Ski Safari po Bułgarii (V): Pora na Pamporowo

Po Bansku i Borowcu pora na trzeci zacny kurort zimowy Bułgarii: Pamporowo – z pustymi trasami i ujemnym jodem w powietrzu na dodatek. A przy okazji na trasie safari znalazło się rzymskie niegdyś Płowdiw!

Wedle legend przez dolinę, nad którą rozciągają się stoki Pamporowa, wieki temu wiódł szlak karawan kupieckich znad Morza Egejskiego na północ świata.

Może coś jest na, bo w starobułgarskim słowo „Pampor” oznacza właśnie karawanę. Historycznym faktem zaś już na pewno, że okolice największego dziś w okolicy miasta, czyli Plowdiw, były zamieszkałe na długo przed I tysiącleciem p.n.e. Potem swój gród warowny urządzili tam Trakowie, których z kolei podbił w 342 r p.n.e. Filip II Macedoński. W 46 r. miasto przejęli Rzymianie i nazwali je Trimontium, czylimiasto na trzech wzgórzach” (dziś granice Plowdiw obejmą siedem wzgórz). Stało się ono ważnym przystankiem Via Diagonalis – zbudowanego ze Nerona jednego z kluczowych szlaku bałkańskich, który wiódł z Singidunum (w dzisiejszej Serbii) do Konstantynopola i liczył 924 kilometry. Do dziś w Płowdiw można zobaczyć odsłonięte przez archeologów fragmenty tej kamiennej drogi – imponującego dzieła ówczesnej sztuki inżynierskiej. Można też wejść na widownię rzymskiego amfiteatru oraz wyobrazić sobie monumentalizm powstałego również za panowania tam cesarstwa hipodromu – zachowały się i jego ślady, a przebiegać miał w miejscu, gdzie dziś biegnie główny deptak miasta. Naturalnie widać też w Płowdiw wpływy bizantyjskie (było przez wieki graniczną twierdzą imperium), osmańskie (do Turcji należało przez ponad pięćset lat – od roku 1363 do 1886), a wreszcie bułgarskie – Płowdiw wszedł w skład pierwszego państwa bułgarskiego w IX wieku, a pod koniec XIX stulecia już znalazł się w granicach niepodległej Bułgarii. Już tak bogata przeszłość – oraz nagromadzenie zabytków od rzymskich ruin po secesyjne kamienice i wille – sprawia, że także podczas narciarskiej głównie wyprawy koniecznie trzeba znaleźć czas na zwiedzenie Płowdiw. Atutem miasta jest też lotnisko – ląduje tu choćby wiele grup narciarskich z Wielkiej Brytanii i Izraela, bo do Pamporowa stąd już blisko.

A po drodze (85 km, ale głównie krętą szosą w wąskiej – przepięknie skądinąd zalesionej – dolinie) kolejna ciekawostka: budynki, w których za komunizmu produkowano narty popularnej w krajach bloku wschodniego marki Mladost. Dziś zaś powstają tam – naturalnie na innych maszynach, w innych technologiach i pod dużo wyższymi rygorami jakości – niektóre modele firmy Atomic (można je poznać, bo sygnowane są jako „Created in Austria”, podczas gdy te, które powstają w głównej fabryce Atomica w Altenmark koło Salzburga oznaczone są „Made in Austria”).  

Samo Paporowo to ciąg ulokowanych przy głównej arterii stacji hoteli i pensjonatów powstałych a to jeszcze za komunizmu, a to już współczesnych oraz kompleksów dopiero co wybudowanych już w wyższych partiach gór. Już to pokazuje burzliwe dzieje stacji.

Powstała dzięki smykałce dwóch ludzi do interesów. Pierwszym był Rajczo Belew, legendarny pod koniec XIX wieku w całych Rodopach, pasma gór południowych Bałkanów, handlarz suknem i innymi towarami potrzebnymi stacjonującej tam wtedy tureckiej armii. Zamówione towary dostarczał tak szybko, że ponoć Turcy nazwali go „Pampor”, czyli pociąg – i to jest drugie z możliwych wyjaśnień nazwy obecnego kurortu. Zarobione pieniądze Rajczo „Pampor” Belew postanowił zainwestować – skupił 250 hektarów łąk i lasów wokół góry Karamandża (dziś zwanej Sneżanką), zaczął wypasać tam bydło i produkować sery i masło. W okolicy działał też inny biznesowy talent – prezes tamtejszej Spółdzielni Leśnej Nikołaj Cziczowski. To on rzucił pomysł, by miejscowi zaczęli zarabiać też na miastowych, kusząc ich czystym powietrzem i dziką przyrodą. Potraktowano go z pobłażaniem, już choćby dlatego, że do najbliższej stacji kolejowej było 75 km. Cziczowski nie ustąpił: w 1933 roku otworzył w Pamporowie pensjonat – i to na owe czasy imponujący, bo oferujący 27 pokoi z bieżącą wodą i tarasem każdy oraz łazienkami na korytarzach. Pierwszymi gośćmi byli pisarze, artyści i kupcy – zarówno Bułgarzy, jak i obcokrajowcy. Sława luksusu szybko się więc rozniosła i trzeba było dobudować trzecie piętro. Spółdzielnia Leśna Pamporowo poprawiła okoliczne drogi i – jak na uzdrowisko przystało – wyznaczyła kilka źródeł leczniczej wody. Wydzieliła też działki na prywatne wille. Kupowali je zamożni sofijczycy, ale i banki oraz ministerstwa. Zimą dojazd przez zaspy zapewniały powożone wprawną ręką miejscowych konne sanie.

Wszystko zmieniło się po zaprowadzeniu w kraju komunizmu. Lasy spółdzielni i prywatne wille przejęło państwo. Pamporowo miało też odtąd nazywać się… Kolarow – na cześć współzałożyciela Bułgarskiej Partii Komunistycznej.
Dawny pensjonat Cziczowskiego podupadł, niektóre wille zamieniono na stajnie i stodoły. Dopiero w l. 60 XX wieku władze postanowiły jednak wykorzystać kurort – państwowy Bałkantourist wybudował kilka nowoczesnych hoteli (z siłowniami i basenami!). Znakiem rozpoznawczym ośrodka stała się wieża telewizyjna/punkt widokowy na Sneżance (1928 m n.p.m.). To w lasach porastających jej zbocza wytyczono pierwsze 15 km tras narciarskich stacji.

Z czasem ośrodek się rozrastał, choć do dziś barierą w rozwoju pozostają nieuregulowane – po nacjonalizacji – kwestie własnościowe. Dziś Pamporowo to dwa, oddalone od siebie o 10 km, ale połączone jednym ski-passem, obszary: Malina i Mechi Chal. Łącznie to niemal 50 km przygotowywanych tras (na poziomie 1155-1928 m n.p.m.) – biegnących zwykle przecinkami, ale szerokich i ciekawie urozmaiconych, i w większości przyzwoicie stromych (choć naturalnie i poczatkujący mają warianty pozwalające na zjazdy do doliny).

Także kolejkom i wyciągom nic zarzucić nie można. Atutem jest też – potwierdzone badaniami naukowymi i opiniami bywalców – częste tu zjawisko zwiększonej ujemnej jonizacji powietrza, co sprawia, że kurort jest skutecznym miejscem leczenia chorób układu oddechowego, nerwowego i przemiany materii. 

*

Bułgaria zatem nie tylko latem!

Reklama