Sprawa Psycho Fans, czyli sędziuje prezydent RP
Decyzją Sądu Najwyższego proces apelacyjny 46 kiboli Ruchu Chorzów działających pod wymownym szyldem Psycho Fans przeniesiono z Katowic do Krakowa. Prokuratura w swojej rewizji chce podwyższenia kar, zaś obrońcy uniewinnienia lub skierowania do ponownego rozpoznania.
Okazuje się, że w śląskiej apelacji, największej w kraju, nie ma w pionie karnym ani jednego sędziego, który wcześniej nie miałby do czynienia z pseudokibicowskim półświatkiem. Albo już prowadzili procesy przeciwko kibolom, albo się z nich na różne sposoby wyłączali na podstawie rozmaitych, nie do odrzucenia motywacji. Aby wysokim sądom umożliwić należytą sprawczość, do składów sędziowskich dorzucano cywilistów, ale okazywało się to, co było oczywiste – tak jak przy operacji serca nic po laryngologu, tak cywilista nie zajmie się kibolami. Niby też sędzia, ale od innej roboty. Wygląda na to, że albo procesów przeciwko kibolom było na Śląsku za dużo, albo sędziów karnistów jest za mało.
Stąd padło na sąd krakowski, który ma się zająć apelacją w marcu 2026 r. Czy tak będzie? Na dwoje babka wróżyła. Wszak krakowska Temida od lat zmaga się z własnym przestępczym układem Wisła Sharks – Wisła Kraków, a kibole Ruchu i Wisły grają w jednej przestępczej drużynie, na dodatek są związani uczuciem dozgonnym: jedna pięść, maczeta i kij od bejsbolowy.
Śledztwa i procesy w Katowicach i Krakowie dotyczą często tych samych osób. Patrz: „Dzidek tak siekał maczetą, że mięso fruwało” z 2021 r. (rzecz o kibolskich wojnach, filozofii ustawek, brutalnych przestępstwach, chorych układach i przyjaźniach). Do tego wszystkiego w grze będzie już prezydent Karol Nawrocki, znawca rzeczy – Pierwszy Kibol Rzeczpospolitej (jak niedawno pisano).
Póki co psychofansi prowadzą w rozgrywce z sędziami 1:0, i to do przerwy, czyli do zaprzysiężenia nowej głowy państwa. Wszak to odchodzący prezydent Andrzej Duda, lansując tuż przed drugą turą wyborów Karola Nawrockiego w Kanale Zero, rozczulił się człowiekiem w młodym wieku, któremu wszystko może przyjść do głowy. Oczywiście było to rozczulenie w rozkroku, pozycji, którą odchodząca głowa państwa uwielbia, ponieważ jest… dyplomatyczna: „Ja tego nie pochwalam, ale z drugiej strony nie potępiam tego w sposób absolutny. Jeżeli chcą bić się w lesie, idą tam specjalnie, zawierają dżentelmeńską umowę, że będą to robić na określonych zasadach – i się biją – to się po prostu odbywa. I to lubią”.
Tyle o ustawkach, które prezydent porównał do hazardu: „Ludzie grają w gry hazardowe, przegrywają fortuny, całe majątki… Czy mamy im tego zakazać?”. No skąd!
Sam Duda jako młodzian nie brał udziału ani w hazardzie, ani w honorowym laniu się po szczękach i wszystkich członkach bez wyjątku… Czytał raczej „Cierpienia młodego Wertera”, w przeciwieństwie do Lecha i Jarosława, którzy nocami lali się honorowo w żoliborskich zaułkach, a i tak wyszli na ludzi.
W jednym nasz prezydent ma rację: w ustawkach chodzi o honor, ale – jak wiadomo – honor honorowi nierówny. Puśćmy w zapomnienie katolicki honor kibiców w 2005 r. po pogrzebie Jana Pawła II. W Krakowie, żeby nie szukać daleko, kibole Wisły i Cracovii (na Śląsku było podobnie) padali sobie w ramiona, bratali się dozgonnie i wybaczali wiekowe waśnie. Byli przecież pokoleniem JPII czy jakoś tam. Ale jeszcze nie przebrzmiał żałobny dzwon Zygmunta, jak ponownie chwycili za maczety.
W 2015, w roku inauguracji Dudy, podeptany został honor pseudokibiców związanych z Psycho Fans. Sprawy nie miały ze sobą nic wspólnego, ale warto prezydentowi przypomnieć, bo przecież chce aplikować do jakichś międzynarodowych gremiów sportowych. Przypomina Łukasz B. ps. „Baluś”, mały świadek koronny, wcześniej jeden z liderów Psycho Fans i jej „szef wywiadu”. W swoich zeznaniach opowiadał, na czym polegała i polega filozofia ustawek – zorganizowanych bójek kibiców zwaśnionych klubów. Początkowo umawiali się faktycznie na honorową grę. Po ilu „zawodników” wystawiają i gdzie ustalają miejsce konfrontacji (pola, lasy, nieużytki, parkingi przy autostradach). Umawiali się, czy pięści mają być gołe, czy obandażowane. Czy dopuszczane są kije bejsbolowe, czy nie. Zwyciężali ci, którzy po swojej stronie mieli mniej nieprzytomnych czy ledwo słaniających się na nogach. Chodziło przecież tylko o to, żeby się do końca ponapierdalać. Nic więcej. Tak dla sportu i młodzieńczej satysfakcji.
W ocenie Balusia dziesięć lat temu honor podeptali kibice Legii Warszawa (ci mają inne zdanie), a potem już wszystko szło na żywioł… Wtedy (bez związku z prezydentem) kibole Ruchu Chorzów i Wisły Kraków ustawili się przeciwko podobnym sobie z Legii Warszawa i Zagłębia Sosnowiec. Miało być po 70 z każdej strony, ale okazało się, że przeciwników było dwa razy tyle, bo niespodziewanie wsparli ich kibole Radomiaka.
Baluś wspominał: „Zostałem znokautowany, dwa razy straciłem przytomność, jakoś doczołgałem się do lasu… Potem każdy spierdalał na własną rękę”. Honor został więc ewidentnie sponiewierany. Na kolejne ustawki psychofansi jeździli już z maczetami, nożami, młotkami, rakietnicami – i ulubionymi kijami bejsbolowymi. Być może przypadkowi ludzie albo kolejni świadkowie koronni odkryją kiedyś w lasach szczątki. Tych, którzy nagle zniknęli, bo wyjechali za granicę za pracą (szepcze się w kibolskich środowiskach) i z różnych powodów nie chcą wracać.
Lasy na pewno skrywają krwawe i śmiertelne tajemnice honorowych i dżentelmeńskich ustawek. To do sztambucha odchodzącego prezydenta.
Śląska policja, która nie ma zrozumienia dla kreatywnego potencjału ustawek, udaremniła ostatnio dwie. Czyżby kibole dostali wiatru w żagle? Dwa tygodnie temu w Parku Śląskim – tuż przed meczem Polski z Mołdawią – do dżentelmeńskiej walki szykowali się pseudokibice Ruchu Chorzów, Wisły Kraków, Widzewa Łódź i Elany Toruń z jednej strony, a z drugiej: ŁKS Łódź, GKS-ów Katowice i Tychy, Lecha Poznań i Cracovii. Po kilkuset kiboli z każdej strony, zamaskowanych jak trzeba.
Wypatrzyły ich policyjne drony latające wokół Stadionu Śląskiego. Ściągnięto oddziały do walki z tłumem. Udało się wylegitymować 330 zawiedzionych bojowników o honor. Tym razem policja nie dopuściła do krwawej konfrontacji.
Czy wciąż będzie trzymać rękę na pulsie? Czy nowa opcja prezydencka nie uzna, że to nadmierna upierdliwość?
Kilka dni później 60 zamaskowanych pseudokibiców Ruchu Chorzów zablokowało zjazd na autostradę A1 i udaremniło wjazd autobusom, którymi kibice drugoligowego GKS Jastrzębie jechali na mecz swojej drużyny do Kalisza. Chcieli się bić. Honorowo.
Do mordobicia nie doszło, bo pilotujący Jastrzębian oddział policji oddał strzały ostrzegawcze z broni gładkolufowej. Znowu policja strzelała do Bogu ducha winnych. Kibole dali nogę, ale przecież nie zawsze tak będzie…
Nie tylko leśne polany i uliczne zakamarki są polem chuligańskich rozliczeń. Także autostrady coraz częściej stają się ulubionymi miejscami kibolskich konfrontacji. A jaki wytrysk adrenaliny…
Swego czasu pisaliśmy o słynnej bijatyce sprzed dziesięciu lat na A1, kiedy to dzielni chłopcy z Psycho Fans napadli na kibiców Banika Ostrawa zmierzających na mecz zaprzyjaźnionego GKS Katowice. Polowanie nie do końca było udane, bo Czechom udało się przebić busami przez blokadę. Na osłodę zmasakrowano kilku pasażerów samochodu, który dachował w trakcie ucieczki.
Rok po tym wydarzeniu głośno było o polowaniu na autostradzie A4 rozbuchanych kiboli na kibiców Wisłoki Dębice. Jedni i drudzy nie zdążyli zawrzeć dżentelmeńskiej umowy, jak to określa odchodzący prezydent dużego europejskiego kraju, stąd bili się bez niej, czym popadło, w apogeum zdarzenia strzelając do siebie z rakietnic. Jedno auto spłonęło, kilka zostało uszkodzonych. Zaszokowani kierowcy z duszą na ramieniu i niedowierzaniem utknęli w gigantycznych korkach.
Kibole z Psycho Fans stworzyli największą i najlepiej zorganizowaną grupę przestępczą – początkowo na Śląsku, później w kraju. W przestępczym układzie z Wisłą Sharks, rządzoną przez słynnego „Miśka”, który w czasie meczu Wisła-Parma zranił nożem Dino Baggio, stworzyli kibolską elitę elit, której gloria rozlała się na całą Polskę.
Na mecz z Arką niektórzy zjechali do Gdyni ze swoimi kobietami. Przed akcją postanowili zaliczyć plażę, na której rozłożyło się blisko 60 kadetów z załogi szkolnego żaglowca Akademii Marynarki Wojennej Meksyku. Może któryś z Latynosów rzucił zbyt śmiałe spojrzenie na dziewczynę – no i się zaczęło Młodych marynarzy otoczyło kilkuset facetów w niebieskich koszulkach, klubowych barwach Ruchu Chorzów. Tłukli gdzie popadło i czym popadło, podbechtywali się stadionowymi zaśpiewami, odpalali race… Mówili potem zgodnie, że było pięknie. Imprezę popsuła policja, która uratowała kadetów. Ale wieści o nieplanowanej ustawce poszły w kraj i świat.
Psychofansi mieli swój wywiad i fundusz socjalny. W trudnych sytuacjach udzielali pożyczek, wspierali paczkami kamratów za kratami, wspomagali rodziny i opłacali adwokatów. Policji i prokuraturze przez długie lata nie udawało się przebić przez ten układ. Dopiero pozyskanie świadka koronnego, a następnie sześciu tzw. mały świadków – w tym m.in. Pawła M. „Miśka” z Krakowa i Łukasza B. „Balusia” z Chorzowa, który odpowiadał w Psycho Fans za wywiad – pozwoliło na częściowe rozbicie przestępczej grupy.
Proces 46 z nich – ponad setka dalej jest w kręgu zainteresowań organów ścigania – zakończył się w połowie 2023 r. Oskarżeni zostali o śmiertelne pobicie, usiłowanie zabójstwa, porwania dla okupu, napady z użyciem maczet, kradzieże, haracze, handel narkotykami, no i o krwawe bójki w trakcie ustawek. Ot, dżentelmeni. Dostali od dwóch do 15 lat więzienia.
Dla prokuratury wyroki za niskie – oskarżyciele wnosił np. o 25 lat pozbawienia wolności dla dwóch osób za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Dla obrońców – rażąco za wysokie, bo oskarżenie opierało się tylko na małych świadkach koronnych, a ci ratowali swoje tyłki, jak tylko mogli. Chcą więc uniewinnień lub ponownego procesu w pierwszej instancji. Obie strony odwołały się do Sądu Apelacyjnego w Katowicach, ale szybko się okazało, że nie ma kto orzekać. Sędzia wyznaczona na przewodniczącą składu złożyła wniosek o wyłączenie ze sprawy, bo jeden z obrońców reprezentuje również ją w procesie wytoczonym właśnie sądowi. Inny sędzia karnista wyłączył się w podobny sposób, ponieważ kolejny obrońca reprezentuje go w procesie cywilnym. Mogłyby więc pojawić się wątpliwości co do bezstronności.
Pozostali karniści orzekali już w innych wątkach związanych z pseudokibicami Ruchu Chorzów. Na placu boju został jeden właściwy sędzia delegowany z Częstochowy, ale na tak zawiłą sprawę to za mało, a cywiliści nie wchodzili już w grę. Koło się zamyka i na dodatek goni w piętkę.
Stąd decyzja o przeniesieniu sprawy do Sądu Apelacyjnego w Krakowie, bo to rzut kamieniem. Czas pokaże, czy pod Wawelem uda się przeprowadzić apelację, no i jakim zakończy się wyrokiem.
Zmieniła się bowiem atmosfera wokół kiboli i ustawek. Mamy wprawdzie art. 158 kk (bójka i pobicie) z karą do ośmiu lat więzienia za udział w bójce, ale bójka okazuje się bójce nierówna. Są dżentelmeńskie, choć o bandyckim charakterze.
Andrzej Duda określił ustawki jako gentelman’s agreement – można też powiedzieć, że to swego rodzaju sportowa aktywność chłopaków, rytuał męskości przypisany młodości. Kto myśli inaczej, staje się zaściankiem.
W minionych wyborach samorządowych chorzowskie środowisko kibicowskie szło pod rękę z Szymonem Michałkiem, zaprzyjaźnionym z niektórymi towarzyszami z Psycho Fans. Michałek okazał się strzałem w wyborczą dziesiątkę, do czego walnie przyczyniły się też poprzednie chorzowskie władze. Czy to źle? Czy to naprawdę bardzo źle?
Kibole, kiedy trzeba, pogonią lewactwo, ochronią kościoły przed wściekłymi kobietami, poniosą sztandary na procesjach. To kwiat młodzieży dzielnej, patriotycznej, bogobojnej.
Cóż powiedzieć? Alleluja i do przodu. Albo szczęść Boże. I ratuj się, kto może. Wielkiego wyboru nie mamy.
Komentarze
Piękny nieomal esej Panu wyszedł o tych wojownikach. Może kolejny prezydent RP gdzieś tam w lesie czy na autostradzie zdobywa ostrogi…Jak nie ma problemu zdzielić bejsbolem tego czy owego to i U. van der Leyen, gdy trzeba będzie, dla dobra Polski…