Chłopiec z Aleppo

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Kiedy wszystko się zaczęło, Kusaj Abtini miał 10 lat. Był zwyczajnym dzieckiem, takim jak tysiące innych dzieci, które można było spotkać przed wojną w Aleppo.

Tak było przed wojną. Potem, gdy ludzie zaczęli wychodzić na ulice na demonstracje, Kusaj przychodził na nie ze starszym bratem. Siadywał mu na barana i wykrzykiwał swój sprzeciw wobec reżimu Asada. Znowu chłopak, jakich wielu w czasie zawieruchy.

Potem zupełnie nieoczekiwanie przyszła filmowa sława. Może ta „sława” i ta „filmowa” to określenia nieco na wyrost, ale na pewno Kusaj przestał być zwyczajnym dzieckiem. Dostał rolę (z reżyserem poznał go dyrektor szkoły, w której się uczył i bawił w przedstawienia) w sitcomie „Umm Abdo Al-Halabi”. To 30 kilkuminutowych odcinków o pewnej rodzinie żyjącej w starej dzielnicy w Aleppo. Wszystkie role dorosłych w filmie grają dzieci, Kusaj występuje jako mąż wspomnianej Umm Abdo. Dzieci naśladują mimikę dorosłych, poprzebierane są w „dorosłe” stroje.

Wojna jest stałym elementem filmu. W pierwszym odcinku Umm Abdo narzeka nad balią z wodą, że w mieście nie ma już niczego, w tym wody i prądu, ale cieszy się, że akurat tego dnia ma zasięg w komórce i może się do niej dodzwonić siostra. – Myślałam, że na terenach kontrolowanych przez rząd macie lepiej – mówi do słuchawki.

Dzwoni kolejny telefon, okazuje się, że to ktoś z programu „Jakie jest twoje marzenie” z ofertą spełnienia marzenia. Umm Abdo marzy o „bezpiecznym i wolnym kraju”, o tym, by do domu powróciły jej dzieci, a także wszyscy uchodźcy, chciałaby też, by w ogóle ze słownika zniknęło słowo „uchodźca”. Marzy również o pokonaniu „tyrana”, o czym mówi, przechodząc obok grobu Hamzy al-Khatiba, 13-letniego chłopczyka z Daraa, którego zmasakrowane ciało zwrócono rodzinie po tym, jak chłopca aresztowano na początku protestów w Daraa. Mijając ruiny domów, marzy o tym, by to się w końcu skończyło, chciałaby cieszyć się z upadku „Faraona”, który nie oszczędza żadnego rodzaju broni przeciwko ludziom. Chce patrzeć w niebo i widzieć tylko ptaki, marzy o tym, by na ulicy zobaczyć śmieciarkę, która zbiera śmieci. Chce pojechać nad morze z dziećmi. Na koniec okazuje się, że połączenie zostało przerwane, nikt nie spełni jej marzeń.

W innym odcinku młode aktorki podskakują na dźwięk wybuchu. To nie jest reżyserowane, po prostu pocisk spadł akurat w chwili, gdy kręcono tę scenę.

Umm Abdo i jej „mąż” wiodą dość zwyczajne życie, ona jest pełna energii, rzec można: „motorem sterującym” w domu. Któregoś razu wpada na pomysł, by coś zrobić z niegrzecznymi dziećmi z dzielnicy i przy okazji otworzyć swój biznes: – Jaki biznes, skoro jestem na emeryturze i odliczam dni do bomby beczkowej? – studzi jej zapał Abu Abdo. Ona przekonuje, że biznes nie potrzebuje żadnych nakładów, szkołę można otworzyć na dziedzińcu ich domu. – Ledwo skończyłaś 6 klas podstawówki – zauważa przytomnie mąż.  – A podobają się ci dzieciaki biegające bez składu i ładu po ulicy? – nie daje za wygraną Umm Abdo.

Ma absolutnie wszystko wymyślone: dzieciom nie będzie wykładana wiedza „ani o tych, ani o tamtych”, ale będą uczone Koranu, matematyki, by „chociaż umieli czytać, pisać”. – Jak dobrze pójdzie, otworzę szkołę w domu moich rodziców i będę miała filię – oświadcza. – A co jeśli poproszą cię o świadectwa? – pyta Abu Abdo. I na to „żona” ma gotową odpowiedź: – Powiem, że spłonęły podczas nalotu, a oryginały są w rękach rządowych, a ja jestem poszukiwana i nie mogę po nie pójść.

Ani fabuła, ani gra aktorska nie są zbyt porywające, ale niezwykłe jest to, że film w ogóle powstał, mimo że wokół wojna i zawierucha. Aleppo jest jednym z najbardziej okaleczonych syryjskich miast. Dziś o miasto trwa zacięta walka, wojsko rządowe odcięło wschodnie, opanowane przez siły opozycyjne dzielnice (są w rękach różnej maści skrajnych ugrupowań islamskich, w tym przebrendowanego z Dżabhat Al-Nusra na Dżabhat Fateh Al-Sham w wolnym tłumaczeniu Front Podboju Lewantu czy Ahrar asz-Szam). Z oblężonych dzielnic wyjść można tylko teoretycznie przez kilka korytarzy humanitarnych (de facto pomoc do oblężonej części miasta nie dotarła od miesiąca).

Na dom Kusaja w opanowanej przez rebeliantów dzielnicy Aleppo spadł pocisk, obrażenia, jakich doznał ojciec Kusaja, przykuły go do wózka. Miesiąc temu ojciec uznał, że jest bardzo niebezpiecznie, i postanowił, by dzieci wyjechały z miasta. Na samochód, w którym jechał Kusaj, spadły cztery pociski. Chłopiec zginął na miejscu.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Braun nie piłuje pazurów. Jaki jest, każdy widzi. Skąd tak dobry wynik wyborczy?

Pierwsze spekulacje na temat sporego niedoszacowania prawicowego radykała w sondażach zaczęły krążyć w piątek rano. Ale nikogo, kto obserwuje polskie społeczeństwo, czwarte miejsce Grzegorza Brauna nie powinno dziwić.

Mateusz Mazzini

Media na całym świecie cytują reżysera, który mówi, że do filmu szukano inteligentnego chłopczyka, a Kusaj był bardzo utalentowany.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj