Język polski dla obcokrajowców

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Wstydziłem się dawno temu, gdy za granicą obcokrajowcy chwalili się znajomością paru słów po polsku. Zwykle bowiem znali „na zdrowie” i więcej nic. Dlaczego akurat „na zdrowie”?

Dzisiaj też inne nacje potrafią błysnąć znajomością paru słów po polsku. Jezu, ale jakich! No, właśnie takich, które słyszą najczęściej z ust Polaków. A co nasi mówią bez przerwy?

Jakiś czas temu siedziałem pod katedrą we Francji i piłem wodę mineralną. Nagle usłyszałem: „O, kurwa! Żywiec”. Miło spotkać rodaka za granicą i usłyszeć ojczysty język. Tak, piję, k…, polską wodę.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Niepoczytalni?

Stan umysłu Mieszka R., sprawcy okrutnego zabójstwa na UW, może być zupełnie inny, niż wskazują wycinkowe relacje internetowych serwisów. Przy okazji pojawiło się pytanie, gdzie przebiega granica poczytalności sprawcy, od czego zależy kara za zbrodniczy czyn.

Joanna Cieśla

Skończyły się w Łodzi ferie i znajomi wrócili z zagranicznych wojaży. Opowiadali, że Polaka można było poznać właśnie po słowach: „O, k…”. Zbliżał się człowiek do bardzo pięknego miejsca i wyrażał swój zachwyt tymi właśnie słowami. Czy to na stoku narciarskim, czy w muzeum, czy w restauracji, wszędzie było „O, k…”. Obcy słyszą i wnioskują, że to esencja polskiej mowy. A czyż nie?

Niestety, zanika wśród obcokrajowców znajomość frazy „na zdrowie”, za to rośnie „O, k…”. Siedzę sobie w gronie osób różnych nacji i słucham, jak każdy chwali się, jakie zna słowa w języku rozmówcy. Jeśli chodzi o polski, to lepiej nie pytać.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj