Dyrektorze, nie czepiaj się, bo zachoruję

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Dyrektorzy musieli odpuścić nauczycielom w drobnych sprawach, gdyż nie mieliby w szkole „kim robić”. Braki kadrowe to wciąż główny problem w oświacie. Jak pracownik choruje, nie ma go kim zastąpić.

Nauczycielskie pensje nadal są niskie, więc jak nie można w szkole zarobić, to niech chociaż atmosfera będzie miła. Nauczyciele wymagają od szefa dobrego traktowania. Jak tego nie ma, idą na chorobowe.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Krew jego na nas

Od 400 lat mieszkańcy Oberammergau u podnóża Alp inscenizują najsłynniejszą Mękę Pańską świata. Jeszcze całkiem niedawno grający Żydów nosili na głowach diabelskie rogi. A kolejne pokolenia Niemców debatują, czy można się pozbyć antysemityzmu z Ewangelii.

Marek Orzechowski z Monachium

Dawniej dyrektor kilka razy obiegał szkołę i czepiał się każdego, kto mu się nawinął. Pracownicy musieli to cierpliwie znosić. Jako stary pracownik mam jeszcze taki odruch, że jak widzę szefa, to jestem pewien, że zaraz mi zwróci na coś uwagę, może nawet podsunie jakieś upomnienie do podpisania. Nic takiego jednak się nie dzieje.

Nauczyciele zrobili się bardzo wrażliwi. Zresztą nie tylko nauczyciele. Znajomi opowiadają, że tak się dzieje w wielu branżach. Kierownik na budowie opieprzył robotników i następnego dnia już żadnego nie zobaczył w pracy. Za delikatni jesteśmy, żeby nas się czepiać.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj