Zagrożone archiwa

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Szkolne archiwa lokowane są zwykle w podziemiach. Tak jest i w mojej szkole, i w wielu innych. Jak pokazały jednak wydarzenia z ostatnich dni, podziemia to bardzo niebezpieczne miejsce. W razie powodzi szlag trafia całą dokumentację. Szkoły, które zostały zalane w te wakacje, mają właśnie problem z uratowaniem papierów.

W Polsce konieczność udowodnienia, że uzyskało się określane prawa (np. związane ze stażem pracy czy wykształceniem), spoczywa na obywatelu, a nie na instytucji. A instytucje podchodzą bardzo nonszalancko do dokumentów. Archiwum lokują w najgorszych miejscach, w takich, gdzie na co dzień panuje grzyb i wilgoć, a w razie zalania nic nie ma szans się uratować. Tam właśnie spoczywają nasze papiery, od których tak wiele przecież zależy.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

I niczego nie będzie

Krzysztofa Kononowicza poznała cała Polska w 2006 r. jako kandydata na prezydenta Białegostoku. Zasłynął hasłem: „Żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego”. Padł ofiarą cyników, którzy żerowali na jego umysłowej bezradności. I próbowali zarobić także na jego śmierci.

Katarzyna Kaczorowska

Mnóstwo osób w Polsce nie jest w stanie udowodnić nabytych praw, ponieważ dokumentacja zaginęła bądź uległa zniszczeniu. Skoro tak często nawiedzają nas powodzie, to może należałoby przenieść archiwa do wyżej usytuowanych pomieszczeń. Nie zaszkodziłaby też wodoszczelna szafa. Być może niepotrzebnie panikuję, ale wolałbym nie znaleźć się w sytuacji, że po wielu latach pracy nie będę w stanie tego udowodnić.

Oczywiście pozostaje jeszcze troska o archiwum domowe. Tylko w której części mieszkania je umieścić, aby było bezpieczne?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj