Minister Żurek postawił na swoim
Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek odwołał 25 prezesów i wiceprezesów sądów wbrew woli kolegiów ich sądów. I bez odwołania się do neo-KRS.
To decyzja dramatyczna nie tylko dla odwołanych, ale i dla Waldemara Żurka, bo gdyby PiS powrócił do władzy, mógłby go postawić przed Trybunałem Stanu.
Wcześniej minister Żurek odwołał 20 prezesów i wiceprezesów, mając na to zgodę kolegiów sądów.
Jak podano w komunikacie ministerstwa, jedynym powodem odwołania tych prezesów i wiceprezesów jest fakt, że „uczestniczyli w procedurach awansowych przed nieprawidłowo ukształtowaną Krajową Radą Sądownictwa lub udzielały jej poparcia, składając podpisy na listach kandydatów do tego organu”.
Minister skorzystał z przepisu (art. 27 par. 1 pkt 2 ustawy o ustroju sądów powszechnych), który pozwala mu odwołać prezesa lub wiceprezesa sądu przed końcem kadencji, „gdy dalszego pełnienia funkcji nie da się pogodzić z innych powodów z dobrem wymiaru sprawiedliwości”. W tym wypadku chodzi o negatywną ocenę moralną jego postępowania: ubiegania się o awans przed neo-KRS lub popierania kandydatów do tego ciała ze świadomością, że jest to organ wybrany w sposób sprzeczny z konstytucją i niedający gwarancji politycznej bezstronności.
Oczywiście powstaje pytanie, na ile konkretny odwołany prezes miał taką świadomość. Szczególnie jeśli awansował lub popierał kandydatów do neo-KRS, zanim międzynarodowe trybunały wydały wyroki kwestionujące jej status. Jeśli odwołani będą się skarżyli do sądów pracy, podniosą zapewne tę okoliczność.
Konsekwentnie minister Żurek pominął ustawowy obowiązek zwrócenia się przed odwołaniem o pozwolenie do KRS, bo neo-KRS nie uznaje jako sprzecznej z konstytucją i prawem Unii. Na potwierdzenie Żurek przywołuje wyroki ETPC: w sprawie Xero Flor z 7 maja 2021 i M.L. z 14 grudnia 2023, a także postanowienie siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z 13 grudnia 2023 r.
W komunikacie ministerstwa czytamy, że neo-KRS nie korzysta z domniemania konstytucyjności. I choć Trybunał nie-Konstytucyjny potwierdził zgodność wyboru sędziowskich członków neo-KRS przez polityków z konstytucją, to zrobił to w niekonstytucyjnym składzie: z dublerami. Notabene sprawozdawcą w tej sprawie był także dubler: Justyn Piskorski.
„W tej sytuacji konieczne jest stosowanie rozproszonej kontroli konstytucyjnej, co nakłada obowiązek badania zgodności ustaw z konstytucją również na sądy i inne organy państwowe” – czytamy w komunikacie. To uzasadnienie dla „organu państwowego”, jakim jest minister, ale też wskazówka dla sądów, które – ewentualnie – będą rozpatrywały pozwy odwołanych prezesów i wiceprezesów.
W komunikacie mowa też o przesłance decyzji o pominięciu sprzeciwu kolegiów sądów wobec odwołań: minister nie uznaje prawa kolegiów do godzenia się lub nie na odwołanie prezesów i wiceprezesów, bo nie są one organami samorządu sędziowskiego. PiS w 2020 r. zmienił sposób ich wybierania: nie wybierają ich już zgromadzenia sędziów, lecz ustawowo są złożone z prezesów sądów powołanych przez ministra.
W połączeniu z argumentem, że neo-KRS byłaby w konflikcie interesów, gdyby miała oceniać odwołanie prezesów i wiceprezesów sądów za to, że uznają jej prawomocność, minister stoi na stanowisku, że zasadnym jest przeprowadzenie procedury odwołania tych prezesów i wiceprezesów z pominięciem opinii nieprawidłowo ukształtowanej Krajowej Rady Sądownictwa i kolegiów sądów.
Uzasadnienie decyzji Żurka jest logiczne, wskazuje podstawy prawne i brzmi przekonująco. Pytanie, jaki będzie skutek. Politycznie wiadomo: PiS ją zakwestionuje i obieca ministrowi Trybunał Stanu za niepodporządkowanie się formalnie obowiązującemu prawu. A co będzie w sądach, których prezesów i wiceprezesów minister odwołał wbrew woli kolegiów? To zapewne zależy od tego, jaką pozycję odwołani mieli wśród sędziów tych sądów. I jak wielu w tych sądach jest sędziów, którzy także awansowali z poparciem neo-KRS. Nie byłoby dobrze, gdyby ta decyzja stała się powodem przepychanki z sędziami i dodała nowe konflikty do już istniejących, przede wszystkim do tego między sędziami a neosędziami. A tak może się stać, bo prezesów powołuje minister sprawiedliwości po zasięgnięciu opinii zgromadzenia ogólnego sędziów tego sądu. Samorząd sędziowski może więc odrzucać kandydatów ministra.
Odwołanie prezesów i wiceprezesów wbrew decyzji kolegiów sądów jest gestem symbolicznym, adresowanych do – nie tak licznego – grona sędziów walczących o wyrugowanie neosędziów z funkcji i zajmowanych stanowisk. I do tej części wyborców rządzącej koalicji, którzy sprawy rozliczeń stawiają na ważnym miejscu. To gest symboliczny, w praktyce niemający większego znaczenia, bo w żadnym stopniu nie rozwiązuje problemu statusu neosędziów. Problemu coraz bardziej – z upływem czasu – nierozwiązywalnego. Choć, oczywiście, można narzekać i nie robić nic. Albo można jednak coś zrobić.
Tak jak samotni wojownicy, którzy (jak niegdyś sędzia Waldemar Żurek) zgłaszają się do konkursów prowadzonych przez neo-KRS po to tylko, by formalnie zakwestionować legalność neo-KRS. W zeszłym tygodniu Rada opiniowała (oczywiście negatywnie) dwa wnioski: sędziego Daniela Żegunia – w konkursie do Sądu Okręgowego w Słupsku, i sędzi Katarzyny Trzosińskiej – w konkursie do Sądu Okręgowego w Radomiu. Żądali wyłączenia z postępowania konkursowego sędziowskich członków neo-KRS.
Komentarze
Jedno jest tu oczywiste – wladza wykonawcza, ktora jest z zalozenia polityczna dokonuje zmian w organizacji sadownictwa na podstawie wlasnej intepretacji prawa… zmian dotyczacych konkretnych ludzi in gremio.
Efektem na 100% bedzie jeszcze wiekszy balagan bo sedziowie beda bronic siebie i swoich zyciorysow.
brawo panie Żurek.
O pani ,,poetyce” politycznej da sie powiedzieć jedno…jest pani po stronie ośmielonego lumpiarstwa…