List otwarty do Władimira Putina

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Pokusa jest silna, Panie Prezydencie, ale proszę zachować ostrożność! Oczywiście można sobie wmawiać, że wystarczy uratować Łukaszenkę, żeby go zmusić do „integracji” z Pańskim krajem, bo po pięciu tygodniach protestów jest już przyparty do muru.

Bez Pańskiego wsparcia upadnie jak dojrzały owoc. Więc nie może już odrzucać unii z Rosją, na którą nigdy nie chciał się zgodzić. Przed przyjęciem go w poniedziałek w Moskwie była mowa tylko o „strategicznym partnerstwie” i „relacjach sojuszniczych”, ale co by było warte, Panie Prezydencie, takie porozumienie, gdyby podpisał je człowiek zdesperowany, niechciany we własnym narodzie?

W Mińsku i na świecie, nawet w Rosji byśmy powiedzieli, że Łukaszenka sprzedał swój kraj, by zachować władzę. Ta moralnie wątpliwa i skrajnie asymetryczna umowa miałaby krótkotrwałą wartość prawną. Znajdą się wkrótce dowody na to, że białoruskie wybory prezydenckie zostały sfałszowane. Więc i umowa zostanie potępiona, i próba narzucenia jej w czasie kryzysu – Białoruś się zdystansuje, w Mińsku będzie taka sama rusofobia, jaką aneksja Krymu i wojna w Donbasie wywołała w Kijowie. Panie Prezydencie, proszę tego nie robić.

Proszę nie strzelać sobie w stopę i nie wyrządzać Rosji tyle szkody, gdy jest inna opcja – dająca nadzieję, bardziej opłacalna i korzystna wizerunkowo. Jest wybór. Może Pan przejść do historii jako ten, za czasów którego ginęli przeciwnicy polityczni, Aleppo zrównano z ziemią, a Rosja utraciła Ukrainę. Albo wymazać to wspomnienie i dać się zapamiętać jako człowiek, który odbudował zaufanie i stabilność w Europie, gasząc tlący się ogień na Białorusi.

Ponad miesiąc po wyborach 9 sierpnia żądania i hasła białoruskich demonstrantów nadal są przesiąknięte potężną zbiorową inteligencją. „Odejdź!”, woła tłum do prezydenta, sprawującego urząd od 1994 r. Unia krzyczy: „Sąd!”, grożąc Łukaszence, ale nie dostaje owacji na stojąco tak jak Rosja, bo strajkujący, mężczyźni i kobiety ze wszystkich grup wiekowych i środowisk społecznych, doskonale rozumieją, że muszą zdobyć Pańskie „nihil obstat”, żeby pozbyć się dyktatora bez rozlewu krwi.

Tym bardziej trzeba się nad tym zastanowić. Zbliża się czas rozrachunków, Panie Putinie, a karty są teraz w Pańskich rękach. Warto się upewnić, że nie dokona Pan błędnego wyboru.

Pierwszym Pańskim atutem jest to, że Białorusini proszą Pana o wsparcie i są gotowi pozwolić przywódcom, których wybraliby dobrowolnie, zacieśnić więzi między krajami. Może Pan grać tą kartą bez ryzyka, bo każdy w Europie – to Pański drugi atut – widzi wyraźnie, że Białoruś nie uniknie nieszczęścia, a kontynent ucierpi z powodu ponownej niestabilności, jeżeli nie zaakceptuje Pan wycofania się Łukaszenki.

Może Pan zostać współtwórcą pokoju. Pan, współwinny wielu wojen, w tym przypadku może zapisać się w dziejach pozytywnie – wiele osób byłoby wdzięcznych, nie tylko w Europie Zachodniej. Europa Środkowa też sobie życzy, by zezwolił Pan Białorusi na przemiany demokratyczne. Wiele osób z rządzącej większości i opozycji w Polsce już nad tym pracuje, bo wie, że to warunek sine qua non zmian, i nie chce, żeby rosło napięcie.

W ubiegłą środę w Parlamencie Europejskim dwaj polscy przedstawiciele, posłowie Biedroń i Czarnecki, zaapelowali do „rosyjskich władz” o „wsparcie dla rozpoczęcia prawdziwego dialogu narodowego” na Białorusi. Nie tylko nie skrytykowano tego stanowiska, ale powszechnie je przyjęto. Być może kolejne takie inicjatywy zostaną podjęte w sposób dyskretniejszy. Wszystko po to, żeby nie utrudniał Pan zmian w Mińsku, lecz je umożliwił.

Wielu Polaków wzywa Pana do zagwarantowania pokoju obywatelskiego na Białorusi. Nie chciałby Pan skorzystać z okazji, by położyć kres trzem dekadom nieufności, wiekom strasznych konfliktów między Rosją a jej sąsiadami?

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Wilno kocha Ukrainę

Rosja traktuje Polskę jak wroga, a Litwę jak własność, która tylko chwilowo wymknęła się spod kontroli. Dlatego Litwini szykują się na najgorsze.

Jakub Halcewicz

Czy nie dostrzega Pan tutaj, Panie Putinie, szansy na zapoczątkowanie ery bezpieczeństwa i współpracy na kontynencie? Czy nie chciałby Pan przejść do historii jako rosyjski mąż stanu, który ostatecznie zjednoczył kontynent poprzez pojednanie Unii Europejskiej i Federacji Rosyjskiej?

Proszę więc nie zwlekać z decyzją, która pozornie wydaje się łatwa.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj