Cierpienie i płeć

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Dogadywałem się z koleżanką, ile każdy z nas ma wziąć odpowiedzialności na siebie, aby nikomu nie spadł włos z głowy. Wiadomo, że szefowi łatwiej ukarać jedną osobę niż wie, a dwie łatwiej niż trzy itd. Na razie było nas dwoje, ale winnych mogło niedługo znaleźć się czterdzieścioro. Poszukiwanie współwinnych dobrze nam szło, ale nagle koleżanka stwierdziła: „Tobie i tak dyrektor nic nie zrobi, ponieważ jesteś mężczyzną. A mnie przeczołga, bo jestem kobietą”. A zatem mogę śmiało brać całą winę na siebie, bo jako facet wymigam się od kary. Żyć, nie umierać.

Do tej pory żyłem w błogiej nieświadomości, a nawet wydawało mi się, że jest odwrotnie. To mężczyźni mają w naszej szkole gorzej. Jeśli chodzi o przydział obowiązków i narażanie się na gniew szefa, to zdecydowanie lepiej być kobietą. Oto fakty: Każdy nauczyciel ma przydzielone dwa dyżury w tygodniu, a nauczycielka – jeden. Znaczy się, faceci mają więcej roboty. Gdy jakaś klasa sprawia wyjątkowe problemy wychowawcze, to na ratunek spieszy siła męska. I w ogóle trudniejsze klasy dostają się w ręce mężczyzn, a tzw. lepsze przypadają kobietom. Zresztą mogę w nieskończoność udowadniać, że mężczyzna w szkole ma gorzej. Prawdopodobnie każda kobieta może udowadniać równie długo, że mężczyźni mają o wiele lepiej.

Nie o to jednak chodzi, kto przywoła więcej faktów. Fakty niewiele mówią o atmosferze w miejscu pracy. Liczy się poczucie bycia gorszym, poniżanym, wykorzystywanym, napiętnowanym, lekceważonym. Szkoła stała się miejscem, gdzie każdego dnia trwa wyścig w udowadnianiu sobie i wszystkim wokół, że mnie jest gorzej od ciebie i od ciebie, i jeszcze od ciebie, i w ogóle gorzej od wszystkich wokół, zdecydowanie najgorzej na świecie. Każdy argument jest dobry, a już argument różnicy płci jest idealny. Można w ten sposób udowodnić wszystko.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Skazani na ból

Ból nie powinien być wyrokiem. A jednak w Polsce pacjenci umierają w cierpieniu, mimo że medycyna zna sposoby, by im ulżyć. Co więc zawodzi?

Paweł Walewski

Kilka lat temu rada pedagogiczna mojego liceum opiniowała pracę dyrektora. Mnie (wiadomo, facetowi dano najgorszą robotę) przypadła rola liczenia głosów i spisywania uwag, jakimi anonimowo obdarzono dyrektora. Wśród zarzutów na pierwszym planie były dwa: 1) Traktuje kobiety gorzej niż mężczyzn; 2) Traktuje mężczyzn gorzej niż kobiety. Wyniki odczytałem grobowym głosem, aby nie wywoływać niepotrzebnych emocji. Ludzie zdębieli.

Dyrektor obiecał wziąć sobie wszystkie uwagi do serca i życzenia w miarę możliwości spełnić. Ponieważ jedna uwaga przeczyła drugiej, szef nie musiał robić nic. A zatem jest, jak było, ale ludzie wiedzą swoje. Tak to w jednym miejscu pracy ta sama osoba jednocześnie traktuje gorzej i mężczyzn, i kobiety. Jeśli więc ktoś nie chce być gorzej traktowany, musi poszukać dla siebie trzeciej płci. Nie słyszałem ani jednej skargi, aby dyrektor gorzej traktował trzecią płeć.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama