtr, zatrzymujący ciężki smak i różne toksyny zawarte w nieklarowanym napoju.
Od XVII wieku datuje się prawdziwa gorączka toastowania. Wiadomo, że każdy toast umożliwiał wychylenie kielicha. Kiedy brakło już osób, których zdrowie można było uczcić, zaczynano wspominać nieobecnych przyjaciół, aby zyskać pretekst do wypicia następnej kolejki. Wokół toastów narosło wiele, dziwnych czasem, zwyczajów. Młodzież dolewała sobie nawzajem do wina kroplę swojej krwi, aby potwierdzić przyjaźń i wzajemne poświęcenie. Dość znany był, zakazywany przez Kościół, szlachecki zwyczaj wznoszenia toastu na cześć młodej damy winem wypijanym z jej pantofelka.
W czasach nowożytnych toasty stały się ele?mentem etykiety, nieodłączną częścią takich uroczystości jak urodziny, obchody Nowego Roku czy wesele. W Wielkiej Brytanii zwyczaj wznoszenia toastów weselnych urósł do rangi skomplikowanego ceremoniału, który reguluje całą procedurę wymiany wzajemnych pozdrowień. Konwenanse wyznaczają również treść wznoszonych toastów. I tak ojciec panny młodej wita wszystkich gości, wspominając dzieciństwo swojej córki i życząc szczęścia młodej parze. Natomiast toast drużby zamienia się w krótką, często wierszowaną mowę, łączącą humor, szczerość i zaskakujący koncept.”
Nasze toastowanie jest całkiem bezpieczne. Choć kropelki jadu czasem i tu się sączą. I nie pomoże w takim przypadku trącanie się kielichami. Trudno. Trzeba z tym żyć.
Piszemy o tym, co ważne i ciekawe
Karol Upadły i afera z mieszkaniem. Nawrocki rozbił się o mur faktów, krzyki PiS nie pomogą
Dzięki Jerzemu Ż. prokuratury wezmą się może wreszcie za tzw. flipperów. I w dużej mierze to dzięki niemu obecne szanse Karola Nawrockiego na zwycięstwo w wyborach są już tylko iluzoryczne.
Chateau Sainte-Marie Bordeaux Superieur Gilles et Stephane Dupuch, Vignerons
To wino z rodzinnej winnicy z serca regionu Bordeaux czyli Entre deux Mers. Mieszanka szczepów: Merlot, Cabernet Sauvignon i Cabernet Franc starzona przez 12 miesięcy w dębowych beczkach. W rezultacie powstaje wino głębokie o ciemnofioletowym kolorze oraz smaku czereśni lub czerwonych porzeczek. Mocno wyczuwalne taniny. Doskonałe do krótko pieczonej polędwicy i dziczyzny.
Komentarze
Od zawsze wiadomo, że picie bez toastu, to opilstwo i upadek obyczaju. Picie z toastem, to ucztowanie. Gruzinów nikt nie pokona w tej sztuce, ale i nikt, bodajże, do zawodów nie staje. W dawnej Polsce szczególnie cenione były toasty weselne, głoszone przez drużbę albo starostę weselnego, oracjami zwane. Jeden taki toast przytacza Orzeszkowa w „Nad Niemnem” ale w pamiętnikach spotykamy ich znacznie mniej obyczajne wersje.
A to moglby swietny artykul wyjsc z tych toastow. Jak i gdzie ludzie „toastuja” i jakimi formulkami sie posluguja trzaskajac sie szklaneczkami, tudziez butelczynami, po sama nalepke do gardzieli wpychawszy.
Szczegolnie mlodziez ma w tym wzgledzie duzo do powiedzenia choc semantyczna niepoprawnosc ich wypowidzi nie tyle razi co bawi i z niejaka rozkosza surrealistyczna przysluchuje sie nowemu pokoleniu koneserow. Notuje i rozbawiony chodze.
pozdrawiam Towarzystwo Zebrane
Dzień dobry Szampaństwu!
Poszłam spać o 22-giej i o 2:30 spanie mam chwilowo z głowy – może pójdę dospać, kto wie. Gorąco jak na noc, 25C.
Pyro,
mam tu przed sobą nabazgraną i przyczepioną do korkowej tablicy Twoją regułkę:
„Picie bez toastu to pospolite pijaństwo, natomiast z toastem – to kulturalne zacieśnianie stosunków międzyludzkich”.
Kurdesz nad kurdeszami
Pyro – Obudzilo mnie Twoje szuranie. Moj wewnetrzny budzik reaguje nawet na spiew ryb. Zdrowie budzikow
Fakt ze Gospodarz zabral sie za czytanie literatury pieknej oznacza, ze naprawde wypoczywa. Potwierdza tez moje podejrzenia, iz zona Gospodarza to swieta kobieta.
Dodawanie toastu do wina siega czasow krolowej Elzbiety I-szej. Toast nie tylko pomagal usuwac nieczystosci, ale ,dzieki przyprawom, dodawal czesto podlym trunkom smaku i zapachu. Wedlug jednej z historii pretekstow do picia, za czasow krola Karola II-go pewna pieknosc rozkoszowala sie kapiela w wodzie mineralnej, w Bath, a jeden z jej adoratorow wzniosl toast za zdrowie pieknych pan woda z jej kapieli. Od tego czasu picie zdrowia pieknych pan jest nawet bardziej pikantne od przypraw. Pamietam grzaniec z gozdzikami i wierze tej teorii.
Wedlug tradycji marynarki brytyjskiej, w srody pijemy za nasze wlasne zdrowie (w soboty za zdrowie naszych zon i ulubienic).
Jasne, Alicjo. Wiemy to od zawsze.
Bareya – zacytuj kilka toastów młodzieżowych, żeby i dorośli byli na bieżąco.
Skoro mowa o toastach, pomyślałam o panu Zagłobie:
” Mości panowie! na cześć onych przyszłych pokoleń!Niechże im Bóg błogosławi i pozwoli ustrzec tej spuścizny, którą im odrestaurowaną naszym trudem, naszym potem i naszą krwią zostawujem. Niech, gdy ciężkie czasy nadejdą, wspomną nas i nie desperuja nigdy, bacząc na to, że nie masz takowych terminów, z których by sie viribus unitis przy boskich auxiliach podnieść nie można”(Henryk Sienkiewicz, Potop tom trzeci)
Jak wiecie, czytam sobie na zmianę z wieloma innymi książkami, felietony K.Jandy. Nie ciurkiem – po kilka dziennie. Intensywniejsze przebywanie z osobowością tak rozedrganą, jak kryształowy dzwoneczek, byłoby raczej trudne. Są tam teksty budzące mój żywiołowy sprzeciw i takie, które mnie urzekają. Dzielę się jednym z nich :’
„Niedawno, zimą, musiałam uprać sobie kożuszek. Polecono mi podobnoi najlepszą w Warszawie pralnię, gdzieś na Pradze. Szukałam długo, z mapą Warszawy, wędrowałam ulicami, uliczkami, coraz mniejszymi, coraz brudniejszymi, potem weszłam na jedno podwórko, z tego podwórka skierowano mnie na jeszcze jedno podwórko, a na końcu było jeszcze jedno – najbardziej szare i najbrudniejsze podwóreczko z napisem „Pralnia w rogu”. Obok, na całej ścianie napisano białym sprayem ‚ BYŁEM TU! TONY HALIK!’ ”
No i jak tu się nie zachwycić?
Hup Holland Hup!!!!!
Pepegorze ja ci inna historyjke opowiem.
W Ugandzie przyjecia dyplomatyczne organizowane przez ambasade Holandii urzadzane sa w rezydencji ambasadora. Sam budynek jest na czas imprezy zamykany na klucz a do toalety mozna sobie pojsc do wybudowanego specjalnie w tym celu przybytku w kacie ogrodu.
Powod: W czasie dnia krolowej jeszcze za poprzedniej pani ambasador, jedna z sekretarek weszla do pokoju i zobaczyla jak jeden z gosci wyciaga ksiazke z regalu i chowa sobie do torby. Na pytanie oburzonej Marieke, co robi, panienka bez odrobiny wstydu powiedziala, ze to w koncu zostalo kupione za pieniadze z jej podatkow, wiec ma prawo sobie zabrac… Dodam jeszcze, ze regal zawieral prywatne ksiazki ambasadora.
Ewa z Poznania
Każ przynieść wina, mój Grzegorzu miły,
Bodaj się troski nigdy nam nie śniły,
Niech i Hanulka zasiądzie tu z nami,
Kurdesz nad kurdeszami.
Skoro się przymknie ręka do butelki,
Znika natychmiast z serca smutek wszelki.
Wołajmyż tedy dzwoniąc kieliszkami:
Kurdesz nad kurdeszami.
Niezłe to winko! do ciebie, mój Grzelu!
Cieszmy się, póki możem, Przyjacielu.
Niech stąd ustąpi nudna myśl z troskami,
Kurdesz nad kurdeszami.
Patrzcie, jak dzielny skutek tego wina!
Już się me serce weselić poczyna.
Pod stół kieliszki, pijmy szklenicami,
Kurdesz nad kurdeszami.
I ty, Hanulko, połowico Grzela,
Bądź uczestniczką naszego wesela.
Nie folguj sobie, a chciej wypić z nami,
Kurdesz nad kurdeszami.
Już po butelce, niech tu stanie flasza,
Wiwat ta cała kompanija nasza!
Wiwat z Maciusiem i z przyjaciołami!
Kurdesz nad kurdeszami.
Maciuś jest partacz, pić nie lubi wina,
Milsze jest jemu złoto i dziewczyna.
Dajmyż mu pokój, pijmy sobie sami,
Kurdesz nad kurdeszami.
Odnówmy przodków ślady wiekopomne,
Precz stąd, szklenice, naczynie ułomne!
Po staroświecku pijmy pucharami,
Kurdesz nad kurdeszami.
Już też to, Grzelu, przewyższasz nas wiekiem,
A wiesz, że wino jest dla starych mlekiem.
Chłyśnij, a będziesz huczał z młodzikami:
Kurdesz nad kurdeszami.
(F.Bohomolec)
Można uzupełniać kuplety w nieskończoność
Zakładam, że wszyscy znają melodię.
I jeszcze apel Jandy do młodych kobiet, żeby o siebie dbały, żeby nie chciały udowadniać wszystkim, że dadzą radę : „POLAK POTRAFI – KOBIETA NIE MUSI!
Jest bylo nie bylo sroda czyli dzien czystosci. Doczytuje ksiazke mineraloga i dosypiam. Pani Dochodzaca wysprzatala nawet klatke ze schodami, skasowala honorarium i poszla w swiat. Wieczorem bedzie kurdesz, kurdesz nad kurdeszami.
Piekne, letnie pozdrowienia przesyla
Pan Lulek
Sluchajcie chodzi za mna fragment piosenki i nie dosyc, ze nie wiem kto spiewal, nie znam tytulu i poza tym jedym fragmentem slow i nawet tych nie jestem na 100% pewna.
Szlo to jakos tak: Za tych, co na ?morzu?, za tych co na dnie, pijemy, kto moze kto chce…
Wie ktos co to?
Nirrod – Ladowy Szczur
Słowa: Sławomir Klupś
Muzyka: trad.
Pamiętam tę noc, gdy szalał sztorm,
A wiatr konary zginał drzew.
Do knajpy wszedł nieznany gość
I widać było, że wędrowcem jest.
Przy barze stał i piwo pił
Wpatrzony gdzieś w płomieni blask.
„Przeżyłem już podobną noc,
Na morzu śmierć.” – powiedział nam.
Ref.: Więc pijmy za tych, co poszli na dno,
Których zabrało morze nam.
Za zdrowie tych, co na morzu dziś są,
Daj im Boże szczęście w tę noc, jak dziś,
Daj im Boże szczęście w tę noc.
Ciągnęliśmy sieć przy Baltimore
I całkiem dobrze nam to szło.
W ładowniach ryb już było dość,
Ostatni zaciąg, kurs na dom.
Pływaliśmy już tych kilka lat
I każdy dobrze znał swój fach,
Lecz nikt nie wiedział o tym, że
Swe kości złoży w morski piach.
Nad ranem był sztorm, cholerny sztorm,
Przed nami rosły ściany z fal.
Przy sterze stało kumpli dwóch,
A łódź innym kursem w morze szła.
I nagle trzask łamanych wręg,
Ryk morza tłumił chłopców krzyk.
Wśród wiru fal i twardych skał
Widziałem śmierć kamratów mych.
Gdzieś przy St. Johns Point wywlokłem się
Wpół żywy na piaszczysty brzeg.
Jak szczur lądowy żyję dziś,
Na morze nic nie wygna mnie.
A kiedy sztorm na morzu jest,
Wciąż słyszę głosy kumpli mych
I dręczy mnie tak straszna myśl,
Że mogłem leżeć dziś wśród nich.
Ref.: Więc pijmy za tych, co poszli na dno,
Których zabrało morze nam.
Za zdrowie tych, co na morzu dziś są,
Daj im Boże szczęście w tę noc, jak dziś,
Daj im Boże szczęście w tę noc, jak dziś,
Daj im Boże szczęście w tę noc.
Placku dzieki, ale to nie to. Ja nie jestem pewna, czy ci, za ktorych mamy pic maja byc na morzu, czy na gorze, ale reszty jestem dosc pewna a w tekscie Klupsia tego fragmentu nie ma.
Dar Mlodziezy z dbajaca o siebie Nisie mknie z oszalamiajaca szybkoscia 3.5 wezla, czyli knota, na godzine. Jest to ponizej 7-miu km/godz. , ale jak pani Janda slusznie stwierdzila, kobieta nie musi, kobieta musi o siebie dbac
Mezczyzni takze musza nie musiec; Zorba to klasyczny tego przyklad. Zdrowie Was wszystkich, lacznie z niemowletami. Te ostatnie sa bohaterami slynnego toastu Marka Twaina. Po niemowletach nie mozna poznac ktore z nich wyrosnie na lotra spod ciemnej gwiazdy lub polityka o gorejacym miloscia sercu.
Nirrodzie – W tym genialnosc toastow – Zdrowie taternikow po naszej stronie Tatr! ( W ten sposob stwarzamy okazje na toast slowacki)
Przez 30 lat w moim otoczeniu toastem dyżurnym bylo Za Miłość! MłodoŚĆ! Radość! Aż pewnego razu zrobiło nam się głupio i przestaliśmy. Pijało się gteż za polsko -chinską granicę pokoju na Uralu, za tych, którzy zrzygnowali z kartek na papierosy (!)
Pogrobowcy Krassnoj Armii wyśpiewują „Dawaj za nas, dawaj za Was i za Sybir’ i za Kawkaz, zaświet daliokich gorodow i za drużbu i za ljubow’. Dawaj za Was, dawaj za nas i za wojnow i za Specnaz” (zepół Lube)
antek – wczorajszy wpis z 22.15
Nirrod- to nadal nie jest odpowiedź na Twoje pytanie.
To jest jedynie kolejny przykład mej radosnej twórczości
Na przyjemnościach dziś się skupiamy
i tej formuły nie porzucamy !
Na blogu tymże to potwierdzamy,
że miły stół i goście przy nim
to warte grzechu i to kochamy !
Wina z ochotą Ci nalewamy,
toast wznosimy –
za zdrowie mamy i Twojej damy !
Rzewnie śpiewamy,
na to i owo ponarzekamy
i się żegnamy.
A przecież wkrótce znów się spotkamy !
Nirrodzie – Prypomnialo misie, to przeciez piosenka o mnie
Wypijmy za bledy
Nie jestem pewien, ale slowa przypominaja mi „Toast” Pietrzaka – Za zycie zaplute jak dworzec w Tarnowie. Wiem, wiem, niedlugo na wszystkich dworcach bedzie mozna pic z podlogi.
Pyro – Za Milosc! Mlodosc! Radosc!
Nirrod, a może o to to ?
Kantyczka Franka – Jonasz Kofta
Za tych co na morzu
Za tych co na dnie
Idź pielgrzymie boży
Nie oglądaj się
Za tych co w obroży
Uwiązani, źli
Idź pielgrzymie boży
I pokutę czyń
Za tych co na łożu
Muszą razy sześć
Za tych co się srożą
Że ktoś ma ich gdzieś
Za tych co by mogli
Ale nie chcą móc
Za tych co niegłodni
Bo się nażarł wódz
Za tych co na górze
Za tych co na dnie
Idź pielgrzymie boży
Nie oglądaj się
Za tych co zasnęli
Wymyślając raj
Za tych co zginęli
Pod stołami knajp
Za tych co by chcieli
Lecz nie mają czym
Wyjdź na drogę swoją
I pokutę czyń
Errata
Nirrod, a może to, to ?
aktualności z Żabich Błot:
Haneczka z mężem pojechali zwiedzać Połczyn, ja obieram agrest
Żabo i Haneczko – Połczyn warto zwiedzać ! W czasie ubiegłorocznego zwiedzania przedzjazdowego kupiłam granatowo-białą bluzę,która służy mi dzielnie do dziś dnia
Żabo – uściskaj gości z Gniezna. Jakm ja nie lubię obierać agrestu i czarnych porzeczek.
Placku „Toast” Pietrzaka!!!! Dzieki Ci wielkie. Co ja sie naszukalam. Haliczko na Kofte tez po drodze trafilam i sie ucieszylam, ale to jak raz Pietrzak. Uff…
Co prawda, to prawda tekst Kofty mi sie bardziej podoba
Witam! W kawiarniach mozna zmarznac. Jak wczoraj siedzialam i dumalam o tym, ze 2 tygodnie boskiego, upalnego lata, ktore moglam spedzic w cieniu lisciastych drzew nad jezorem (gdzie jest tak samo goraco ale bardziej cieniscie niz w hiszpanii), poszly sie wlasnie kapac , czyli minely bezpowrotnie, a ja delektowalam sie zyciem w rozpalonym miescie to po tym dumaniu naszla mnie wizja wyjazdu w krzaki i konsumpcja pomaranczy z importu, bo w ogrodach prywatnych wszystko wyschlo a dostawy nie sa tam takie jak na Wybrzezu czy w Warszawie – m zamarzyly sie mnie karczochy w duzych ilosciach, aby nie tylko sprobowac ale sie n a sycic tym smakiem. Tak, ale chcica chcica w tej szerokosci geograficzne a realizacja to znak zapytania. Rannym switem udalam sie tureckiego sklepu a „une” po 1,29 jewro za jedna sztukie pragna. Ale ale „une” maja tez zaplecze, zapuscilam zurawia i tam stoi i usmiecha sie,cala skrzynka karczochow do zwrotu, bo zwierzchnie liscie wyschly, dostalam w sumie 24 sztuk za 4 jewro
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/Karczochy#5491117565591325410
i ja to juz gotuje.
Nemo czy masz przepis na karczochy w rzymskim wydaniu tzn. pieczone?
Echidna, ja tez prosze o przepis na ciasto ziemniaczane.
Dorotol – podziwiam; dla mnie karczochy są zbyt pracochłonne – w przygotowaniu i w jedzeniu. Dlaczego mam się umartwiać? Owszem , serca karczochów na zimno w oliwie albo z majonezem, mogę ze 2 sztuki.
Pyro, alez gdzie gotujesz w wodzie z sola i cytryna, robisz sosik, skubiesz listki przed telewizorem a tu Oranje (moze) leje w kaczy kuper Resze. Program dnia juz mam.
…leje w kaczy kuper za ten „przymusowy” zaciag do SS, za ktory do tej pory Rzesza wysokie renty im wyplaca, i za takich jak Peter Menters (czy jak mu tam bylo), ktory rabowal polskie mieszkania
Dorotolu – Za Twoje i karczochow zdrowie.
Dzis w programie dnia sa kupry hiszpanskie i niemieckie. Tez warto odprezyc sie, skubiac.
Placku dziekuje, wiec nie jestem dobrze poinformowana co do kuprow, w charaktrze mniesnym mam dzisiaj tzw. sztukie mies, tylko chrzanu w tej szerokosci …niet
Dzisiejszy wpis przypomniał mi stary toast żeglarzy czechosłowackich. Było to chyba ze 40-ci lat temu w Trzebieży w ośrodku szkolenia żeglarskiego. Wśród ponad setki młodzieży z całej Polski był też silny kontyngent (4 lub 5 osób) z czechosłowacji ? faceci już dobrze w latach (około 35 roku życia) byli mocno z sobą zintegrowani, co przejawiało się ogromną ilością wygłaszanych toastów typu zaśpiewów, skandowań i śpiewanych kupletów.
Jeden z toastów pod wdzięczną nazwą ?Szukanie Buta? wbił mi się w pamięć do dzisiaj:
-Prowadzący 3-krotnie mówił takim smutnym, melancholijnym głosem (po czechosłowacku): ?ne ma buta, ne ma buta, ne ma buta?.
-Uczestnicy toastu odpowiadali wtedy głośno i z młodzieńczym entuzjazmem (po czechosłowacku): ?JE BUT?.
Oczywiście w języku czechosłowackim słowo ?but? oznaczało okazję do wypicia toastu.
Czy ja już mówiłem, że dzisiaj hasło dnia brzmi: ?Ne ma buta? i odpowiedź : ?NA ZDROWIE??
No to mówię ? Paff
Placku, Twoja prognoza wyniku wczorajszego meczu na podstawie hymnów na szczęście nie sprawdziła się. Mam nadzieję, że z nikim się nie zakładałeś. Dziś kibicuję Niemcom, na zasadzie dobrego sąsiedztwa.
Co do ginących przedmiotów, które przymocowuje się łańcuszkami – na pewno to nie dotyczy haczek i grabek na cmentarzach. Kiedy bywam czasem na różnych cmentarzach, widzę zawsze przy kranach z wodą różne narzędzia ogrodnicze. Ludzie używają ich i odwieszają na swoje miejsce. Może to specyfika miejsca albo po prostu praktycyzm ?
Przy obieraniu agrestu i porzeczek można oglądać telewizję, albo oddawać się rozmyślaniom. Za czasów dzieciństwa, powiedzmy szkoły podstawowej , bardzo lubiłam obierać ziemniaki, bo doskonale mi się przy tej pracy myślało. Oczywiście niczego dobrego nigdy nie wymyśliłam, ale bujałam w chmurach i marzeniach. Potem mi to całkowicie przeszło.
karczoch-story cd.
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/Karczochy#5491140616883335714
Pyro popatrz jakie to duzachne, zadne pracochlonne, niemniej jednak rozumiem dlaczego Wlosi to na to warzywko kotly specjalne maja, ja gotuje na raty
Czy wy przy okazji mistrzostw zauwazyliscie, ze panstwa poludniowo amerykanskie maja hymny jak z operetki? Brakowalo, tylko pirmadonny z kieliszkiem wina.
Nirrod na hymyn nie zwrocilam uwagi ale musze wysluchiwac utwory muzyczne zwiazane z mundialel i to waka-waka utkwilo mi juz w uchu.
karczoch-story cd. wlasnie bede jadla seruszko
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/Karczochy#5491144801012235714
oset z serduszka, w przeciwienstwie do zwyczjow panujacych kiedys w kregach rzadowych w Bonn, zdjelam, tam towarzstwo na przyjeciach lykalo ten ostet, bo wypluc nie wypadalo podczas wytwornej pogaduszki, kiedys sie zapytalam jednego delikwenta „dlaczego to zrecie, przeciez wiecie, ze to niejadalne”, odpowiedz „a co mialem robic jak polityk wyzszy odemnie ranga, zzeral to wlasnie w trakcie rozmowy ze mna”…
Nirrod – masz rację. Ich hymny najczęściej powstawały w epoce wczesnego musicalu i miały się różnkić od hymnów państw kolonialnych. To i sie różnią.
Dorotol, ugotowane karczochy trzeba zjesc w tym samym dniu. Na drugi dzien sa toksyczne. Ja jadam z sosem vinaigrette. U mnie karczochy rosna na polach.
Pyra::
W takim gronie nie ma co cytowac. Po pierwsze trudno ich zrozumiec, po drugie jest to poetica-vulgaris, ktorej blizej do oprzyrzadowania damsko-meskiego lub samczo-suczego niz do medycznego majacego zdrowie glownie na mysli. Bo w praktyce to wiadomo jak to bywa.
Ale skusze sie ryzykujac wirtualne obicie mordy na podsumowanie imprezy przez czlowieka, ktory dobrze sie bawil z kolegami:
Kolega pyta kolege
– Jak sie udala impreza
– Chlooooopie, mialem pizde jak chuj.
Koniec cytatu i rozmowy.
Nie wymyslil bym czegos podobnego co swiadczy dobrze o mlodziezy, ze slowem umiom sie poslugiwac i nowe skojarzenia tworzyc.
Zapewne to byl jakis wlasnie „tworca’.
Tworca – przez duze TFU – ma sie rozumiec
pozdrawiam
Krystyno – moglbym sie wic i wykrecac, ze nie przewidywalem wyniku meczu, oceniajac jedynie slowiczy spiew pilkarzy, ale przyznam sie jak kobieta; zawalilem z kretesem
Muzyke do hymnu urugwajskiego skomponowal Wegier – Debali, Franciszek Jozef. Za jego czasow niemowleta wysysaly zamilowanie do operetki z mlekiem matek. Podczas bicia sie czy sie kopania wole operetki od marszow.
Nie mam krysztalowej kuli (jeszcze), ale przewiduje zwyciestwo Hiszpanii, tylko dlatego, ze slowo rzesza przez duze R nigdy mi nie przejdzie przez palce. Stary i glupi jestem, ot co. Nie chce sobie wyobrazic okladek niemieckich czasopism po wygraniu Niemiec. Hiszpanii wyznaje, ze nigdy nie zapomne lekcji historii pod tytulem inkwizycja.
Pragne tez rozwiac obawy Nemo – wszystkie panstwa sa zadluzone, a rz…rz….Niemcy doja unie z ogromnym entuziazmem, jak wszyscy inni, czyli doja swoich wlasnych obywateli na rzecz pewnych obywateli. Kazda smietanka dodana do kawy w samolocie Lufthansy jest sponsorowana suma 2.5 miliona euro, z ogolnej sumy 5.4 miliardow euro (nie liczac Bawarii, ktora z wrodzonej skromnosci odmawia podania danych co do wydolonej doli). A zatem, jest sie o co kopac
(Ok, ok…przyznaje, ze zalozylem sie o $10….Viva Villa!)
Wiem Elap, juz czesc oddalam zan,omym, na razie zjadalm dwa i Dagny tez , one podobno reguluja produkcje zolci, a, ze ja bardzo duzo zolci produkuje to nic sie nie stanie jak zjem dzisiaj nawet z dziesiec ….
moze Ty mi podopowiesz ja jest z tymi na „rzymski sposob” czyli pieczone, tych nigdy nie robilam a jadlam tylko we Wloszech, wiec wiem jak to wyglada ale… liscie obcielam i usiluje zlikwidowac czubek aby sie wnetrze lepiej upieklo i nie wiem czy wystarczajaco wyluskalam te czubki, czy mam wyrwac liscie az do serduszka?
Elap czy dobrze obcielam?
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/Karczochy#5491152793721485362
ten apratat jest do kitu
Jadam tylko z sosem vinaigrette i rzadko, bo nie przepadam za ta jarzyna. Dlugo sie gotuje i denerwuja mnie te wloski. Slyszalam, ze sa na cos dobre, ale nie przypominam sobie na co. Karczochy we Wloszch sa chyba mniejsze.
Ja nigdy nie obcinalam. Gotowalam cale a pozniej obgryzywalam listki, wyrywalam i wyrzucalam wloski a pozniej serduszko maczalam w sosie i tak jadlam.
Placek ma racje, oj doimy, doimy, to wszystko co sie tutaj odbywa, wszystkie projekty integracyjne, wszystkie te nowe stanowiska pracy z tzw. „zagwarantowana najnizsza stawka” to za unijne pieniadze i plyna do Niemiec jak wodospad.
W koncu ma sie te tradycje, kiedys zylo sie za pieniadze calej podbitej Europy a teraz pokojowo kurek sie odkreca…
Elap te gryzione to ja stosuje ale chcialam raz se pozwolic na pieczone w piekarniku w oliwce i czosneczku i „nie mam wiedzy”
Pyra, gdzie wtluklas moja wyciskarke do czosnku, czy Ty jej w ogole uzywalas????
Dorotol – jej Bohu! nie używałam. Leżała sobie w szufladzie za mojej pamięci. Ja używałam tylko grubo krojonego czosnu (pieczeń wieprzowa)
To musialam Pyro juz zapakowac do Polski a toreb co nie masa, nic mam mozdziez bede tak rozdrabniac
Dorotol – szybciej i łatwiej usiekasz i rozetrzesz z solą, jak nasze matki. Nikt nigdy nie tłukł w moździerzu
No tak nikt mnie nie kocha, nikt sie nie chce nade mna zlitowac i podpowiedziec jak sie piecze „Carciofi alla romana”, sama se znalazlam.
Wziawszy pod uwage jednak, iz karczochy zapobiegaja nadmiernej produkcji zolci, to nalezaloby sie we wlasnym interesie jednak zlitowac, abym nie gorzkniala na blogu…
Orca opowiada o trasie, ktora jada nasi teksascy rowerzysci. Tu Basia wlasnymi slowami o drobnych zdarzeniach. (Dla Pyry, ksiazka o ktorej mowi zainspirowala ja do akcji opisywanej tu kiedys krotko przeze mnie i nielubianej przez cenzora
)
http://www.texas4000.org/journal_entry/view/3994
Jesli mozecie, glosujcie, aby i nastepna grupa mlodych ludzi nie tylko swoim wysilkiem zasilila badania nad rakiem ale i znalazla w wielkiej wyprawie swoje wlasne wazne przezycia
Dorotol – ja mam gust sarmacko – prowincjonalny, więc na wykwitnościach się nie znam. Jeżeli zapytasz jak zamarynować schab do pieczenia albo jak usmażyć konfiturę, to Ci powiem. Nie podpowiem Ci jak podać ostrygi z rusztu albo koktajl z krewetek – od tego są książki kucharskie. Pyra jest analfabetka.
karczochy to zadna wykwintnosc, jak sie przechodzi przez targowisko we Wloszech to stoi zawsze taki kociol od gotowania bielizny i jakis tam Pepone ludziom te karczochy zamiast cieplych kartofli sprzedaje
Karczochy po rzymsku
8 karczochów, 1 cytryna, liście mięty, 1 ząbek czosnku, 5 dag tartej bułki, sól, pieprz, oliwa z oliwek extra vergine
Zdrewniałe liście usunąć. Czubki pozostałych ściąć i skropić sokiem z cytryny by karczoch nie ciemniał. Wykroić zbędne liście wewnętrzne i wyrównać dno. Liście mięty, posiekany czosnek, tartą bułkę, sól i świeżo zmielony pieprz polać 5 łyżkami oliwy. Dokładnie wymieszać. Tym farszem napełnić ?kubeczek? z karczocha. W naczyniu żaroodpornym ustawiać karczochy obok siebie. Dolać łyżkę wazową wody, przykryć naczynie pergaminem i pokrywą. Piec 60 min. w temperaturze 250 st. C. Podawać na gorąco lub jako zimną przystawkę.
Wanda TX – możesz być dumna ze swojej Basi. Wzruszyła mnie ogromnie. Ja wiem, że jej naiwny entuzjam zostanie potem starty przez życie, jak pyłek z motylich skrzydeł, ale póki jest – niech trwa.
Dorotol- karczochy dobre na wszystko !
Na wątrobę,a zatem na zdrowie i urodę !
Serca karczochów z winegretem bardzo lubię,ale jadam rzadko.
Może to błąd ?
Jak gotowac srodziemnomorski oset, googlowa polszczyzna wylozone
Pyro – Jesli Pyra jest analfabetka, Placek jest kardynalem R.
Placek nie umie pisac o sobie w trzeciej osobie – Pyro, kokietka jestes.
Dziekuje Panie Piotrze, no to dotarlam do „dna” sprawy, gdyz wlasnie nie bylam pewna czy odpowiednio usunelam „wewnetrzne liscie”. Wszystko niby mam ale liscie miety to mnie rosna pod domem w krzakach, to jednak o 125 km za daleko.
Karczochy moga sobie byc dobre na wszystko, ale po ich spozyciu nie mozna juz odroznic smakow win. Dla mnie to wada rozmiarow tamy na Nilu.
Sroda jest niewatpliwie najlepszym dniem dla dogadzania sobie i kasztanowi Adamczewskich. Dalem mu chlusta wody. Cala konewke deszczówki. Chyba jednak dam temu kasztanowi imie wedlug wlasnego uznania. Od dzisiaj jest on bowiem Kasztanem Adamczewskich. Nie zaden Rus, Lech czy Czech. Z dodatkiem rodowodowym z Poludniowej Burgenlandii.
Podejmujacy cos rozsadnego.
Pan Lulek
Fragment mej powiesci Kwitnace Karczochy:
– A co na deser ?
Lulku Drogi a czy to nie jest aby Kasztanka? Czujemy się zaszczyceni. Wkrótce dostarczymy tabliczkę ku czci ogrodnika, do przylepienia na grubym pniu.
Krystyno,
niektórzy lubią łuskać fasolę i z tego wychodzą im niezłe traktaty
Danuska moze nie, na ostatnich zdjeciach z Grecji wygladalas jak nastolatka!
Ide na polowanie na miete tzn. musze znalezsc takiego co ja sprzedaje, potem musze zorganizowac charzan itd. ale dosc tych karczochowych orgii, cala kuchnia w odpadach z zieleniny, bo tak na boczku to pisze o, co prawda Plsce B, ale ladnej, o Kurtynii, nie bojcie sie jednak bo pisze po tubylczemu.
co ten upal ze stworem boskim wyczynia
http://fc09.deviantart.net/fs71/f/2010/087/c/b/crazy_cat_by_kasienka_nikki.gif
Dopiero teraz dotarłam do BK. I już zabieram się do roboty.
Ale, ale…
Picie czegokolwiek w nieznanym towarzystwie było dość ryzykowne. Tak pisze nasz Guru, a ja dodam i jest i będzie. Niekoniecznie ze względu na śmiercionośne dodatki.
Czas na spełnienie obietnicy.
1- BABKA ZIEMNIACZANA wariant 1
60 dkg ziemniaków
2 łyżki masła do masy i 2 łyżki masła do formy
natka pietruszki pół szklanki śmietany
10 dkg żółtego sera (najlepiej ostry)
2 jajka
sól, pieprz
Ugotowane ziemniaki przestudzić i przepuścić przez praskę lub zemleć, połączyć z masłem, żółtkami jajek, śmietaną i startym serem. Na końcu delikatnie wymieszać z ubitą pianą. Przełożyć do wysmarowanej tłuszczem i posypanej tartą bułką formy. Piec w temperaturze około 200-220 przez 30-40 minut.
Z takiej masy można też zrobić medaliony formując niewielkie kulki i spłaszczając je delikatnie na talerzu z tartą bułką. Obtoczone w bułce smażyć na rozgrzanym tłuszczu. Podawać jako samodzielne danie z dowolnym sosem i sałatką.
cdn
Moze to nie upal ale cynaryna z lisci karczochow. Sa bardzo zoltciopedne – kot gorzknieje w oczach. Wole marynowane serca karczochow. Ostrzegam tez przed chinska konserwa ze slowikow. Tak jak Wlosi ktorzy zatrzymuja malenkie karczochy dla siebie, Chinczycy nie dziela sie jezykami ze slowikow z reszta swiata. Marze o mlodej kapuscie. Nie popadajmy w smutek, tak juz bylo od czasow krola Salomona…Napijmy sie, tak tez zdrowo.
Ze dwa albo trzy lata temu wycyganiłam ods Piotgra nagrodę „Encyklopedia sztuki kulinarnej narodów Rosji” – tomiszcze grube i smakowite w czytaniu. Od pewnego czasu tom ten stoi w Świnoujściu i chyba już się do tego przywyczaił Ryba korzysta często i bardzo chwali. A ja teraz nastukam kilka przepisw karczochowych z tej książki. Tu przypominam, że mawiano, iż w Europie są dwie wielkie kuchnie – rosyjska i francuska. Prawda, że mawiano tak przed 1914 rokiem.
KARCZOCHY FASZEROWANE PIECZARKAMI Z MADERĄ
na 5 porcji
15 karczochów, 1 cytryna, 3 łyżki masła, 100 g słoniny , 2 kieliszki madery, 2 szklANKI bulionu.
na farsz: 8-12 pieczarek, łyżka masła, o,5 cebuli, natka pietruszki, tarta bułka, sól i pieprz.
Karczochy oczyścić nie odcinjąc końców liści, natrzeć dna sokiem z cytryny i na 2-3 minuty wrzucić na rozgrzane masło dnami do góry, aby gorącego tłuszczu dotykasły tylko końce liści. Gdy się zfrumienić ułożyć na sicie wyłożonym ręcznikiem papierowym też dnami do góry abo osuszyć liście. Dziewać wnętrza i między liśćmi farszem zrobionym z drobno usiekanych pieczarek usmażonych z cebulką i natką pietruszki z dodatkiem soli i pieprzu, dla spoistości dodać trochę tartej bułki. Nadziane karczochy każdy owinąć nitką, żeby się nie rozchylały. Włożyć do głębokiego naczynia żaroodpornego na cieniutko pookrojone plasterki słoniny. Na wierzchu każdego karczocha położyć też plasterek słoniny albo orzeszek masła. Wstawić do pieca po zalaniu bulionem z maderą i sokiem z 1 cytryny. Kiedy będą już brunatne, przełożyć na półmisek zdejmując nitki, zalać utworzonym sosem.
Mogę jeszcze podać karczochy faszerowane rakami z cielęciną albo karczochy ze świeżymi grzybami. Chcecie?
2- BABKA ZIEMNIACZANA wariant 2
1 kg ziemniaków
25 dkg pieczarek
1.5 łyżki masła do pieczarek i 1 łyżki masła do formy
natka pietruszki pół szklanki śmietany
5 dkg żółtego sera (najlepiej ostry)
2 duże cebule
2 jajka
sól, pieprz. bułka tarta
Ugotowane ziemniaki przestudzić i przepuścić przez praskę lub zemleć.
Oczyszczone pieczarki i cebule drobno posiekać, usmażyć i połączyć z masą ziemniaczaną, masłem i żółtkami jajek. Na końcu delikatnie wymieszać z ubitą pianą. Przełożyć do wysmarowanej tłuszczem i posypanej tartą bułką formy. Wyrównać powierzchnię i posypać startym serem.
Zapiec w temperaturze około 200-220 przez 20-30 minut.
W obu wypadkach piekarnik musi być nagrzany przed włożeniem formy.
Natka pietruszk w przepisie na Babkę ziemniaczaną 1 jest opcjonalna. Można dodać lub nie.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
PS
Kod diabelski jakiś taki 6 i 9 oraz bb
Zapomniawszy nadmienić iż oba przepisy to spełnienie obietnicy danej pepegorowi, a także dla dorotola – taki swoisty koncert życzeń dla Nich i dla Was wszystkich.
Smacznego.
E.
Okazuje sie, ze prowincjonalni sarmaci to jednak prawdziwi smakosze.
Pyro – Chce, nawet jesli raki nie sa cielecina faszerowane.
Mam pytanie,czy ktoś z Państwa piekł coś kiedyś w formie silikonowej?
dostałam taką od córki,zakupiona w Duce,ma kształt róży-kwiatu właściwie.
Zastanawiam się nad zwykłym murzynkiem upieczonym w niej…a taka babka ziemniaczana pieczona w niej???
Formy silikonowe są bardzo użyteczne. Nie wymagają natłuszczania. Łatwo z nich wyjmować wszystko po upieczeniu. Tyle tylko, że trochę przeszkadza ich miękkość i elastyczność. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Powodzenia.
KARCZOCHY FASZEROWANE RAKAMI I CIELĘCINĄ
na 5 osób : 15 karczochów, 1/2 cytryny, 6 łyżek masła,sz,lanka śmietanki, 1/2 łyżki mąki, szklanka bulionu z kostki, sól i pieprz.
Farsz : 20 raków, 200 g pieczonej cielęciny, 2 jaja, łyżka śmietany, pieprz, sól, gałka muszkatołowa.
Karczochy przygotować tak, jak te z pieczarkami i ugotować do miękkości w osolonym wrzątku. Osączyć. Faszerować farszem z mięsa ugotowanych raków zmieszanych z cielęciną (mięso siekać, nie mielić) do tej mieszaniny dodać śmietankę, 2 jaja, przyprawy i wymieszać. Nadziewać karczochy wewnątrz i między listkami. Masło zagotować z mąką, rozprowadzić śmietanką i bulionem, wqsypać odrobinę pieprzu i soli. W tym sosie zagotować 2-3 razy karczochy i podać polane sosem.
Dzięki Panie Piotrze
Po oddaniu glosu na fundusz dla rowerzystow z Teksasu przeczytalam notatki z dziennika Basi B z data 6 lipca. Od cytatu z Whitmana do pierwszej kapieli w wodach Pacyfiku. Do tego surowe ostrygi na przekaske.
‚Ride our bikes from Texas to Alaska to find a cure for cancer’ jest teraz na 237-ej pozycji. Celem jest pierwsza 10.
Glosujcie codziennie, aby pomoc w zebraniu funduszy na nastepny wyjazd i na badanie leku na raka.
http://www.refresheverything.com/refresht4k
Skomplikowana sztuka jedzenia ślimaków. Plus refleks kelnera.
http://www.youtube.com/watch?v=xMmUvGZwys0&feature=related
E.
Sfrustrowany amator telewizyjnych programów Roberta M. pisze w mailu do TVP(5.7.10): ?Droga Telewizjo!….skądinąd wiem(świat jest mały), że Pan Robert w ogóle nie potrafi gotować tylko jest doskonałym gawędziarzem??
Telewizja odpowiada: Szanowny Telewidzu. Prosimy nadal płacić abonament i nas oglądać. Zapewniamy Pana solennie, że już wkrótce oprócz wizji będziemy dostarczać gotowe produkty pana Roberta a wtedy przekona się Pan osobiście , że to były wyłącznie plotki! Bowiem już od pewnego czasu pracujemy nad tym intensywnie. Serdecznie pozdrawiamy.TVP.
Pyra a gdzie te raki ?
Trzeci raz piszę – raki są „Mięso ugotowanych raków usiekać z cielęciną”
O dzisiejszym grilowym obiedzie nie mam już ochoty pisać trzeci raz. Zacytuję tylko zdanie mojego starego sąsiada w Starołęce, Franka R., który namawiany przeze mnie do jedzenia ryby mówił : „Pani, tak dość roboty, tak mało przyjemności” Sic.
Pyro – „Tylko” dwa razy, za ktore stokrotnie Ci dziekuje
Teodorze – Tak, swiat jest maly, mimo tego nie znam zadnego Roberta M. Moj dziadek mial na imie Robert ale z pewnoscia nie prowadzil programu w telewizji. Dlatego odsylam Cie do wpisu Gospodarza z 2010/06/17, czwartku, a takze wywiadu ktorego udzielil Onet.pl
Czytalem oba, byc moze jest to Robert ktory Cie interesuje. Komentarze sa cieple i obiektywne, pozbawione zawisci, zlosliwosci, malostkowosci, co oznacza tylko jedno – pan Piotr nie jest Polakiem
Cholernie lubie ten blog -na zdrowie!
Placku – ja trzy razy pisasłam do Elap i opisywałam obiad i „samo się wysyłało” w połowie zdania i w czarną dziurę. Zła byłam, jak wiedźmo/zmora, ale Ty nie miałeś z tym nic wspólnego.
Zabrałam się za coś, co to Pyra radziła, za Jandą, żeby nie, bo Polak potrafi.
Ale chciałam mieć to teraz i już natychmiast. Póki co – trzaśnięty duży palec u lewej stopy oraz wielki siniak się szykuje na lewym udzie. Jak już tak daleko zaszłam, to nie popuszczę! Sprawozdam
Alicjo – Na nic przestrogi pani Jandy, bo przeciez wlasnie o tym, patrzac w czasie kapieli na swe pokiereszowane cialo, pisala. Dbaj o siebie, uwazaj, nie odmroz sobie kolan, nos kapelusze, a nawet berety. Rece opadaja. Co najwazniejsze, wysypiaj sie. Spraw sobie tuzin prunelek. Tyle z tego pamietam. Wiem tez, ze udzielanie rad idzie mi swietnie, a ich przestrzeganie nie.
Nie zapomnijmy tez o madrosciach ludowych – lepiej byc bogatym, przystojnym, zdrowym i madrym niz biednym, szkaradnym, chorym i glupim. Na mnie juz za pozno, ale Wy sluchajcie rad
Pyro – zlo jest Ci obce, wkurzylas sie i tyle.
Placku, Kochanieńki – czytałeś zbiorek, czy „Urodę?
Placku! Dziękuję ,że zwróciłeś uwagę na mój wpis! Wysoce sobie cenię Pana Roberta M. i jego program „Podróże kulnarne”. Trudno mi jednak ocenić jego kunszt kulinarny w praktyce bowiem dotąd nic nie jadłem z tego co ugotował. Serdecznie pozdrawiam.
Mnie też ten blog strasznie kręci! Jest super.
Czy witaliśmy Teodora? Jeśli nie – posuwam się uprzejmie i robię miejsce przy stole
http://www.youtube.com/watch?v=1gjVzT9x-JU
(Rumieniac sie galtownie)
Pyro – Ja, Urode czytac ? Nie jestem masochista. Jesli nie czytalas zbiorku „Moje rozmowy z dziecmi”, tez polecam.
Teodorze – Zawsze pozostaja nam marzenia. Jednym z moich jest sprobowanie kazdej potrawy i trunku wspomnianych na tym blogu. Blog interaktywny. Chcialbym tez miec talent i osobowosc Yehudi Menuhina, by sobie do tych uczt przygrywac. Kapitanem Daru Pomorza byc. Tobie tez zycze spelnienia wszystkich marzen.
(Gdy jest mniej goraco, widze siebie jako Gwiazde Gastronomii, oczarowujacego tych ktorych nie stac na pietke chleba i kiszony ogorek)
(………………..i tancerzem flamenco)
PaOlOre przypomniał tę starą piosenkę, i uchwaliliśmy, że to nasz hymn. Pasuje jak nic!
Za wędrowców i żeglarzy!
a za chwile sie zacznie
w przerwie moi ulebieni
http://ckuik.com/Comedian_Harmonists
ulubieni
Echidno,
dziękuję za pamięć. To jest ciekawe zastosuję.
SOS!!!
Co to sa „tanie brylanty”? Nisia polecila mi szukac takowych w Antwerpii. Przelecialam sie dzisiaj po diamentowych sklepach, ale i tak nie wiem czy one tanie czy drogie.
Zabo,
klanialam sie wczoraj w pas miastu Bruggia od Ciebie. Piekne jak zawsze.
Kamping pod Amsterdamem to nie tylko klimaty z „Misia” Barei. Wlascicielem jest wcielenie gospodarza domu Aniola z Alternatywy 4.
Pozdrawiam
Jandy nie czytam. Nie nadążam za człowiekiem-orkiestrą, jest coś w tym z Agnieszki z „Człowieka z żelaza”, biegiem, biegiem, biegiem, syndrom ADHD (modne teraz). W kilku filmach doskonała.
Przeczytałam kilka jej felietonów dostępnych na sieci – też mnie nie porwało.
Co mi się bardzo podobało, to determinacja w sprawie teatru Polonia. Rzuciła na szalę wszystko, jak to ona. Niekoniecznie trzeba ja czytać, ogladać, uwielbiać – podziwiać jak najbardziej.
http://www.youtube.com/watch?v=fsKaDySiuws&feature=related
Nie jest dobrze – Hiszpanie mieli do wyboru piec wersji hymnu. Nie dziwota, ze nie wiedzieli ktore spiewac. Mogli wybrac „Bo ja jestem prosze pana na zakrecie”. Pozostala im wspaniala kuchnia. Porazka Niemiec, w trzech setach.
Zdrowie Nisi!
Alicjo! Dzięki za uroczyste przyjęcie do stołu. Dawno nie słuchałem Wojnowskiej. Lubiłem te klimaty. Teraz słucham chilout i Madeleine Peyroux. Serdecznie pozdrawiam.
Zostawiłam, co to chciałam już teraz natychmiast. Głupiam, aż sinam (siniaki), przecież po południu będzie dwóch Olafów Mocarnych, niech oni mi to poustawiają! Naoliwiłam to i owo, żeby łatwiej im poszło

Zakończyłam roboty różne i czekam na znak od Cichala, kiedy się spodziewać Szampaństwa.
Jotka,
te tanie to tanie, a droższe to drogie. Wszystko napędza klan De Beers.
Po cholerę Ci brylanty? Tyle jest pięknych kamoli na świecie
…a to jest piękna piosenka, Placku.
Mnie ona nie tyle zachwyca, co wymusza szacunek. Tyle, że ja nie lubię zbyt blisko się zbliżać do wielkich artystów. Wolę ich z daleka. I w tych felietonach nie wszystko mi się podoba, ale są w nich takie właśnie perełki. Bo tak w ogóle nadwrażliwców boję się, jak zarazy. A nadczynnych wrażliwców boję się jeszcze bafrdziej (jeżeli to w ogłóle możliwe).
Alicjo,
to Nisia potrzebuje brylantow, mnie one obojetne
Marzeno ja kocham form silikonowe. Mozna czasem dostac takie z usztywniaczem. Tylko pamietaj, ze temperature przy pieczeniu trzeba o jakies 10C obnizyc.
Echidna dziekuje,
wg. mnie, a jestem po jednym bawarskim piwie z drozdzami Hefe-Weißbier moj dostawca internetowy twierdzi, ze wszystkie piesni hiszpanskie, lacznei z hymnem, sa do „posluchania pozniej”, co blokada?
Jotko, ten wlasciciel campingu pod Amsterdamem, to jest normalny czlowiek majacy za soba wychowanie bezstressowe i wiele lat zycia na luzie, w zwiazku z tym produkuje mega stress przy byle okazji
http://www.google.de/search?q=bizet+carmen&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:de:official&client=firefox-a
Marzena, ja wyjmujac taka forme silikonowa z piekarnika przysowam na wysokosc rusztu w piecyku natychmiast po otworzeniu go duza deske do krojenia i wsowam na nia ta rozgrzana forme coby sie ciasto nie polamalo
A po cholerę mu stres, temu z campingu, jak wychowany bezstresowo i teoretycznie nie wie, co to jest?
Jotko,
szkoda, że nie ma Any z Krainy Wiatraków, może by coś podpowiedziała w dziedzinie brylantów.
Dorotolu,
a znasz historię Pani Potifar?
Kiedyś śpiewałem ją z chórem. Tak, tak, wydawało mi się, że w chórze będę umiał, bo solo mi nie wychodziło
A tutaj masz w wykonaniu Twoich ulubieńców.
Nisi zdrowie potrzebne. Pierwszego dnia na pokladzie skrecila/zwichnela bark. Niemniej przez telefon glos miala radosny.
PaOlOre to Ty dobry jestes, spiewales to w Polsce czy byl to chor juz w Widniu?
Alicjo to jest skomplikowana historia, on dal do zrozumienia, ze mu sie cos nie podoba i zrobil to w takiej formie, ze w normalnym swiecie to by uchodzilo za bandytzm i nie wiemy czy by licencji na ten swoj bezstresowy camping by nie stracil ale to Jotka moze Wam opowie, Jotka zadzwonila do mnie i mowi „wiesz spotkalismy chorego czlowieka”, on nie chory my tutaj z takimi wystepami jestesmy konfrontowani w pracy, urzedach, na ulicy, przede wszystkim szkole, tak potrafia zachowac sie zaproszeni tubylczy goscie, ogolnie bezstersowo ale doprawadzajac do choroby osobe pod ktorej adresem ten „bezstress” jest kierowany
Nirrod,wyczytałam,że nie można piec powyżej 240* ale ja i tak przeważnie w 200 wypiekam
Dorotol też myślałam,że tak zrobię,kurcze przeraża mnie trochę ta „galareta”
A tak przy okazji jakiś czas temu znajomi byli na weselu takim zwyczajnym można rzec wiejskim-lubelskim i zachwycili się boczkiem pieczonym(no co,widocznie serwowali)
nabyłam dzisiaj takowy czyli z nazwy w firmowym małym sklepie,dobry podobno,ja się odchudzam,więc tylko „liznęłam”
cos cienkawo z tym meczem, mialam isc na bezstessowy, meczowy, wieczor integracyjny pod golym niebem ale juz jestm po o,5 l. 5,5 % alkoholu pijana i gotuje sobie na deser sztukie miesa
Marzena to nasza byla blogowiczka Teresa jest zadnia, ze tylko takim boczkiem, konsumowanym w wielikch ilosciach mozna sie odchudzic, jestes napchana tlustym daniem i nie chce ci sie jesc i podjadac
W barze „Pod Krokodylem”
W wykonaniu Maennerwirtschaft też niczego sobie, natomiast ulubieniec dam z „Sosajety”, Max Raabe, raczej przyprawia mnie o mdłości.
Mój bauer od soków owocowych, do którego specjalnie pojechałem wczoraj, okazał się nieobecny, bo pojechali całą rodziną świętować zdanie matury przez syna.
Przed drzwiami wystawił dwie skrzynki. Jedną z kartonu, z wyciętą w wieczku szczeliną, obok blok z karteczkami i długopis. Gdyby ktoś chciał zostawić wiadomość, złożyć zamówienie etc. Druga skrzynka zawierała flaszki napełnione różnymi ciekawymi mieszankami: np. jabłko i czarny bez, rabarbar i truskawka, jabłko i czarna porzeczka, jabłko i marchewka. Obok dużą czcionką wydrukowana kartka z przeprosinami za nieobecność i propozycją wybrania sobie na pocieszenie jakiejś butelki ze skrzynki.
W skrzynce brakowało jednej butelki. To znaczy, że nie byłem jedynym gościem tego wieczora oraz… że nie byłem w Polsce.
Wyjąłem więc czarny bez i pojechałem do Pana Lulka. Niestety bez obiecanego naturalnie-mętnego wycisku z Mc Intosha.
Na szczęście jutro znajomy będzie w pobliżu (tylko kilkadziesiąt kilometrów) i obiecał zrealizować moje zamówienie.
Pan Lulek dostanie swoje soczki pod koniec lipca.
Pawel a to z filmu o comedian harmonist, graja w tym filmie normalni aktorzy, ktorzy zmuszeni grac w serialach wygladaja na zwyklych dupkow a tu w tym filmie to byli klasse!
http://www.google.de/search?q=comedian+harmonist+youtube&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:de:official&client=firefox-a
chodzi mi o to Creole Love Call (Duke Ellington),? w ich wykonaniu
juz koncze, tylko jeszcze to, nie wiem czy tym aktorom fachowcy podkladali ton, w kazdym razie ten ryzy blondyn faktycznie spiewa i ma wlasna grupy muzyczna
http://www.google.de/search?hl=de&client=firefox-a&hs=Uvv&rls=org.mozilla:de:official&&sa=X&ei=79k0TOzM
Ja tam się nie znam, Dorotolu, ale wydaje mi sie, że to zależy nie od nacji, tylko na jakiego człowieka się trafi. Każdy ma swoje stresy i odreagowuje je jak potrafi, albo raczej nie potrafi.

Od razu wskazuję na siebie – należę do tych winniczków, nosi mnie czasem.
W relacjach międzynarodowych dochodzi też bariera językowa, bo nawet jak zna się język, można się nie dogadać na poczatku, a potem lawina leci. Nie narzekam na Holendrów, Niemców, Francuzów i gdzie tam jeszcze bywałam… wystarczy się uśmiechnąć i „nie nerwować”. Ostatnio na lotnisku we Frankfurcie miałam taką lekcję – spieszę się zbieram po raz n-ty prześwietlone bagaże podręczne, 15 minut na lot do Warszawy, a pani mnie na bok i obmacuje, powolutku i dokumentnie, na oczach gawiedzi, co gorsza, ale litość dla gawiedzi miała, nie kazała mi się rozbierać
To ja zniecierpliwiona na zegarek, samolot mi umknie, rany julek, czego ta baba ode mnie chce – wyglądam na przemytniczkę, terrorystkę czy co?!
A ona – spokojnie, muszę wykonywać swoje obowiązki, na połączenie z Warszawą z pewnością dotrę na czas, gwarantowane. I tak goniłam, mimo zapewnień, a jednak mogłam spokojnie, też bym zdążyła. Nie wiem, czy to jest tak a propos, każdy żyje w kraju, w jakim żyje albo jaki wybrał. Biurokracja jedno ma imię, czy to w Polsce, czy w Kanadzie, czy gdzie tam.
Kiedy jadę do Polski, wysłuchuję narzekań na polskie rządy, urzędy, szkoły, urzędników i ogólną wredotę bliźniego.
Marzena,
Ty się odchudzaniem nie przejmuj, Ty ten boczek zajadaj! Przeciez nie robisz tego codziennie, prawda?! No więc właśnie
Creole Love Call
Film mam i lubię. Mam też gdzieś płyty Comedian Harmonists.
Jak nie zapomnę, to wezmę w krzaki.
Alicjo co Ty tutaj pacierze wyglaszasz na temat usmiechu w stylu „kochajmy sie „, Wlodek, maz Jotki odstawil samochod nie tak jak sobie wyobrazal wlasciciel campingu i zostali oni zbluzgani, praie pobici a ich rzeczy zostaly wyrzucone z domku na tzw. zbita morde, byla policja, i to byl Holender autentyczny, czyli nie imigrant, a Holendrzy sa z regguly przyjaznymi i milymy ludzmi…. Alicjo „myslisz marzeniem”- „Wunschdenken”, oni nie mieli szansy na dogadanie sie ani na usmiech
O… wspomnienia o Elżbiecie Czyżewskiej.
http://wyborcza.pl/1,75480,8076960.html
Marzeno, to nie dla ochrony formy, te temperature obnizyc, tylko dla placka.
P.S. Hiszpania wlasnie strzelila gola
Strzelili!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Biedny Podolski staral sie ale VIVA ESPANIA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Oni maja ladniesze kolory flagi narodowej, dlatego im kibicuje.
Sęk w tym,żeby być w miarę chudą praktycznie nie moge jeść nic,naprawdę…mam 67kg na 170cm.może jeszcze ze 4kg.? taka Kalata była minister zeszła do 58kg. i twierdzi,że chyba wystarczy…też tak myślę,jutro wyjeżdżam na aż dwa dni i boczek biorę ojcu w komplecie z „pszczółkami miętowymi lubelskimi z nadzieniem czekoladowym”bo reklamują…znalazłam w trzecim sklepie,niech ma,zasługuje
w moim domu rządzą mecze,Hiszpanie prowadzą
Dorotolu,
mówię o tym, co znam z autopsji. I przy tym pozostaję. Podkreśliłam, że nigdy nie miałam żadnych paskudnych doświadczeń. Na pewno się zdarzają takie incydenty – mnie akurat nie.
Marzeno przsadzasz, 67 na 170 to dobrze, ja mam 172 i niestety pare kilo wiecej i na ulicy starzy tureccy giente-meble mowia bez podrywy tylko z podziwu „pani to ma super figure” i im to wierze
Dorotolu – Czy zjadlas juz deser ?
Alicjo,też czytałam,właściwie ja to kojarzę ją głownie z ostatniego artykułu chyba w Pani,wydawała mi się bardzo smutna,no i ta historia z Pacułą też mi zapadła jakoś w pamięć.
Niepotrzebnie aż tyle paliła i chyba jak na mój gust popełniła błąd rozwodząc się,czytalam gdzieś nekrologi,pogrzebem zajmuje się chyba siostrzenica.
Dorotol,jak mam więcej to się sobie nie podobam
ważna też jest budowa,proporcje,to „coś” i pewnie to masz 
Placku deser sie chyba przypala w kuchni, gdyz jestem zajeta jak widzisz, tu taka altszrapnel spiewa na rat, dwa, trzy, cztery, bo jakby inaczej
http://www.google.de/search?q=viva+espania+you+tube&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:de:official
nie moglam nic lepszego znalezc ale dobrze sie roznosi po studnianych oficynach wraz z nielubianym prze Pyre bum, bum a ja jeszcze mam quatrophonie…
Dorotolu – Czy Ty zawsze rozrabiasz jak prawdziwy Holender po jednym cienkim piwku ?:)
Tak wlasnie, Alicja ma racje, kochajmy sie. Co to znaczy gietki mebel turek ?
Byc moze za pare minut, po raz drugi w zyciu, bede mial racje.
juz ta pierwsza zwrotka „do Hiszpani jezdzi duzo Europejczykow” ???? Ciekawe gdztie ta Hiszpania lezy w takim razie. Ide rzucic okiem na spalenizne deserowa
Marzena,

sto lat temu wyczytałam w prasie, że prawidłową wagę oblicza się tak:
Wzrost, z tego bierze się dwie ostatnie cyfry i to jest prawidłowa waga.
Wszystko, co poniżej/powyżej 10 kg do przodu czy do tyłu od tej prawidłowej, to nadwaga albo niedowaga.
Według tego powinnaś ważyć 70 kg i niczym się nie martwić
To uproszczona reguła, ale jak się zastanowić, coś w tym jest. Chudość nie jest apetyczna
Panowie… wypowiedzcie się?
Pod Linz, pod Linz
pod Austerlitz
dostalismy po dupie
nie mowilismy nic
BO TAKA NATURE OD BOGA JUZ MAMY,
ZE W DUPE DOSTAJEMY I NIC NIE GADAMY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
HISZPANIE !!!
Placku, ja sie juz nakochalam, bylam nastojaszczym ucukrzaczem stosunkow polsko-niemieckich w mowie, pismie i przekonaniu, audi i video, w kazdej komorce mojego mozgu i nawet ciala preznego, Hambacher Fest, stosunki francusko-niemieckie, byly moja wytyczna, myslalam, ze duzo w tym zakresie osiagnelismy, bylo pieknie, az sie przeprowadzilam do….dokad?… do stolycy, do Republiki Berlinskiej i dzisiaj np. stwierdzilam, ze po ponad trzydziestu latach nie znam chyba niemieckiego, (nasza niemiecka sluzaca w domu oraz moja matkamowily hochdeutschem, naiwniaczki cytowaly poetow w originale) i chyba bylam bardzo stressowo wychowywana.
Wczoraj ten znajomy, co nie umie samochodem jezdzic, Giuseppe, pol Irlandczyk, pol Wloch, mowicy dialektem rodem ze Szwabii, pytal sie mnie Polacy i Polki to taki narod przystojnych, wypielengnowanych, inteligentnych ludzi, w Berlinie od wiekow osiedlal sie element polski, skad te mordy kwadratowe, te kobiety obszarpane, wygladajace jach chlop z lawki pod urzedem socjalnym albo Monarem, skad ten wynaturzony styl mowy, ta pyskowa i chamstwo…i pospolitosc, on tez chce kochac ale chyba w tym miescie to on nie ma szans.
Alicjo – jakakolwiek wypowiedz moglaby sprawic komus przykrosc. Mam 183 cm wzrostu, a od roku wygladam jak smierc na choragwi (jedno z taktownych powiedzonek mego Ojca). Czy ktos moze przykryc Dorotola kocem ? Tam nie Hiszpania, zmarznie.
Isabella von Kastilien,
hat die Schenkel weiss wie Lilien
in der Mitte, wie zum Trotze….
Nie ma co kończyć, marzenie się skończyło, wygrał przyszły mistrz świata.
Hiszpansy wygrały, a my nie mamy komu gratulować. Nikt nie mieszka w Hiszpanii? Nikt, bo Koteko mieszka (bodajże) w Portugalii.
Tańskiej – Hoffmanowej czytałam swego czasju powieść w formie pamiętnika starej panny, rezydentki w domu młodszej, pieknej siostry. Tytułu nie pamiętam.
Alicjo cla zycie bylam chuda i bylam bardzo apetyczna, Twiggy sie musiala trzymac diety a ja zarlam, mnocho, tlusto i jeszcze szlam do lozka z podkurkiem w postaci 1/2 upieczonego kurczaka, gdyz budzilam sie o 4 rano glodna
Pepe, bo te sympatyczne Slazaki to jednak nie byly dzisiaj matadore, ale fortuna sie kolem toczy, pojada na urlop, podpatrza trochie, czyli zaudiovizualizuja i jak dadza nastepnym razem z kopa to nawet do historii przejda, nie smuc sie.
Dorotolu – cytuje – nie smuc sie.
Pepe ale Isabella von Kastilien nie chciala do Hiszpanii, on ja mamil, pewnie znala pewne niuansy tamtejszego zycia, o ktorych trudno opowiadac „Kochankom” od „kochajmy sie”. „Alles ist relativ” jak mowia niemieccy „intelektuellen” po szkole technicznej, w najlepszym przypadku TU.
Placek ja sie nie smuce, ja sie od wrzesnia na Brackie wyprowadzam i nigdzie indziej
ja tak tesknie za tym menelem z drugiej oficyny co nas wszystkich w calej kamienicy ale jak on powie „szanowna pani caluje raczki” to mu jesze na pywo daje
Dorotol…
Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
Strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach
Zgroza zimowa, ciemne konanie.
Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą,
Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
Trochę pochodzą, trochę posiedzą,
I wszystko widmo. I wszystko fantom.
Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,
Krawacik musną, klapy obciągną
I godnym krokiem z mieszkań ? na ziemię,
Taką wiadomą, taką okrągłą.
I oto idą, zapięci szczelnie,
Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
A patrząc ? widzą wszystko oddzielnie
Że dom? że Stasiek? że koń? że drzewo?
Jak ciasto biorą gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane głowy grubo im puchną.
I znowu mówią, że Ford? że kino?
Że Bóg? że Rosja? radio, sport, wojna?
Warstwami rośnie brednia potworna,
I w dżungli zdarzeń widmami płyną.
Głowę rozdętą i coraz cięższą
Ku wieczorowi ślepo zwieszają.
Pod łóżka włażą, złodzieja węszą,
Łbem o nocniki chłodne trącając.
I znowu sprawdzą kieszonki, kwitki,
Spodnie na tyłkach zacerowane,
Własność wielebną, święte nabytki,
Swoje, wyłączne, zapracowane.
Potem się modlą: ?od nagłej śmierci?
?od wojny? głodu? odpoczywanie?
I zasypiają z mordą na piersi
W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.
Kocham Julka!
Byc moze jestem wychudzonym, zalosnym, naiwnym glupcem , wiem tylko, ze morde mam lekko kwadratowa. Kazde z nas swoje w zyciu przezylo, lacznie z kochankami od kochajmy sie.
Byla ucukrzaczko – wytykanie zyczliwej osobie wyglaszania pacierzy to zwyczajne berlinskie chamstwo
Lubie Cie Dorotolu, mimo tego ze nie masz monopolu na cierpienie i przypalasz pyszne mieso. Jak na cynika zbytnio sie miotasz. Wleczenie za soba kurczaka do snu mogloby byc apetyczne, w zupelnych ciemnosciach lub w filmach wloskiej nowej fali.
Pepegor – Ryba kupiła po niemieckiej stronie likier miętowy, bo ją urzekła piękna, nasycona barwa zielona. Chciałyśmy po kusztyczku wypić tego „ludwika” żeby się z Tobą w żałości nieco pocieszyć, ale się nie dało. Gorszego, mdlącego świństwa z posmakiem kropli miętowych na żołądek jeszcze nie piłam. FRyba mówi, że nie wyleje – forsy jej żal, że może do drinków bedzie dobry…Ja tam nie wiem – ten jeden mały łyczek spłukiwałam całą szklanką wody z cytryną.
I znowu sprawdzą kieszonki, kwitki,
Spodnie na tyłkach zacerowane,
Własność wielebną, święte nabytki,
Swoje, wyłączne, zapracowane
hi, co za literackie zainteresowania
Alicjo to chyba nie o mnie, a jak juz ja niby jestem mieszczanka to prosze o nominacje na „alternatywna mieszczanke”
Wypindrzylas sie bardzo yntelektualnie ale masz prawo do tego jako gospodyni domowa na odludziu, Prost!
Z ostatniej chwili; Tuwim znal mnie osobiscie, jestem strasznym glupcem.
Mamy juz najlepsza recenzje tysiaclecia:
„Gorszego, mdlącego świństwa z posmakiem kropli miętowych na żołądek jeszcze nie piłam”
Moje ryczenie ze smiechu przestraszylo kota sasiada. Kolejny wrog.
Dorotol – jeżeli nie będziesz patrzyła na wszystko oddzielnie, osobno (że koń, że drzewo itd) to pewnie nie zostaniesz straszną mieszczką. Szeptem przynam, że możesz być straszna (jak każdy) wżdy mieszczka?
Placek – no i czego rżysz z nieszczęścia bliźniego swego? Ładnie to tak?
Przez cale zycie czekalem na wiersz w ktorym choc jeden poeta wyzna, ze byl swinia, ze bil zone i dzieci, ze sie lajdaczyl, ze zebow nie myl, a poeta uparcie o innych. Dzieki temu bede zyl wiecznie.
Wygralem $10 i jestem w rozterce – prywatna wyspa czy jacht ?
Placek – chyba tde tanie brylanty, których szuka Jotka dla Nisi. Uczciwie przynaję, że na kryształki Sworowskiego nie starczy.
Ja jestem yntelektualnie nico, gospodyni domowa na odludziu. Wieś, a nawet Bartniki. I dobrze się czuję
Pyro – Nadal rze. Przypomniala mi sie dunska wodka kminkowa ktorej smak i koncowe efekty beda mnie przesladowaly do konca zycia.
Zdrowie apetycznosci.
No coz czas najwyzszy poznac chamski sznyt stolic europejskich i nie zaklamywac rzeczywistosci, tez musialam z bolem z tym sie pogodzic, w „liberalnym” Amsterdamie bija jak facet po jezdzie samochodem w upal chce zajac sie na chwile stanem swojego zdrowia a dopiero potem przestawic smochod, a w Berlinie robia rewizje, bo coz polskie nazwisko jest takie same jak rosyjskie, wyja polska kurwa, gdyz tego nie krzykna w twarz Rosjance ze strachu przd mafia, okradaja cie, bo niechadzac jak potargany menel, masz pewnie za duzo i jestes mieszczanska.
Placku dobrze, ze znalazles okazje do wytkniecia akurat mnie „berlinskiego chamstwa” berlinczykowi bys tego nie powiedzial, znam to, moje wszystkie au-pair z Polski, byly bardzo zle przeze mnie traktowane, jak placilam za kurs jezykowy i wysylalm je na ten kurs, mialy tylko 6 godz. razy 5 dni w tygodniu do zajecia sie dzieckiem tzn. nie trzymaniem go przed telewizorem przez ten caly czas. Jak trafialy po tych strasznych przezyciach do rodziny niemieckiej to slowa nie powiedzialy, 12 godz. w ciagu dnia dziecko, do tego sprzatanie mieszkania, zakupy, gotowanie o groszu na kurs nie bylo mowy, placa taka sama albo” jak beda mieli to zaplaca”, zadnych podarunkow dla nich i dla ich rodzin. To to sobie cenily, nie bylo slowa krytyki tylko mordeczka w kubelek. W koncu slyzyly wyzszej rasie.
Rozum podpowiada mi inaczej, ale zapytam, bom prosta baba – Dorotol, po jaką cholerę mieszkasz w tym znienawidzonym przez Ciebie kraju? Chyba nie jesteś przykuta łańcuchem, jak z tego zdjęcia wyżej, powyżej?
Alicjo -Dorotol równie miłe rzeczy opowiada o rodakach ze swojego miasteczka. Ona już tak ma. Opowiada straszliwe herezje, a muchy by nie zabiła.
O, Cichaly są jakieś 40 km od nas! Udaję się do zajęć przygotowawczych
Alicjo przeciez pisalam pare akapitow wstecz, ze wyprowadzam sie (o zgrozo pewnie dla wielu) na Bracka czyli city warszawskiego srodmiecia, min. z powodu reformy szkolenej, przprowadzonej w celu”socjalnej sprawiedliwosci” jak stoi na plaktach, w ramach ktorej moje mowiace i piszace swietnie po niemiecku, zaasymilowane dziecko nie ma szans na aktywny udzilal w zyciu w tych dekoracjach. Ja Niemiec nigdy nie nienawidzilam, skarzac sie na styuacje tutaj nie mowie o Niemczech tylko o Berline, socjalnym punkcie zapalnym.
„Był kapitan, dzielny chwat,
który zwiedził cały świat,
w jego żagle dmuchał wciąż
morski wiatr.
Czasem tonął w czasie burz,
czasem ginął na dnie mórz –
wtedy śmiał się, pogwizdywał,
no i już!
ref. Panem mórz tylko ten z nas zostanie,
kto odważną i spokojną ma twarz,
pokaż wieć, żeś ty zuch, Kapitanie,
jak banderę wciągnij uśmiech na swój maszt”
No, kto pamięta jeszcze tę arietkę?
Zapomniałan napisać – dobranoc . Pomrukując „Kapitana” idę na randkę z Morfeuszem.
I jeszcze jedno Alicjo, ja naprawde wole pracowitych Azjatow w Warszawie niz ludzi, ktorzy mieszkaja w Berlinie i nie chca i nie sa zainteresowani zwyczajami tego kraju, jezykiem itd. i to juz od paru generacji a to wlasnie na nich idzie cala kupa forsy, jak ja potrzebuje korepetycje dla mojego dziecka to mimo, iz na kazdym rogu sa pootwierane odpowiednie instytucje do tych celow, nie moge sie na nie zalapac 1. moje dziecko zna za dobrze niemiecki
2. jest mimo wszystko lepiej wyksztalcone, 3. nie ma oznak zaburzen (niesterssowych), 4. nie chodze w kaftanie i sadzac po wygladzie to se moge korepetycje sama zaplacic.
Dorotolu – Nie szukalem do niczego okazji i niczego Ci nie wytknalem. Nie dyskutowalbym z chamem, bo to kompletna strata czasu i energii. Chcialem Ci tylko zartobliwie przypomniec, ze chamem nie jestes. Twoje gorzkie uogolnianie krzywdzi pare osob, w tym Ciebie sama. A jesli kiedykolwiek chcialabys porownac ze mna swe doswiadczenia zyciowe, odpadniesz w przedbiegach. Nie chce sie licytowac, ale za $10 zrobie wszystko
Chcialem Cie kiedys zapytac, czy mialas test na bakterie zoladkowe. Myslalem, ze pomoge. Nie zapytalem, bo bys mi pewnie glowe odgryzla, a to zdrowiu szkodzi. Masz corke, masz kota, masz kanape. Tez mialem, z wyjatkiem kota. Teraz juz nie, a usmiecham sie. Rozchmurz sie nieco, do cholery, bo dobrze Ci zycze. Ty nie trzymasz mordeczki w kubelek, ja tez nie. Tak byc powinno.
Poeci i ich fascynacje-nienawisci. W poniedzialek kochaja chlopow, we wtorek mieszczan. W srody pija. Tutaj tez mieszkaja ludzie, dobrzy i zli. Byc moze do reszty zwariowalem, ale skoro Ty bylas tak wspaniala pracodawczynia, ludzkosc nie jest stracona. W tym calym zamieszaniu nadal martwie sie o sztukemiese. Tak Kraszewski pisal
Podczepiłem się na Isabellę z Comedien Harmonits, a doszły inne rzeczy. Szczególnie link paOLOre z Dukem mnie wzruszył.
Wiecie, że ten tekster do tych jednorazowych, genialnych tekstów nazywał się Beda-Lehner /tu wiem, że łotr mi zrobi z łacznika ten idiotyczny znak zapytania/ i był, jak większość zespołu, żydowskiego pochodzenia. O ile wiem, zespół za wczasu odsadził się z Niemiec, a on został w Berlinie. Zamordowano go jesienią 1943 roku w Oświęcimiu. Podobno wierzył do końca, że uniknie losu swoich tylko dlatego, że podobno Hitler zachwycał się jego tekstami.
Ryszard Marek Grońsik, co często wspomina o anałach scen warszawskich międzywojnia, a daje do zrozumienia, że i ówczesny Berlin bierze pod uwagę. bo to była wtedy chyba szyna wymian, a o nim jakoś nigdy nie wspomniał.
Szkoda
Dobranoc
b8dd
Taki kod. Wiem, nieszczeglny, alelotr tym razem nie wstawil znaku zapytania.
Na deser – Dorotolu – Poznajemy sie przy tym stole, ale sie jeszcze nie znamy. Nie wiesz czy i co powiedzialbym berlinczykowi. Chyba, ze moja hipokryzja, dwulicowosc i tchorzostwo sa tak ewidentne. Dyskutujemy, Ty masz organiczna buzie, dlaczego ja mam sobie odmawiac ?
Chcialem Ci przypomniec, ze na dlugo przed meczem to ja stawilem czola calej RZESZY. Spij spokojnie
Brawo, Alicjo.
Niech ynteletualystka wytrzezwieje – do nastepnego razu
… toteż właśnie… uśmiechnij się Dorotol, a nie szukaj w każdym bliźnim wroga!
Czyham z aparatem na Cichali
Za chwilę będą ante portas.
Placku, dziekuje Ci za Twoja wyrozumialosc, duchowa wielkodusznosc i poczucie humoru i to na powgie.
Co do bakterii to nie otrzymalam odpowiedzi, bo lekarzy byl zajety, bo pani nie mogla znalezc mojej karty czyli „quelle burdel” ja mawiaja Fracuzi, wiem tylko z listu przeslanego do moejej domowej lekarki, ze moj miesien na wysokosci przepony nie wyrabia sie i nie zamyka, wiec ta „zolc co mnie zalewa” wchodzi mnie na wyzyny. O tym wiedzialam juz wczesniewj bez zawodowego zaangazowania jako medyk.
Ja musze stad przynajmniej na jakis czas wyjechac, gdyz ze wzgeldu na brak pozytywnych bodzcow i ta pospolitosc, skreca mnie kompletnie. Jako ciekawostka, moje bole zoladkowe skonczyly sie nastepnego dnia po przyjezdzie Jotkow i min. sakonsumowaniu boskich truskawek rodem z Großpolen, zbieranych o 5 rano.
Alicjo ja nie szukam wroga, ja tylko co rano powstrzymuje psychsomatyczne wymioty i taka jest prawda i po co mam sie meczyc, nichts wie weg!
Mój zaprzyjaźniony Niemiec z Berlina, wybaczcie, w emocjach po meczu:
„It’s the Poles fault! fsck fsck fsck!”
Cała nadzieja była w tych trzech Niemcach – Polakach.
Placku jesteś wspaniały. Jak się cieszę, że mam z Tobą kontakt (choć tylko wirtualny) ale szanse są…
Tym przyjemnym akcentem konczymy przedstawienie pod tytulem „I Ty mozesz zostac ksenofobem, chyba ze nim juz jestes”.
Nie moglem sie postrzymac. Teraz tylko kwestia przekonania wszystkich narodow, ze jestesmy od nich lepsi. Dla siebie wybieram cos malenkiego, z palma i zlotym piaskiem, takim ktory Chopin by lubil.
Przyjemnych snow – Dorotol wreszcie wyznala, ze sama zezarla boskie truskawki, w czasie gdy ja martwilem sie susza.
Placek nie zgadzam sie z tym tytulem, dzisiejsze przedstawienie bylo prologiem do „Niedorozwoj kraju rozwinietego”.
Deser zjem jutro, spalily sie tylko ordwery, juz wytrzezwialam. Ja wlasnie nie chce byc ksenofobem a Berlin na codzien daje jak najlepsze szanse ku temu. Dobranoc
Pyra, 23:14
sprawdź, może ten płyn nadaje się do mycia szyb?
Piotr, 0:32
o tak późnej porze?
czyżby „noce takie są upalne i słowiki spać nie dają”?
Dorota,
w każdym kraju, w każdym mieście można źle trafić, Wiedeń też nie jest żadnym wyjątkiem.
A i na Brackiej ksenofobów raczej dostatek…
Pawel, owszem wszedzie mozna zle trafic, ale na Brackiej to my mieszkamy jeszcze od przedwojnia i te mieszkania przchodza z generacji na generacje, ja znalam ich dziakow a oni moje prababcie, oni przyjezdzali latami do nas, po kilkanascie osob w krzaki na wakcje, i to jeszcze jakie wakcje, kazdy potrzebowski, pomimo tak duzej odleglosci mogl sie u nas schronic a jak ja sie zjawilam na stale na tejze Brackiej to mnie wprowadzali w srodowiska gdzie tylko mogli. Tam sie chodzi wspolnie do kina czy do teatru, pozycza sie sobie ksiazki, przynosci zakupy chorej, starszej sasiadce, leci sie z chorym psem tejze sasiadki do weterynarza, spotkania „integracyjne” maja miejsce na trzech pietrach. Oczywiscie wszyscy mowia za duzo i za czesto, troche jak u Wlochow ale mowia b. czesto z dowcipem.
Dzień dobry Wszystkim,
Bardzo długo mnie tu nie było. Upały (32 – 35 C codziennie), ogromna susza i przygotowania do wyjazdu na północ pochłaniają niemal całą moją energię.
Dzisiejsze wpisy doczytałem, pozostałe „po łebkach”. Największe wrażenie wywarły na mnie zapiski w dzienniku Basi, załączone przez WandęTX.
Mówcie co chcecie, ale dla mnie to spojrzenie na świat młodymi czyma Basi jest pozazdroszczenia godne i wzruszające. I chociaz wiem, że to niemożliwe, ale życzę Basi by nigdy nie spełniły się przepowiednie Pyry i by to nie zostało starte przez gromadzone z czasem życiowe doświadczenia.
Pojutrze wyruszam na krótki wypad do Kingston, jeśli nic nie zakłóci planów, będę tam w sobotę popołudniu.
Basia B. pisze w pamietniku, ze jadla ostrygi. Teraz przez dlugi odcinek trasy bedzie miala latwy dostep do ostryg. Przede wszystkim na plazy.
Co roku w pazdzierniku w Shelton odbywa sie OysterFest – festyn ostryg. Podczas festynu mozna jesc ostrygi na rozne sposoby. Czesc festynu to konkurs na najszybsze otwieranie muszli.
Na filmie zawodnicy musza otworzyc 24 ostrygi i ulozyc je na muszlach. Konkurs jest nie tylko na czas. Po zakonczeniu sedziowie sprawdzaja, czy w ostrygach ulozonych w muszlach nie ma kawalkow muszli lub piasku. Zwycieza ten, kto otworzy muszle najszybciej, ulozy ostrygi w muszlach i ostrygi nie zawieraja resztek muszli lub piasku.
Andy pobil swoj wlasny rekord najwolniejszego otwieracza ostryg.
Po zakonczeniu konkursu wszystkie otwarte ostrygi byly do publicznej konsumpcji.
O ile pamietam nagroda dla zwyciezcy wynosila $600.00.
http://www.youtube.com/watch?v=eo3QswOqD7w
Juz raz pokazywalam ten film. To dla wiadomosci Nowego i Nowszych.
Nowy,
właśnie udajemy się do wyrek, w sobotę czekamy na Ciebie!Zaraz przejrzę zdjęcia z powitania itd….
Nowy i Nowsi zawsze z zainteresowaniem oglądają filmy z Zachodu, gdzie życie toczy się na zwolnionych obrotach i ludzie mają czas na wszystko. Przyszło mi żyć na wschodnim wybrzeżu (też pełnym uroku), ale prawdziwa Ameryka zaczyna się od Oklahomy, Nowego Meksyku, Denver itd. na Zachód, chociaż tutaj już w Pensylwanii można mieć tego przedsmak.
Alicjo,
Do soboty w takim razie.
Puść zdjęcia z powitania Państwa Cichali.
Łomatko… 6699 <– taki kod
Tutaj pijemy zdrowie wszystkich blogowiczów, na placówce wysuniętej. Konsulat blogu w Kanadzie?
http://alicja.homelinux.com/news/Hej_szable_w_dlon.jpg
Do soboty, Nowy!
Dzisiaj bedzie dobry dzien. Spalem krótko ale efektywnie. Jak zwykle nadupal od rana. Na sniadanie zas bylo ciacho z jakiejs dobrej cukierni i klejenie utworu z podrózy do Portugalii
Wspomnienia dotyczyly honoru pracowników znanych z dlugich i chwytliwych palców.
Dnia pieknego, wakacyjnego zyczy
Pan Lulek
Piekny dzien, wrocily upaly, jak to dobrze wstac bez tego jazgotu budzika.
Wstapilam na balkon i spojrzalam na okolice, o rany ludzie sie tak zawiedli na pilkarzach, ze pozdejmowali flagi, chyba 1/3 dekoracji zostala i chyba u tych co bardziej podchodzili na luzie do „marzenia o zwyciestwie”. Biedne te Podolszczaki, Cacowcy i reszta. Ale jak kapitan ciagle siedzi na lawce rezerwowej, bo musi sie przygotowac duchowo na wystepy w reklamach mydla i powidla to tak jest.
Alicjo ale Ty masz p i e k n e podlogi i jak znam zycie to Alicja pewne „temy renkoma” je obrabiala. Sliczne.