Uwaga, błąd kardynalny na maturze!

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Największą zmorą maturzystów jest obawa przed popełnieniem błędu kardynalnego. Jak tylko zdający odda test i wyjdzie z sali egzaminacyjnej, natychmiast uświadamia sobie, że popełnił fatalny błąd, który może skutkować dyskwalifikacją. Co robić?

Warto jednak wiedzieć, że błędy kardynalne – skutkujące wyzerowaniem pracy – trafiają się rzadziej niż szóstka w totolotka. Najczęściej występują błędy mniejszego kalibru, których skutkiem będzie strata kilku punktów i nic więcej.

Błędy dzielą się na nieistotne, typu spolszczenie pisowni nazwy własnej, np. „Bodler” zamiast Baudelaire, „Nicze” zamiast Nietzsche. Takich jest najwięcej. Potem mamy drobne błędy, które są wynikiem pośpiechu, typu „ta” Wernyhora zamiast ten Wernyhora, mylenie imion podobnych, np. Wiesława zamiast Wisława, mylenie imion postaci drugoplanowych, np. Judym flirtował z Natalią, Wandą czy Karoliną?

Do drobnych i częstych błędów należy podanie niewłaściwego imienia pisarza drugorzędnego, np. Lechoń miał na imię Jan czy Julian? Gorszym błędem, chociaż wciąż daleko mu do kardynalnego, jest niepoprawne imię pisarza kluczowego dla epoki, np. Mickiewicz miał na imię Adam czy Julian? Maturzyści najczęściej mylą się przy pisarzach młodopolskich, tj. Reymoncie, Wyspiańskim i Żeromskim. Imiona poetów myli się nagminnie.

Za ważne wady, ale nadal nie są one kardynalne, uznaje się mylenie epok. Zwykle uczniom przestawia się odrodzenie z oświeceniem. Plączą się też podobne brzmieniowo postacie, np. Kordian i Konrad, także pisarze: Krasiński i Krasicki. Te błędy to jak grypa – każdy musi przez to przejść.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Teraz wrze na Wydziale Psychologii UW. „Ludzie w końcu odważyli się mówić”. Będzie efekt domina?

Po zwolnieniu dyscyplinarnym dziekana Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych prof. Daniela Przastka wrze na Wydziale Psychologii. Wszystko wylało się w ostatnich dniach.

Katarzyna Kaczorowska

Aby błąd można było uznać za kardynalny, musiałby dotyczyć całego wywodu, wpływać na całą pracę i wszystkie argumenty. Coś takiego prawie się nie zdarza. Jak praca spełnia inne wymogi, czyli jest pisana na temat i ma przepisową liczbę wyrazów, tezę i argumenty, to nic jej nie wyzeruje. Autor popełniający błędy, nawet poważne i liczne, maturę zda, chociaż być może tylko na minimum.

Wystraszonych maturzystów zachęcam do przeczytania dyskusji o błędach kardynalnych z lat poprzednich (tutajtutaj oraz jeszcze tutaj).

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj