Jak nie chodzić na rady pedagogiczne?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Dyrekcja zbadała frekwencję na radach pedagogicznych. Wyszło, że jedni nauczyciele są zawsze, a inni wcale. Jak to możliwe? – pomyślałem. Ponieważ nikt nie chce być jeleniem, a byłem nim przez 20 lat, zacząłem kombinować, jak unikać takich zebrań. Pierwsze 14 stycznia udało mi się opuścić, a wszystko dzięki Paszportom „Polityki”.

Tak się złożyło, że Gala wręczania tegorocznych Paszportów wypadła dokładnie w czasie posiedzenia rady pedagogicznej. Miałem więc idealne alibi, aby nie być w szkole (lekcje przeprowadziłem). Jedną radę udało mi się opuścić, ale to przecież dopiero początek maratonu, jaki czeka mnie w roku 2014. Przede mną jeszcze kilkadziesiąt posiedzeń. Gdyby ktoś ważny chciał mnie zaprosić na jakąś imprezę, to uprzedzam, że w grę wchodzą tylko wtorki (wtedy u mnie odbywają się rady).

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Kwartet solistów

Po przyjęciu wotum zaufania rząd Donalda Tuska kupił sobie parę tygodni spokoju, ale sam premier nie wychodzi z tej operacji wzmocniony. Stracił sporo autorytetu w oczach swoich wyborców, koalicjantów, nawet macierzystej formacji. Czy zdoła jeszcze odwrócić złą passę?

Rafał Kalukin

W mojej szkole są weterani notorycznego opuszczania rad, ale jak to robią, nikomu nie zdradzą. Każdy sobie rzepkę skrobie. W tej sprawie nie mogę liczyć na koleżeńską pomoc, w końcu ktoś musi na te rady chodzić, żeby inni mogli się zwalniać. Koleżanki i kolegów z mojego liceum też proszę, aby mi nie zazdrościli ani nie próbowali naśladować. Wymyślcie własny sposób, a mnie i innym nieobecnym dajcie żyć.

PS: Gdyby ktoś chciał mi zwrócić uwagę, że praca jest ważniejsza od zabawy, to wyjaśniam, iż na Gali Paszportów widziałem prezydent Łodzi Hannę Zdanowską. Widocznie kombinuje podobnie jak ja.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama