Przeziębienie – choroba uczniów i nauczycieli

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

W przyrodzie ani zimno, ani ciepło, więc ludzie zaczęli chorować. Dawniej byłaby to świetna okazja, aby zostać w domu. Obecnie i nauczyciele, i uczniowie przychodzą do szkoły. Takie czasy. Na korytarzach i w salach lekcyjnych mamy więc jedno wielkie kichanie, smarkanie i mierzenie temperatury.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Teraz wrze na Wydziale Psychologii UW. „Ludzie w końcu odważyli się mówić”. Będzie efekt domina?

Po zwolnieniu dyscyplinarnym dziekana Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych prof. Daniela Przastka wrze na Wydziale Psychologii. Wszystko wylało się w ostatnich dniach.

Katarzyna Kaczorowska

Erazm z Rotterdamu nazwał przeziębienie chorobą ludzi oddających się nauce. Jak widać, od renesansu niewiele się zmieniło. Wciąż nauka idzie w parze z delikatnością ciała. Gdy ktoś choruje, wszyscy radzą mu, aby został w domu, wypocił się w łóżku, a do szkoły nie przychodził. Jednak gdy sami się przeziębimy, wcale nie stosujemy się do tych rad. Bo przeziębienie to taka choroba, która drażni innych, ale choremu aż tak bardzo nie przeszkadza.

Uprzedzam, że w poniedziałek stawiam się w pracy zakatarzony i z rozpaloną głową, czyli jak typowy inteligent. Niech mnie jednak nikt nie wysyła do domu ani nawet nie sugeruje, abym zakopał się we własnym łóżku i przeleżał chorobę. Nie mam zamiaru. Skoro wy wszyscy – nauczyciele i uczniowie – mogliście chorować w szkole, to ja też mogę.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj