Czy Niemiec może być Górnoślązakiem?

Czy Górnoślązacy to tylko lud z Polską odwiecznie związany? Takie pytania, zupełnie nieretoryczne, padają przy okazji funkcjonowania Panteonu Górnośląskiego w Katowicach. Od lat przestrzegaliśmy w „Polityce”, że panteon w podziemiach kościelnych, zarządzany przez hierarchów, a mający wywyższać wybitnych Górnoślązaków, to nic dobrego dla prawdy historycznej i codziennej prawdy o śląskiej ziemi. No i masz…

Trwa weryfikacja Górnoślązaków, na razie pod kątem umieszczenia lub nie w Panteonie Górnośląskim w podziemiach katowickiej katedry. Główne kryterium wprawdzie nie jest rasowe, ale katolicko-narodowe, lecz kto wie…

O panteonach Grecy i Rzymianie mówili, że są „świątyniami wszystkich bogów”. Tymczasem okazuje się, że w tym otwartym w połowie 2022 r. w Katowicach nie ma miejsca dla wybitnych Górnoślązaków o rodowodzie niemieckim.

A przecież w dniu inauguracji, w 100. rocznicę przyłączenia części Górnego Śląska do Polski, ojcowie założyciele, fundatorzy i organizatorzy Panteonu Górnośląskiego – metropolita katowicki abp Wiktor Skworc, minister kultury Piotr Gliński, marszałek śląski Jakub Chełstowski i prezydent Katowic Marcin Krupa – zapewniali, że „panteon będzie zbiorem otwartym i każdy będzie mógł zgłosić kandydaturę godną upamiętnienia”. I dalej: „panteon jest instytucją kultury, której celem jest pokazanie kulturowo-społecznego bogactwa ziemi śląskiej”*.

Wprawdzie było to za „tamtej władzy” – zarówno duchowej, państwowej, jak i samorządowej – ale takie deklaracje nie powinny być rzucane na wiatr. Tej refleksji uchwycił się Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce (ZNSSK). Jego zarząd wystąpił o uhonorowanie kilku niemieckich Górnoślązaków, uzasadniając, że: „Nie można mówić o wybitnych Górnoślązakach i pomijać przy tym wszystkich, którzy będąc Górnoślązakami, uważali się za Niemców, Czechów, Morawian lub definiowali się wyłącznie regionalnie, a może w ogóle nie dookreślali swojej narodowości”.

Warto pamiętać, że przed ponad wiekiem, kiedy nastała tu Polska (1918–22), Śląsk, od czasów Kazimierza Wielkiego przez 600 lat pozostawał poza polską państwowością w dzisiejszym rozumieniu tego pojęcia. Przechodził kolejno w objęcia Czech, Austrii i Niemiec. Przed nami były tu pokolenia wybitnych ludzi, tworzących wielkie dzieła swoich epok w zakresie różnych dziedzin – sztuki, nauki, kultury, inżynierii i po prostu – zwykłego życia. Wciąż je widzimy, podziwiamy, słuchamy o nich opowieści zamkniętych w minionym czasie.

ZNSSK postanowił uzupełnić lukę i zgłosił do panteonu tych, o których pamięć powinna zamieszkać w katedralnych podziemiach: Ludwiga Guttmanna, Josefa von Eichendorffa, Johanna Krolla, Eduarda Panta i ks. Karla Ulitzka. Reprezentacja nad wyraz skromna jak na historię Górnego Śląska, ale deklarowana „otwartość zbioru” daje przecież szanse i możliwości sukcesywnego jej powiększenia.

Rada Programowa Panteonu Górnośląskiego i organ zarządzający „świątynią bogów” wniosek odrzucili.
Oto najkrótsza prezentacja niechcianych Górnoślązaków.

Ks. Karl Ulitzka (1873–1953) – polityk śląski i niemiecki. Twórca i przewodniczący Katolickiej Partii Ludowej Górnego Śląska. Propagował ideę autonomicznego (wobec Polski i Niemiec) Górnego Śląska. W trakcie drugiego powstania negocjował z Wojciechem Korfantym warunki zakończenia walk. Po wybuchu wojny aresztowany i osadzony w obozie koncentracyjnym Dachau. Po jej zakończeniu jeden z założycieli niemieckiej partii CDU. Angażował się w pomoc wysiedlonym do Niemiec Górnoślązakom.

Eduard Pant (1887–1938) – działacz mniejszości niemieckiej, senator II RP, poseł na Sejm Śląski. Przewodniczący Niemieckiej Katolickiej Partii Ludowej. Zabiegał o prawa mniejszości niemieckiej i apelował o solidarność Polaków i Niemców jako obywateli RP opartej na wspólnych chrześcijańskich korzeniach.

Josef von Eichendorf (1788–1857) – jeden z najwybitniejszych niemieckich poetów epoki romantyzmu. Polityka zacierania niemieckości po drugiej wojnie spowodowała, że długo był przemilczany w rodzinnych stronach i na całym Śląsku. Dopiero w 1994 r. odbudowano jego pomnik w Raciborzu.

Ludwig Guttmann (1899–1980) – urodzony w Toszku k. Gliwic lekarz, pomysłodawca igrzysk paraolimpijskich. Neurochirurg i psychiatra, dyrektor Żydowskiego Szpitala we Wrocławiu – po „nocy kryształowej” wyemigrował do Wielkiej Brytanii. Kierował Centrum Urazów Kręgosłupa. Dzięki jego staraniom w 1960 r. w Rzymie odbyły się pierwsze Igrzyska Paraolimpijskie.

Johann Kroll (1918-2000) – polityk, działacz niemiecki. Pierwszy lider Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim. Twórca odnowionych struktur mniejszości niemieckiej w Polsce. W PRL Jan Król, członek partii, był założycielem i kierownikiem najlepszej w kraju rolniczej spółdzielni produkcyjnej, która dawała więcej produkcji towarowej niż niejedno województwo. Inicjator i organizator pierwszych nabożeństw w języku niemieckim oraz nauki języka w szkołach. Odznaczany w Polsce i Niemczech. Sól górnośląskiej ziemi.

ZNSSK wniosek o ich uhonorowanie złożył w listopadzie 2024 – odmowa ujrzała światło dzienne zupełnie niedawno. Dyrektor panteonu Ryszard Kopiec napisał w odpowiedzi, że choć doceniany jest wkład „wybitnych przedstawicieli mniejszości niemieckiej na Górnym Śląsku w rozwój kultury, duchowości, działań społeczno-politycznych oraz propagowania sportu wśród niepełnosprawnych”, to na upamiętnienie nie pozwalają statut i regulamin wyłaniania postaci zasłużonych dla Panteonu Górnośląskiego.

A więc prawo nie pozwala, co Niemcy akurat powinni zrozumieć.

Niemieckie postacie nie spełniają kryteriów przyjętych w odniesieniu do konkretnego okresu ich zaangażowania (1918–22) oraz wymogu działania na rzecz polskości Górnego Śląska. Celem powstania panteonu było upamiętnienie 100-lecia przyłączenia części Górnego Śląska do Polski, pielęgnowanie pamięci o powstaniach śląskich i o polskiej administracji kościelnej w regionie. Instytucja powstała z intencją oddania hołdu tym, którzy „wiernie służyli Ojczyźnie – rozumianej jako Polska” – zaznaczył dyrektor Kopiec.

Naiwni Niemcy mogli myśleć, że od tych reguł są wyjątki. Wszak w panteonie znalazła się św. Jadwiga Śląska (1178–1243), z niemieckiej rodziny zresztą. Uhonorowany został św. Jacek Odrowąż (1200–57), patron Polski i jeden z patronów archidiecezji katowickiej. Jaki mieli wpływ na wydarzenia sprzed wieku? To już wielka tajemnica wiary…

Niemcom, jak można było przewidzieć, nie spodobało się podanie czarnej polewki. Odpowiedzieli: „Nie można mówić o Panteonie Górnośląskim w momencie, kiedy obejmuje tylko tych, którzy byli Polakami. Należałoby więc albo zmienić nazwę panteonu i nazwać go wprost Panteonem Polskim na Górnym Śląsku, albo doprowadzić do sytuacji, w której panteon będzie pokazywać Górny Śląsk takim, jakim był i jest, czyli tworzonym i ubogacanym przez ludzi różnych narodowości” – zareagował niemiecki związek.

ZNSSK przypomina, że już na etapie tworzenia panteonu w 2020 r. wyrażał zaniepokojenie potencjalnym wpływem dzieła na podziały w śląskim społeczeństwie i dlatego wystosował apel do pomysłodawcy panteonu abp. Wiktora Skworca o włączenie do niego szeregu wybitnych Ślązaków, którzy zasługują na pamięć potomnych. Apel trafił na Berdyczów. Teraz reprezentanci środowisk niemieckich proszą organizatorów panteonu o zmianą jego statutu tak, żeby mógł odzwierciedlać rzeczywistą, wielokulturową i wielce zasobną historię Górnego Śląska.

W tym miejscu warto nieskromnie przypomnieć, że w 2019 r., na etapie skromnej jeszcze wiedzy o zasadach tworzenia panteonu, pisaliśmy: „Panteon Górnośląski nie jest godny tej nazwy. To najwyżej kościelny panteon na Górnym Śląsku”.

Statut statutem – jednak jego waga nie powinna degradować przesłania, że panteon w swoim założeniu nie może deformować historii. W końcu łatwiej i bezpieczniej zmienić statut niż zapis dziejów. Zastosowanie „narodowego klucza” zupełnie przewraca historię Górnego Śląska i jest nieudolną próbą pisania jej na nowo. A przekonaliśmy się na własnej skórze nieraz, że proceder przetwarzania historii realnej w historię pożądaną nikomu nie wychodzi na zdrowie. I że jest to zabieg na krótką metę.

Spór o Panteon Górnośląski toczy się od momentu ujawnienia inicjatywy arcybiskupa i wskazania miejsca jego siedziby. Zamysł organizacyjny i ideowy od początku sugerował, że panteon położy nacisk na przekaz katolicko-narodowy, lekceważąc obiektywizm historyczny górnośląskiej opowieści. Tę sytuację w całej krasie pokazał dyskurs o postaciach, które miały znaleźć się w panteonie lub zostać z niego wykluczone.

W inauguracyjnym wykazie górnośląskich bogów znalazło się ok. 160 nazw (np. Dziewięciu z „Wujka”) i nazwisk, w większości nieznanych i w publicznej przestrzeni nieobecnych. Zwracała uwagę wyraźna nadreprezentacja ludzi ściśle związanych z Kościołem – pominięcie natomiast jedenastu noblistów wyrosłych z tej ziemi.

Dziś postaci jest już blisko 250. Znaleźli się w panteonie m.in. Jerzy Duda-Gracz, Kazimierz Kutz czy Gustaw Morcinek – osoby, które początkowo działały na przykościelnych kwalifikatorów jak święcona woda na diabła.

Nie mam wątpliwości, że Kutz, zatwardziały ateusz, który w swoich publikacjach jeździł po kościelnych hierarchach jak pies po burej suce, trafił do panteonu pod naciskiem opinii tych wszystkich, którzy widzą w nim Wielkiego Ślązaka. Sól śląskiej ziemi. Jeden paciorek ze śląskiego różańca.

Kazio pewnie śmieje się w zaświatach z obiekcji rozgrzanych dyskutantów – czy aby „nie zrobiono mu pośmiertnie krzywdy”, umieszczając takiego bezbożnika w takim bogobojnym towarzystwie. Kiedy swego czasu zapytano go, jak chciałby być upamiętniony po śmierci, machnął ręką. „Mam to głęboko gdzieś” – odrzekł. Oczywiście o wiele dosadniej wskazał głębokie miejsce, w którym to ma. I tego się trzymajmy w ocenach, czy powinien być w tych ultrakatolickich podziemiach. Dla mnie jest w nich prawdziwym „Lux ex Silesia”. Światłem ze Śląska – tak nazywa się nagroda nadawana przez śląski Kościół wybitnym osobowościom, ufundowana w 1994 r. przez abp. Damiana Zimonia, ówczesnego metropolitę. Za życia Kutz nie był jej godzien.

Z kolei Gustaw Morcinek, pisarz, nauczyciel, publicysta, polityk, więzień hitlerowskich obozów koncentracyjnych, postponowany był za rzekome przyczynienie się w 1953 r. do zmiany nazwy Katowic na Stalinogród. Reszta jego twórczości się nie liczyła. Prawda tamtego czasu była taka, że nawet gdyby Morcinek nie istniał, to Stalinogród i tak byłby się narodził.

Morcinek wszedł w podziemia panteonu z takim oto biogramem: „Był najbardziej rozpoznawalnym literatem kojarzonym ze Śląskiem, cenionym w środowisku i hołubionym przez władze, a mimo to musiał godzić się na ingerencję cenzury w swoich utworach”. Bardzo to głęboka myśl autora notatki.

Wielkim nieobecnym w panteonie pozostaje gen. Jerzy Ziętek. Powstaniec śląski, przedwojenny włodarz Radzionkowa, poseł na Sejm II RP z ramienia Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem; w czasie wojny – oficer polityczny w dywizji im. Romualda Traugutta, a później legendarny wojewoda. W latach stalinowskich jako wicewojewoda miał przyczynić się do tzw. wypędzenia z Katowic trzech biskupów, których miejsce zajęli księża patrioci. Kiedyś powiedział mi: „Czy byłbym wicewojewodą czy nie, to i tak musieliby opuścić Śląsk”.

Tę wypowiedź Ziętkowi się pamięta, puszczając w niepamięć fakt, że przyczynił się do dokończenia budowy Katedry Chrystusa Króla. Wieszczę, że Jorg znajdzie się w panteonie, kiedy przyjdzie jego czas – a czas innych odejdzie.

W ciągu trzech lat panteon zaroił się od wybitnych postaci śląskiej ziemi niejako wbrew statutowi, bo nijak nie przyczynili się do istniejącego w nim zapisu o konieczności działania na rzecz przyłączenia części Górnego Śląska do Polski. To wymieniony już wyżej artysta Jerzy Duda-Gracz, aktor Franciszek Pieczka, muzyk Jan Skrzek, himalaista Jerzy Kukuczka, działacze Solidarności z różnych nurtów: Tadeusz Jedynak i Andrzej Rozpłochowski. Czy kardiochirurg prof. Marian Zembala. Daje to cień nadziei środowiskom niemieckim, że wybitni Górnoślązacy ich proweniencji też kiedyś zagoszczą w Panteonie Górnośląskim w podziemiach Katedry Chrystusa Króla w Katowicach.

PS Pomysłodawcą Panteonu Górnośląskiego był abp Wiktor Skworc, wówczas metropolita, dziś biskup senior katowickiej diecezji. Z biegiem czasu zamysł coraz bardziej kompromitował ideę narzuconą przez starożytnych Greków i Rzymian. Można się pocieszać, że wszystko wyprostuje się odgórnie – na dobrą sprawę można listę zasłużonych stale sukcesywnie uzupełniać.

Sam arcybiskup marzył pewnie o wiekopomnym dziele, które wiązałoby się z jego imieniem. Niestety, wzniosłe pragnienia przykryły występki współczesne: paskudne tuszowanie pedofilii księży w czasie posługi w diecezji w Tarnowie. Papież Franciszek nie był dla Skworca zbyt surowy. Następca, Leon XIV, pewnie też zbyt chętnie nie będzie grzebał w jego grzechach. Stąd abp Skworc wyraźnie odżył. Stąd jego nominanci mogą ośmielać się decydować: kto jest Górnoślązakiem?

*Gwoli przybliżenia historii i współczesności: od dawna mamy zamieszanie z pojęciami „śląskość” i „górnośląskość”. Żeby uprościć: historyczny Śląsk rozciągał się gdzieś od Nysy Łużyckiej na zachodzie po Przemszę, w okolicach Sosnowca, na wschodzie. Nysa Kłodzka i Odra dzieliły Śląsk na Dolny i Górny, do którego zalicza się także północne ziemie Czech. To w wymiarze geograficzno-historycznym. W innych przestrzeniach – politycznych i administracyjnych – bywało różnie. W każdym razie Górny Śląsk to Śląsk historyczny – podobnie jak Dolny Śląsk. Razem są jednością, jak syjamscy bracia, choć podzieleni historią i polityką.

Problem polega na tym, że – decyzją zwycięskich mocarstw – dzisiejsze województwo dolnośląskie jest czysto polskie. Za to w opolskim i śląskim uchowali się górnośląscy autochtoni, których Jarosław Kaczyński zidentyfikował swego czasu jako ukrytą opcję niemiecką. Można powiedzieć, że część górną zamieszkuje dzisiaj „rasa mieszana”, w części której odradzają się niewyplenione w PRL dziejowe emocje. Stąd roszczą sobie pretensje do obecności w historii, kulturze, rozwoju gospodarczym i nauce (11 noblistów) tej ziemi. Chcieliby też zaistnieć w jej historycznej pamięci godnym miejscem w podziemiach katowickiej katedry, nazwanym Panteonem Górnośląskim.