Na Słupeckiej jak na fiszplacu

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Nie wiem czemu ale cały czas gdy myślę o poniedziałkowym spotkaniu promującym „Rodaka” na usta ciśnie mi się piosenka Szwejka (i nie tylko) „W Ołomuńcu na fiszplacu”. A przecież nie stałem ci ja tam na warcie, choć wszyscy ludzie mi się dziwowali. I tylko cysorza zabrakło. Ale był za to redaktor naczelny Jurek Baczyński i redaktor naczelna TOK FM Ewa Wanat, no i gęsto było od innych redaktorów z „Polityki” (bo to przecież ich fishplatz), TVN, paru radiostacji dla słuchaczy polskich i zagranicznych. Ba, był nawet bliski współpracownik samego Marszałka Sejmu (też łakomczuch: smakowało Jarku?).

promocja_DSF0580.jpg

Mimo, że starałem się gadać jak najkrócej to przez wnikliwe pytania zadawane przez prowadzącego wieczór Marcina Wojciechowskiego trwało to prawie godzinę. Opowiadaliśmy o podróżach dzięki którym powstała ta książka dla emigrantów, o naszych pasjach kulinarnych i miłości do starych książek.

Z sali, która była zapełniona słuchaczami naszych audycji i czytelnikami książek, zadawano nam dodatkowe pytania dotyczące dalszych planów edytorskich i podróżniczych. Atmosfera była wręcz rodzinna.

W końcu ruszono do stołów i stoiska wydawnictwa Nowy Świat gdzie leżały nasze książki (nie tylko nowiutkie egzemplarze „Rodaka” ale i pozostałe tytuły). Co było na stołach wiemy tylko ze słyszenia. Ciasteczka ze słynnej warszawskiej firmy Bliklego zniknęły błyskawicznie. Podobnie sery podarowane przez France Lait. Wino (na odpowiedzialność Doroty z sąsiedztwa czyli krytyka muzycznego „Polityki” informuję, że było to Beaujolais), które zawdzięczamy Piwnicy Wybornych Win też nie postało długo. Do końca wystarczyło natomiast kawy z ekspresu Coffee One. Wszystkim szczodrym patronom spotkania oczywiście serdecznie dziękujemy. A gościom wierzymy na słowo, że smakowało. W tym czasie gdy oni pałaszowali – my podpisywaliśmy kupione książki. A było tego multum. Goście stali karnie w kolejce, która posuwała się dość wolno ponieważ z każdym, choć chwilę, staraliśmy się porozmawiać. W dodatku, niektórzy goście przynieśli wspaniałe podarunki. Dostaliśmy więc m.in. wielkie pudło herbat Dilmah z rąk najwybitniejszego konesera w Warszawie Pana Tomasza Witomskiego, olbrzymią gomułę (pysznego nad wyraz co już sprawdzone) białego sera, który przywiózł z Mazur dziennikarz i teatrolog Michał Kasperowicz oraz wizytówkę i prospekt reklamowy z naszej ukochanej weneckiej restauracji „Poste Veccie” od przemiłej słuchaczki „Kuchni świata”, która pojechała tam zachęcona radiową gawędą.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Karol Upadły i afera z mieszkaniem. Nawrocki rozbił się o mur faktów, krzyki PiS nie pomogą

Dzięki Jerzemu Ż. prokuratury wezmą się może wreszcie za tzw. flipperów. I w dużej mierze to dzięki niemu obecne szanse Karola Nawrockiego na zwycięstwo w wyborach są już tylko iluzoryczne.

Jan Hartman

Wśród nieznanych nam gości ukrywał się blogowy Antek. Ale tylko przez pewien czas. Przynosząc książki do podpisu przedstawił się i mieliśmy okazję do krótkiej rozmowy. Jest znacznie młodszy niżby można sądzić po komentarzach, zwłaszcza tych dotyczących praw autorskich. Jak na łasucha, którym jest przecież każdy z naszej społeczności blogowej, jest wręcz szczupły!!! Ma sportową sylwetkę. Słowem bardzo przystojny i sympatyczny młody człowiek. Sami zresztą będziecie mogli to sprawdzić, bo pewnie przyjedzie na kolejny zjazd pod Pułtuskiem.

I na koniec wiadomość dotycząca polityki międzynarodowej. Na wiosnę, podczas targów książki w Londynie nasz wydawca będzie promował wydanie polskie i angielskie „Rodaka”, a my będziemy tam wraz z książkami!

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj