Cru to prestiż ale i pieniądze

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Kupiłem ostatnio kilka butelek wina, których dotąd nie znałem. Tym razem było to wino francuskie z regionu Bordeaux (na fot. wyżej) oraz z Doliny Rodanu. Nie chcąc pić byle czego (zwłaszcza, że rzadko znajduję coś lepszego niż moje ulubione z włoskiego południa) pilnie studiowałem teksty nalepek. Wszystkie miały wśród innych napisów także słowo „cru”. I wówczas przypomniało mi się pouczenie Marka Kondrata, by do tych określeń podchodzić z ograniczonym zaufaniem.

Francuski termin „cru” najczęściej tłumaczy się jako wzrost. Upowszechnienie terminu „cru” w odniesieniu do win nastąpiło w połowie XIX w., kiedy podzielono wina bordoskie (głównie z Medoc) na pięć klas jakościowych (Premiers Crus do Cinquiemes Crus). Oczywiście miejsce w hierarchii crus oznaczało nie tylko prestiż, ale również cenę wina.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Zniknięcie Anżeliki

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko

Śladem Medoc poszły inne regiony winiarskie we Francji, wprowadzając własne klasyfikacje jakościowe. Hermetyczność klasyfikacji z 1855 r. wymusiła także utworzenie odrębnego, nowego podziału w samym Medoc (tzw. cru bourgeois). Obecność na etykiecie terminu „cru” oznacza zwykle ponadprzeciętną jakość, ale i tu należy zachować ostrożność. Na przykład w Saint Emilion napis „cru” występuje prawie na każdej nalepce (należy szukać określenia „grand cru” lub, jeszcze lepiej, „premiers grand cru”), a w Prowansji ma znaczenie wyłącznie historyczne. Poza Francją termin „cru” zwykle oznacza niewiele więcej niż ambicje poszczególnych producentów.

Po tej lekcji nieco zmieniłem zawartość swego koszyka. I teraz będę po kolei sprawdzał zgodność treści etykiety z zawartością butelki.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj