Metan zabija i będzie zabijać
W minioną środę 22 stycznia nad ranem w szczygłowickiej części zespolonej kopalni Knurów-Szczygłowice zapalił się metan. Tego samego dnia Wyższy Urząd Górniczy podał przyczyny wybuchu metanu 20 kwietnia 2022 r. w kopalni Pniówek w Pawłowicach k. Jastrzębia-Zdroju. Tamta tragedia kosztowała życie 16 górników.
To oczywiście zbieg okoliczności, ale wymowny. Metan zabija i należy się spodziewać, że nadal będzie pożerać swoje ofiary. Właśnie pochłonął kolejną. W Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł górnik, sztygar zmianowy, który przepracował w Szczygłowicach 17 bezpiecznych lat. Feralnej środy zabrakło szczęścia. Oparzenia objęły ponad 40 proc. powierzchni jego ciała. Nie największe spośród 16 poszkodowanych górników – u niektórych rozległość oparzeń dochodzi do 80 proc. – ale śmiertelne okazały się zaawansowane oparzenia dróg oddechowych, twarzy i głowy.
Do siemianowickiej „oparzeniówki” trafiło dziesięciu górników. „Mamy sześciu pacjentów na oddziale intensywnej terapii w stanie śpiączki farmakologicznej – poinformowała Karolina Ziółkowska, zastępczyni dyrektora ds. medycznych. – Trzech pacjentów przebywa na oddziałach chirurgicznych”. Dwóch górników z poparzeniami 70–80 proc. ciała przetransportowano do szpitala w Krakowie. Górnik ze Szczygłowic to 81. ofiara wybuchu lub zapalenia metanu w polskich kopalniach w XXI w.
Przypomnijmy: metan, lżejszy od powietrza, jest odmianą gazu ziemnego pochodzącego z pokładów węgla. Uwalniany często w trakcie fedrowania. Bezbarwny, bezwonny, nie ma smaku. Chytrze się kamufluje. Wypiera tlen, tworząc atmosferę niezdatną do oddychania. Pali się niemal nieświecącym płomieniem z błękitną, zwodniczo niewinną aureolą. Razem z powietrzem tworzą mieszankę wybuchową. Eksploduje, kiedy jego stężenie w powietrzu mieści się w granicach 4–15 proc. Wybuch metanu przyrównuje się do wybuchu bomby kasetowej – wznosi się fala gorącego powietrza o temperaturze ok. 2 tys. st. C! I fala uderzeniowa. Różnica jest taka, że bomby z reguły wybuchają w otwartej przestrzeni, a nie w zamkniętych ścianach i chodnikach kopalni.
Szczęściem w tym środowym szczygłowickim nieszczęściu było to, że metan „tylko” się zapalił. Do tego zapłonu wystarczy iskra – w śląskich kopalniach to dość częste zdarzenia, z reguły bez poważnych skutków dynamicznych. Gaz spala się bez eksplozji i podmuchu. Dlatego tamtej środy można było z zagrożonego rejonu bezpiecznie ewakuować 44 górników.
Jedna komisja WUG zakończyła pracę w sprawie kopalni Pniówek, kolejna rozpoczyna podziemne śledztwo. Po ponad dwóch i pół roku 20 kwietnia przypadnie trzecia rocznica jednej z największych górniczych tragedii ostatnich lat – wybuchu metanu kilometr pod ziemią. Według specjalistów iskrę wywołał pracujący kombajn, zahaczając o stalowy element obudowy lub o skałę. Doszło do zapalenia metanu, a potem do wybuchu. Według komisji miejsce wybuchu zostało „nieodpowiednio skonstruowane i było źle przewietrzane”. Inaczej: dostrzeżono fuszerkę w budowie podziemnej infrastruktury. W ocenie WUG doszło wówczas do ponad 20 eksplozji – w tym dwóch, które kosztowały życie górników i ratowników.
Powtarzające się eksplozje zmusiły do przerwania akcji ratowniczej w Pniówku i otamowania zagrożonego terenu. Za tamami pozostało siedmiu górników – wrócono po nich dopiero ponad rok po tragedii. Następnej wiosny. Ale wrócono. Nie jest to norma w światowym górnictwie, ale w polskim to nakaz ponad wszystko, bez względu na koszty: górnik, kamrat – musi być pochowany na powierzchni. Pod słonkiem.
Bilans tragedii był potworny: zginęło 16 górników, 32 zostało rannych. W ocenie WUG ten rejon kopalni powinien być całkowicie wyłączony z eksploatacji.
Sprawę wybuchu metanu w Pniówku nadal bada Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. W śledztwie postawiono zarzuty niedopełnienia obowiązków 15 osobom odpowiadającym za bezpieczeństwo górników.
Winien jestem jeszcze jednego tragicznego przypomnienia: dwa dni po katastrofalnej w skutkach eksplozji w Pniówku w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju na skutek wstrząsu i wybuchu metanu zginęło dziesięciu górników. Przyczyny nadal są badane.
Rok 2022 był najgorszy pod względem bezpieczeństwa w historii Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ten zaczął się równie dramatycznie, bo kopalnia Knurów-Szczygłowice także należy do JSW. Generalnie polskie górnictwo znajduje się na równi pochyłej. Jest pod finansową kreską. Podłączone zostało pod budżetową kroplówkę. Usilnie chce poprawić swój wynik. Byle nie kosztem chodzenia „na skróty” w podziemnej codzienności (górnicy wiedzą, o co chodzi).
Mimo znacznego spadku wydobycia w śląskich kopalniach wciąż wzrasta ilość uwalnianego metanu. Główną przyczyną jest wydzieranie ziemi czarnego złota coraz niżej i niżej. Kopalnie fedrują już na głębokości 1,2 tys. m. To trochę tak, jak schodzenie do zakamarków piekieł, z których każdego roku wypływa ponad 800 mln m sześc. metanu. 25 proc. z tego udaje się wychwycić i zagospodarować do produkcji ciepła i energii w przykopalnianych zakładach. Reszta idzie w atmosferę.
Komentarze
Dodam:poglebianie wydobycia wegla kam. do spalania o 100 m zwieksza koszty o ok.20% .
Polska jst jedynym krajem Europy ktory :
spala wlasny wegiel
doplaca miliardy do wydobycia
obniza w ten prymitywny sposob i to od dziesiatkow lat,wlasny dobrobyt.
To kapuja tylko varszaviacy rzadzacy niepodzielnie w kazdej dziedzinie.
To trwa juz kilkaste lat!!!!!!
Jan Dziadul: Zmarł czwarty poparzony górnik. Pozostałym – Szczęść Boże.