100 kg narodowej dumy Argentyny

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Tak zajęty jestem czytaniem nowego numeru Magazynu Wino, że nie mam czasu na nic innego. A tu pora by przygotować kolejny tekst do blogu „Gotuj się!”. Skoro Wino mi przeszkadza, to niech też mi pomoże. Przytoczę więc kawałek jednego tekstu autorstwa Mariusza Kapczyńskiego, który wespół z Andrzejem Daszkiewiczem obwozi Czytelników po winnicach Argentyny. Znaczna część numeru poświęcona jest właśnie krajowi tanga, wina i wołowiny. Poczujcie choć trochę ten smak:
„Wołowina to w Argentynie pożywienie numer jeden. W wielu domach jest na stole podczas śniadania, obiadu i kolacji. Spożycie na głowę wynosi niemal 100 kg rocznie. Argentyńczycy są tym samym godnymi następcami przodków – źródła historyczne wskazują, że roczne spożycie wołowiny na tych ziemiach w XIX w. mogło wynosić nawet 180 kg per capita.

Podstawą przygotowania wołowiny jest zazwyczaj ruszt (asado) i sprawujący nad nią pieczę mistrz. Na rożen trafić mogą steki, żeberka, kiełbaski (chorizo), rodzaj kaszanki (morcilla), ale też kawałki jagnięciny, baraniny, w akompaniamencie dużej ilości ziół i czosnku (choć rzadko przygotowuje się w Argentynie dania bardzo pikantne). Na stole pojawiają się także bakłażany, pomidory, oliwa, ziemniaki i rozmaite pieczywo. Argentyna to również pierożki nadziewane mięsem (empanadas), jadane zazwyczaj rękoma.
Ze słodkich przekąsek popularne są esencjonalne alfajores – ciasteczka złożone z dwu biszkoptów przełożonych karmelem (miodem, konfiturą, dżemem) i zatopione w białej lub ciemnej czekoladzie. Popularne są lody i sorbety.

Wino ma w Argentynie swoje należne miejsce. Mendoza jest jedynym miejscem, gdzie wino można dostać w McDonaldzie. Wypić malbeka po Big Macu? Niecodzienna to rzecz.

W Argentynie pije się też sporo piwa. Bardzo popularne jest Quilmes, ale przypadło nam do gustu także Schneider. Pierwsze browary pojawiły się w Argentynie pod koniec lat 1860. Założyli je w Buenos Aires koloniści z Alzacji, a niedługo po nich swoje browary uruchomili… Polacy. Infrastruktura i przemysł browarniczy rozwijały się bardzo dobrze i do dziś zajmują ważne miejsce na rynku.

W Argentynie pija się również cydr, likiery, brandy i wódkę wyrabianą z trzciny cukrowej (zwana cańa ąuemada lub prościej – arna).

Nie sposób nie wspomnieć tutaj o yerba matę, którą pija się tu powszechnie -jest to napar z odpowiednio przyciętych, pokruszonych liści i gałązek ostrokrzewu paragwajskiego. Nie ma problemu z nabyciem tykiewki (matę), specjalnej słomki (bombilla) i samego zioła (yerba). Pijają ją wszyscy – podejrzani rajfurzy i wytworni biznesmeni. Także w Polsce picie mate ma już rzeszę zwolenników i nie ma kłopotu z zaopatrywaniem się akcesoria i zioła. Warto wspomnieć, że jedna z bardziej znanych i cenionych marek matę w Argentynie – Amanda – pochodząca z prowincji Misiones, produkowana jest przez firmę założoną na początku XX wieku przez rodzinę polskich imigrantów – Szychowskich.”

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Zniknięcie Anżeliki

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko

No to teraz pora na argentyńskie wino. Na szczęście ZAWSZE  mam w winiarce parę butelek Malbeca. Zdrowie wędrowców i to dobrze piszących!

 

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj