Gdzie stoją i jak smakują konfitury
Ponieważ w moim domu już się zaczął sezon konfiturowy to temat ten interesuje mnie w każdym swoim aspekcie. I oto w czytanej właśnie „Historii protystytucji” F.S.Pierre Dufoura znalazłem taki oto „konfiturowy” kawałek:
Piszemy o tym, co ważne i ciekawe
Zniknięcie Anżeliki
Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.
„Lukrecja, jak już wspomnieliśmy, wyszła za mąż za Giovanniego Sforzę, członka znanego rodu książąt mediolańskich. Jej dwukrotne poprzednie zaręczyny zostały unieważnione przez troskliwego ojca. Szybko jednak Aleksandra przestało zadowalać nawet tak świetne małżeństwo córki, zapragnął on dla niej korony. Cezar podjął się więc wyprawienia szwagra na tamten świat. Giovanni jednak, ostrzeżony na czas, zdołał uciec. Krą?żyły plotki, iż to sama Lukrecja go ostrzegła, chociaż nikt tego ostatecz?nie nie potrafił stwierdzić z całą pewnością. Aleksander uznał małżeństwo córki za nieważne [1497 rok – red.], po czym wydał ją za księcia Alfonsa Aragońskiego [Alfonsa di Biscegli – red.]. Ten także poczuł się wkrótce zagrożony i musiał szukać ratunku w ucieczce. Dostał się jednak w za?sadzkę przygotowaną przez bandytów Cezara i został w niej ciężko ranny. Wprawdzie wylizał się z ran, ale Cezar wpadł pewnej nocy ze swymi zbirami do sypialni jego i Lukrecji i odprowadziwszy na bok siostrę, która, jak się wydaje, była przeciwna zabójstwu męża, kazał go udusić. Mordu dokonano dlatego, że zarówno Aleksander, jak i Cezar chcieli mieć w razie potrzeby możliwość wydania Lukrecji za kogo innego. Została więc ona żoną następcy tronu Ferrary, księcia Alfonsa [Alfonsa I d’Este – red.].
Morderstwa popełniane z różnych przyczyn były zresztą wówczas czymś powszednim i nawet dostojnicy kościelni znikali nieraz z dnia na dzień, gdy władcy kraju uznali to za korzystne dla siebie. Przedziwnym zrządzeniem losu sam Aleksander VI miał zostać ofiarą przygotowywanego przez siebie zamachu. Pewnego dnia, jak powiadano, kazał powiadomić kardynała Adriana da Corneto, iż pragnie u niego wieczerzać w towarzystwie Cezara i że przybędzie w gościnę z własnym jedzeniem, jak to wówczas było w zwyczaju. Kardynał był wystarczająco sprytny, by zgadnąć, iż Borgiowie pragną go otruć, a następnie zawładnąć jego ogromnym majątkiem. Przekupił więc papieskiego sługę i ów podał zatrute konfitury Aleksandrowi oraz Cezarowi. Kardynał zachował życie, papież zmarł, Cezar zaniemógł, ale wrócił do zdrowia. Byli jednak i tacy, którzy twierdzili, że Aleksander skończył na malarię. Następcą jego został Pius V tak jak i Borgia ojciec wielu dzieci, ale w czasie swego pontyfikatu będący już zupełnym starcem. Rządził tylko 26 dni. Po nim na stolec Piotrowy wstąpił kardynał Julian Rovere, wróg rodziny Borgiów, z którą jednak, póki była u władzy, pozostawał przezornie w dobrych stosunkach. On to był tym wojowniczym Juliuszem II, który podobno wrzucił kiedyś do Tybru oznakę swej władzy, wykrzykując: „Gdy nie służą nam klucze Piotrowe, niechaj posłuży nam miecz!”
Wraz ze śmiercią Aleksandra VI nastąpił kres potęgi Borgiów, mających na sumieniu przemianę stolicy papiestwa w siedlisko najpotworniejszych zbrodni. ”
Takich smaczków w tej interesującej książce jest sporo. Cytowany fragment jednak nasunął mi myśl czy na niektóre przyjęcia nie warto przychodzić z własnym jadłem?!
Komentarze
O, konfitury, lukry, lukrecje i inne trucizny? — To już troszkę lepsza dieta na upały (wczoraj o 17 – 36C; dziś stopień albo dwa wyżej, wieszczą), niż masło, którym się przeraziłam o poranku :D)…
…dla mnie póki co opcją idealną pozostaje wiatr z lodem, lód z powiewem… w uzupełnieniu gorąca kawa z niewielką ilością czekolady tatrzańskiej gdzieś pod jedynie słusznym schroniskiem albo na przełęczy ponad nim… rozkoszszsz…
Placku – zdówko!
A cappello – urodzinowe konfitury. Najlepiej smakują na górskim szlaku, a zwłaszcza na szczycie
: http://pinterest.com/pin/394768723557404590/
Asiu – bardzo lubię te Twoje ZAŁĄCZANKI. Wczorajsze zdjęcie na temat upału rozbawiło mnie tak, że dzisiaj spróbuję wcielić ten pomysł w życie. Podobno to najcieplejszy dzień lata, więc podpowiedź przyszła w samą porę. Serdeczności. Nana.
Nano – skąd weźmiesz całe wiaderko lodu?
Asiu – zlecę umyślnemu żeby kupił w naszym świetnie zaopatrzonym Intermarche. Jest zawsze ! Nana
„Daj dla ochłody łyk zimnej wody – usta spragnione”:

http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/69901/5e38baa94c24f98d63bca48586aff148/
Placku, dzisiaj wzniesiemy wszyscy toast za Twoje zdrowie, zeby Ci sie wiodlo jak najlepiej
a Marek moze znow upiecze sliwkowy placek, tym razem urodzinowy
A cappello, pozdrawiam urodzinowo (dzisiaj czy w okolicach, piszesz o srodku lata
),
i zycze wszystkiego najlepszego.
Placek dla Placka dla duszy)
– Wszystkiego najlepszego!!!
http://www.youtube.com/watch?v=u9O3Yp6PYAk
Placek dla Placka (dla ciała)
: http://pinterest.com/pin/252060910367249578/
Witaj nam Polsko./ Myśmy są wojsko/ BIAŁO = CZERWONE…. (cd Asinej śpiewanki).
Gospodarzu – „Kamień i cierpienie” Schulza opisuje, jak to otruto Aleksandra pieczystym przygotowanym na drewnie oleandra (ta urocza roślina ma wszystkie części silnie trujące) ale mogły być i konfitury, czemu nie? Ja też dzisiaj konfiturzyć będę – zostało mi po gościach z dobry kilogram renklod „ulena” (to te zielone) i moreli; trzeba wykorzystać. Dzieci pojechały, dziecko wraca w sobotę z włóczęgi po Beskidzie Żywieckim. Upał dał się jej we znaki, a w najlepszej kondycji jest pies. Nasz jamnik potrafił jednego dnia przejść 20 km. Pani jego ledwo się dowlokła. W następnych dniach droga się skróciła do 8-10 km. Po tygodniu piesek schudł o kilogram, pani tyle szczęścia nie miała.
W dzisiejszym „Na temat” jest ilustrowany materiasł o fotograficzce i stylistce (?) jedzenia. Wartu zajrzeć.
dzień dobry …
Placku urodzinowe przytulanki …
Basiu świetnych wszystkich dni wędrownych i nie tylko …
byłam dzisiaj już na dworze i chyba się mój organizm przywykł do ciepełka bo wcale mi za gorąco nie było …
nemo pewnie jedno i drugie tj. dotknęłam pewnie nie tam gdzie trzeba i mnie dla zabawy postraszyła …
przesadził ….
http://nadwisla24.pl/2013/08/07/mial-1374-promila-alkoholu-we-krwi-i-przezyl/
Plackowi urodzinowo sto placków albo i 200 (co mam Chłopu żałować). Jubilacie, zapraszam na konfitury bez trucizny, ot, tradycyjnie – do kruchych ciasteczek , pachnącej kawy i kieliszka nalewki z tegoż owocu, co i konfitury.
Pamietam jak moja Stara wkruszyla nie do konfotur ale do specjalnie przygptowanych pieczarek z czosnkiem tabletke na psychoze. Jej wizytujaca kolezanka przestala brac zapisane tabletki na PTSD (post-traumatuc stress disorder) i po skonsultowaniu sie z jej matka-lekarka Stara wkruszyla tabletke dp jedzenoa. Nazajutrz chcoala zrobic to samo z kawa na sniadanie, ale zmiazdzona tabletka nie chciala sie rozpuscic i plywala po wierzchu. Musiala ja przykryc duza pierzynka z bitej smietanki.
PTSD odznacza sie m.in. psychotycznymi epizodami, bardzo podobnymi do schizofrenii – osoba dostaje paranoi, nie spi, awanturuje sie i slyszy glosy. Moja Stara zostala wtedy oskarzona, ze dolaczyla do „szajki szubrawcow” skladajacych sie oprocz niej z matki, brata oraz psycholozki osoby poszkodowanej. Wiec trzeba bylo tabletki jej wykrasc z torebki i wrzucac do jedzenia. Pomoglo.
A czy komus z Was zdarzylo sie wrzucac komus lekarstwo do jedzenia bez jego wiedzy i zgody?
Maluchom vit. D-3, której nienawidziły i pluły na odległość. Ta sama witamina wkropiona do serka z żółtkiem i owocem, była zjadana bez awantur.
A jeszcze ta kolezanka z PTSD w czasie „episodow” potrafila wyslawiac sie z uzyciem znakomitych aliteracji, jak „szszszajka ssstraszszszliwych szszszubrawcow” wzbudzajac szczery podziw mojej Starej.
Mam reaktywowany skyp – numer ten sam = Jaruta6. Jak ktoś ma ochotę wieczorkiem pogadać, to do usług
Dla a cappelli
turystycznej kipielli
i niech droga się Jej
wygodnie ścielli !
Lody,lody dla ochłody,
a dla Placka domowej konfitury
a w życiu tylko dobrej pogody !
O żadnym smażeniu konfitur nie myślę-po pierwsze primo za gorąco,
po drugie primo jemy tych konfitur tyle co kot napłakał,nie urażając
naszego Kota
Uraczyliśmy się właśnie dobrą kawą z dużą ilością lodów waniliowych.
W zasadzie to były lody,lody,lody i odrobina kawy.
Lekarstwa serwowane po kryjomu w jedzeniu najczęściej podajemy
naszych kochanym czworonogom,bo inaczej nie bardzo chcą je połykać.
Plackowi – konfitur
Lody – dla ochłody
http://www.foto.karta.org.pl/fotokarta/jarosinska_A05_010_027.jpg.php
„Wytwórnia lodów Cas-sate Caprys”:
http://www.foto.karta.org.pl/fotokarta/Taran_1795.jpg.php
U Marka
:”Ostrołęka, Polska Młode dziewczyny w krótkich spódnicach jedzące lody” http://www.foto.karta.org.pl/fotokarta/Taran_2916.jpg.php
Ja to kazda tabletke w jedzenoi wyczuje i nie tkne.
Stara nauczyla sie otwierac mi paszcze i wrzucac gleboko A ja nauczylem sie trzymac tabletke w mance i wypluwac pod kredens, gdzie ona zaglada tylko rura od odkurzacza a i to rzadko. Mam tam cala apteczke. .
Nie umiem psu dać leku, a Młodsza potrafi. Tabletka zainięta w cienki plasterek szynki albo wołowiny, wrzucona głęboko, a [ptem pysk ściśnięty skutecznie – połknie skubany, bo mu nie dadzą ani pisnąć.
Asiu-a dzisiaj znowu modne koturny
Mlody szczeniak, ale z czasem opanuje trzymanie za policzkiem. I udawanie glupiego.
Nasz pies dostawał w serku topionym.
Kocie – jaki szczeniak, to dorosły, już 5 letni jamnior; pysk mu siwieje. Kocha surową wołowinę , z nią zje wszystko
Kocie – serwowanie tabletek w jedzeniu czy napojach bywa niebezpieczne. Szczególnie przy psychozach i innych schorzeniach psychicznych.
Uczynność i chęć niesienia pomocy może być zgubna dla pacjenta. Niestety.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Zjadłam „obiad” – bułka pocięta w kromki, masło, pół sporego pomidora, 2 plasterki sera tylżyckiego, 3 plasterki włoskiego baleronu, łyżeczka majonezu. Full Pyra
Echidna – tabletka byla zapisana pacjentce do codziennego brania. Schowanie jej w jedzeniu zostalo uprzednio telefofonicznie skonsultowane z jej matka, lekarzem z 45-letnim stazem klinicznym. To ona wlasnie zasugerowala by poszukac tych tabletek w torebce i podac je podstepnie. Miala absolutna racje.
Pyro-przy dzisiejszej pogodzie człowiek doskonale rozumie,że dieta Beduinów składająca się z mleka wielbłądziego i daktyli była całkiem w porzo,jak mawiają dzisiejsze małolaty
Niby lekka,a pożywna.
Właśnie wyczytałam w GW , że w Polsce odkryto najstarsze na świecie ślady mleczarstwa i serowarstwa. Nasi przodkowie produkowali sery 3 tys. lat wcześniej niż zaczęli to robić Francuzi
Małgosiu – i jesteśmy na dodatek serową potęgą eksportową
http://wyborcza.biz/biznes/1,100969,14405475,Eksport_serow_wyniosl_261_mln_euro_od_I_do_V__w_calym.html
Oni o tych serach to w radio już od wczoraj nadają.
Podobno polskie twarogi są na medal.Złoty medal oczywiście !
Zdrowie Basi a cappelli i Placka! Wszystkiego najlepszego i co tam Wam się zamarzy!
Basi – pysznego Placka; Plackowi – chóru a capella!
Przeoczyłam Basię? Basiu – podpisuję się pod życzeniami Piotra
Uwaga: „90 lat temu George Gershwin popełnił „Błękitną rapsodię”. Dzisiaj na http://www.ninateka.pl wysłuchamy, jak interpretuje ją Leszek Możdżer w ramach Transatlantyk Festival Poznań 2013. Zapraszamy przed monitory o 20:00.”
Basii a capella najlepsze urodzinowe
http://beszad.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/505538/files/blog_vd_759495_1465136_tr_goryczka.jpg
Placku, najlepsze życzenia urodzinowe Twoje zdrowie
Basiu a cappello

krocz nadal przez życie w nieustająco himalajskiej kondycji
Twoja urodzinowa wędrówka zaparła mi dech
Placku
szczęśliwych minut, pogodnych godzin, dobrych dni, spokojnych nocy i… czasu na wszystko, co Ci się marzy
Pyra ma wakacje i odwala szychty jak górnik. Trzeba bylo gościowe pościle i sporo ręczników wyprać. Praslka pierze sama, ale wieszać muszę ja. Po drugie przyznałam rację Danuśce, że na konfitury za gorąco i nastawiłam kolejną nalewkę. Zlałam i pobutelkowałam wiśniak z rumem i brzoskwiniowo-nektarynkowo-winogronową. Teraz są paskudne, myślę, że ok karnawału już będą pijalne. Co prawda przyjmuje się, że z dużych pestkowców nalewka dojrzewa cały rok; mam nadzieję, że 4 miesiące wystarczą.
Pyro,
u mnie leje, zrezygnowałam z wyjścia do kina pod gołym niebem. Jutro ma być lepiej i kolejny seans może się udać.
Usmażyłam konfitury morelowe i nastawiłam likier orzechowy nocino według przepisu mnichów z Modeny. Orzechy włoskie w tym roku bardzo późno zaczęły rosnąć, są jeszcze zielone i miękkie, w sam raz na taką nalewkę. To jedyna na razie, z pół litra spirytusu. Zeszłoroczna jest nad wyraz udana, ale jest jej zaledwie ćwiartka, więcej alkoholu mi nie pozwolono „zmarnować”
Tramwaj w konfiturach:
https://www.youtube.com/watch?v=Bhba4w4GpM8
Nemo – jak będziesz w kraju kup spiryt na nalewki – do własnej dyspozycji. Ostatnio sprzedają „nalewkowy” o mocy 60% jest o połowę prawie tańszy.
Z sieci:
Już pora smażyć konfitury
A g n i e s z k a Osiecka
„Już pora smażyć konfitury,
pożegnać się z ostatnim letnim dniem,
do góry nos, i głowa – hej – do góry!
Pora na łąkach oporządzić dren.
Cóż, że pod jesień kochasz mnie mniej,
że cię tam niesie ku tej i tej –
nie w tym jest rzeczy sedno,
nie w tym należy grząźć,
pod jesień, wiem to jedno,
należy siąść i prząść!
Już idę smażyć konfitury,
nic, że mi dajesz chude astry dwa,
do góry nos, i głowa – hej – do góry!
Oto na jesień jest dewiza ma
Cóż, że pod jesień kochasz mnie mniej? etc.
Już, popatrz, smażę konfitury,
na dni bez ciebie setkę zajęć mam,
do góry nos, i głowa – hej – do góry!
Jeszcze się lato zakołysze nam!
Cóż, że pod jesień kochasz mnie mniej? etc.”
Milego wieczoru!
Pyro !
W Austri ,,Spitz,, 80 % 15 E .
Cenowo wychodzi na to samo
ale wazne ze jest.
Tutaj bardzo dobrze sprawdza sie
do nalewki z orzecha i czarnego
bzu.
Orzechy zielone juz zalane od 2-ch
tygodni, na bez trzeba jeszcze poczekac.
Ale mamy czas .
W mojej okolicy nie ma w sklepach alkoholu powyżej 40-45 proc. ale moi goście mają przykazane przywozić z Polski po butelce spirytusu
W tej chwili mam zapas po zeszłorocznych wizytach, przy moim zapotrzebowaniu wystarczy znowu na długo.
Moja przyjaciółka z drugiej strony gór była właśnie w Polsce, zadzwoniła z drogi powrotnej, że ma dla mnie kińdziuczki
Zielone orzechy dla mnie zamroziła Haneczka – będzie jechała do mnie, to zabierze. Muszę skończyć z nalewkowym szaleństwem, bo mi tylko 2 butelki alkoholu zostały – na orzechy i na różę. Chyba, że uda mi się kupić.
Kazimierz, a plaża jak nad Bałtykiem
: http://foto.karta.org.pl/fotokarta/Broniarek_010-09.jpg.php
Asiu – dziękuję za miły wieczór
Dobranoc
Mam nadzieję, że wichury, grad i oberwanie chmury nas ominą. Ostatnio zalało nam ogród
Dobranoc
Nemo, na granicy w POlsce spirytus konfiskuja bez wahania, poniewaz, jak mi powiedziano na lotnisku w Gdansku, jest latwopalny, nawet w walizce. Musialem z bolem oddac calegp litra jakiemus panu z dzieckiem odprowadzajacemu kogps na lotnisku.
Do UK spirytusu wwozic nie wolno, sprzedaz jest nielegalna (podobnie jest w Ameryce, nie wiem jak w innych krajach) , choc zdarzylo mi sie widziec w pobliskim polskim sklepie cwiartki spirytusu. Ale tutejsze polskie sklepy nagminnie lamia brytyjskie prawo (np sprzedajac przeterminowana zywnosc).
Do CH dawniej też nie było wolno wwozić alkoholu wyżej niż 45-procentowego. Potem poluzowano trochę i teraz wolno wwieźć na osobę 1 litr alkoholu powyżej 18 proc. i 2 litry – poniżej (wino, piwo). Notorycznie wwozimy więcej, ale tego słabszego, bo cło za wysokoprocentowe jest zabójcze, a na granicy lubią kontrolować i lepiej jest mówić prawdę

Samolotem latam rzadko i alkoholu nie wożę, ale żeby w walizce nie było wolno… Kto to sprawdza?
Lotnisko w Zurichu zabrania przewożenia w walizce fajerwerków, ogni bengalskich, butelek z benzyną, pił łańcuchowych, pojemników z gazem, akumulatorów, farb, kwasów…
Na spirytus chyba nawet nie wpadli
Przypuszczam, że bomby też są zabronione, choć na liście ich nie ma…
Moja litrowa butelka, choc schowana byla w blaszanym opakowaniu, ktorym wiozlem z tamta strone 15-letniego skocza, zostala przeswietlona natychmiast, zanim walizka odjechala w niebyt. Zostalem uprzejmie zapytany czy wioze spirytus. Co mialem odpowiedziec? Oznajmilem radosnie, ze owszem, bo jednym z prezentow na gwiazdke byla wybitnie pretensjonalnie wydana i bardzo irytujaca stylistycznie ksiazeczka o nalewkach i tam wszystko wymagalo spirytusu. Spirytus zostal zakupiony gleboka noca od Pana Parkingowego (pewnie wypadl z zaparkowanej ciezarowki) i butelka wlozona do rzeczonej blaszanki. Ale rentgen ja wykryl i nawet mam wrazenie, ze oni z miejsca wiedzieli, ze nie jest to wywpzpny z Polski glefiddich tylko czysty spirytus.
A cappello – nawzajem
Bardzo Państwu dziękuję. Przy okazji chciałbym się pochwalić tym, że nie tylko jamnikowi Pyry pysk siwieje, ale tyle jeszcze przede mną – wieczerzanie z papieżem i prostytutki to tylko pierwsze z brzegu przykłady. Może studiowanie życia seksualnego dzikich? Kto z nas nie marzył o tym by się w konfiturach wytarzać i na własnej skórze wolność poczuć?
Ze wstydem przyznaję, że nigdy nie chciałem nikogo otruć, poćwiartować czy powiesić. Trudno się mówi; każde z nas ma swoje dziwactwa. Aleksandrowi współczuję bo plotki o truciznach to ściema. Konfitury były ekologiczne i tyle
Prostytutka
W Niemczech spirytus czyli Weingeist (96,9%) sprzedaja tylko w aptekach za duze pieniadze. Ale teraz juz mozna kupic w internecie,
litr kosztuje ca 26-35 euro.
Ostatnie pol litra spirytusu kupilam w Swinoujsciu, corka chciala
wytepic jakies szkodniki na orchideach, ale chyba nie pomoglo.
Spirytus stoi teraz w szafce ze srodkami do sprzatania mieszkania.
Chyba go wyciagne i zrobie cos z orzechami. Dawniej w Polsce robilam.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dzię… Asiu, Alino, Jolinku, Danuśko, Małgosiu, Panie Redaktorze, Pyro, Irku, Nemo, Placku…
*** * ***
[Warunki wędrówki złożyły się szczęśliwie: chęć towarzyszenia zaofiarowana i z zaskoczoną radością przyjęta, urlopy poproszone i otrzymane, dojazd na miejsce startu wspólnego płynny mimo remontów, do autobusu w Jaworzynie Spiskiej zdążyli i nawet miejsca siedzące mieli, w Smokowcu już o 7:35 (B obstawiała ósmą)… teraz tylko zaaplikować himalajską kondycję… – Nemo
– którą wszak wywalczamy codziennie (życzą dużo, szczodrze, pomysłowo, a ty lwico jedynie popracuj nad spełnieniami :roll:)… którą wywalczamy jeśli nie codziennie, to co drugi dzień (a co najmniej 2x w tygodniu :oops:): skoro przedwczoraj była zasłużona regeneracja (+dwa kilkukilometrowe marsze miejskie w pełnym słońcu; w cieniu było 36)… to wczoraj, godzina dwudziesta i pierwsza, na zewnątrz wciąż trzydzieści stopni, w domu może 2-3 mniej, Dwójka nadaje Duszniki (nomen-omen :lol:) — a my na taboret i z powrotem przez 15 minut… taki wyższy stepper
(pięciominutówkami ponoć lekarze sprawdzają wydolnośc pacjentów)… a potem mata.
Przyda się, może jeszcze w tym sezonie…
Widoki, nastrój, „wszystko” – klasycznie-obłędne! Moc wspomnień sprzed 21 lat, gdy 2 sierpnia wędrowaliśmy Małą Zimną Wodą na Czerwoną Ławkę przy identycznej pogodzie, w pierwszym pełnym dniu naszego dziesięciodniowego podboju słowackich Tatr Wysokich.
Irku :D, Gentiana asclepiadea startuje w Jaworowej jeszcze nieśmiało, ale daje się zauważyć.
Także czerwone porzeczki i brusznice tatrzańskie na razie kwaśne i zielone; borówek i malin mnóstwo wielkie, poziomki zaskakująco słodkie i aromatyczne! Szkoda, że uwarunkowania nie pozwoliły podelektować się nimi troszkę bardziej! :)]
*** * ***
Konfitury niektóre zrobione (i galaretki), inne będą; kwiat lipowy pozyskany, więc nieżyty wokalne nam niestraszne (hm, hm :-?)… dziś ma się ochłodzić do 29 stopni – prawie zima za progiem?…
dzień dobry ….
Uczestnik naszej wycieczki do Czarnogóry zrobił reportaż z tej wyprawy, który zamieszczono w szwedzkim periodyku internetowym „Bulletinen” ….
http://bulletinen.org/wordpress/2013/07/26/fran-polen-till-albanien/
Rozwinięcie wszystkich zdjęć w reportażu następuje po kliknięciu odnośnika „Se alla bilderna”