Wyznania zazdrośnika

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Zazdrość jest uczuciem motywującym do działania. I trzeba ją odróżniać od zawiści, która jest stanem niszczącym i niesympatycznym. Mogę więc przyznać się do tego, że zazdroszczę Agnieszce i Marcinowi ich nowego dzieła. I nie jest to tym razem nowa restauracja lecz książka podsumowująca ich dwudziestoletnią działalność na warszawskim rynku gastronomicznym. W książce, którą tu zachwalam z czystym sumieniem (cóż piękniejszego niż chwalenie konkurentów) opisują oni swoje doświadczenia wyniesione z kuchni Chianti, Meltemi, Santorini, El Popo , Mirador i Absyntu. Wymienione lokale błyszczą na bogatym stołecznym firmamencie. A teraz ich właściciele postanowili umożliwić tym, którzy do wymienionych restauracji mają zbyt daleko, odtworzyć ich atmosferę (dzięki zdjęciom), aromaty i smaki (dzięki przepisom) we własnych domach.

„Najprzyjemniejsze jest podniecenie, które towarzyszy otwieraniu nowej restauracji. Albo nawet okres wcześniejszy, kiedy koncepcja rodzi się w głowach. Wtedy jesteśmy jak zakochani, nasze myśli zajmuje tylko nowy projekt.” To słowa z wstępu nowej książki kulinarnej jedynego takiego rodzeństwa w Polsce, a może i w Europie. Agnieszka i Marcin Kręgliccy od wielu lat prowadzą w Warszawie sześć, a w porywach nawet siedem, różnorodnych restauracji.

„W kuchni u Kręglickich” jest książką bez precedensu. Sumuje ona bowiem doświadczenia zawodowego autorów oraz korzysta z najlepszych przepisów ze wszystkich ich restauracji. Wymownym mottem dzieła winny być słowa ze wstępu: „Prowadzimy restauracje od dwudziestu lat. Kłócimy się i godzimy przy stole. Jedzenie jest dla nas osią pracy, życia rodzinnego i towarzyskiego. Jest sposobem na dbanie o siebie i o innych, jest źródłem przyjemności. Przede wszystkim musi być dobre.”

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight

Niebagatelnym walorem książki są zdjęcia. Nie robił ich specjalista kulinarny smarujący pieczeń preparatami powodującymi, że mięso wygląda cudownie a po sesji zdjęciowej wyrzucane jest do śmietnika. Mikołaj Grynberg jest fotografem znanym i uznanym. A tym razem udowadnia, że wszystko może być tematem dla artysty.

Przepisy z kuchni  obojga Kręglickich są przez nich wielokrotnie sprawdzone w praktyce (wiem zaś, że  karmieni przez nich – żyją). Ale – co ważniejsze – są możliwe do wykonania w polskim domu. Warto więc korzystać z rad i przepisów mistrzów. Ja robię to dość często (czytam felietony Agnieszki w „Wysokich obcasach”) i nie żałuję.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama