Sposób na bryki

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Bryki, czyli streszczenia lektur, zna każdy uczeń. Jak trzeba coś przeczytać, zawsze lepiej sięgnąć po skrót. Do tej pory walka z brykami była skazana na porażkę. Aż wreszcie ktoś znalazł na to sposób.

Maturzystom szczęka opadła, gdy poznali wyniki próbnej matury z polskiego. Sporo prac zostało wyzerowanych z powodu błędów kardynalnych. Drobnych błędów merytorycznych było bez liku. Uczniowie byli w szoku, że tak często się mylili. Przecież – zaczęli się tłumaczyć – dokładnie tak jest w streszczeniach lektur. Niczego nie zmyślili.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

I niczego nie będzie

Krzysztofa Kononowicza poznała cała Polska w 2006 r. jako kandydata na prezydenta Białegostoku. Zasłynął hasłem: „Żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego”. Padł ofiarą cyników, którzy żerowali na jego umysłowej bezradności. I próbowali zarobić także na jego śmierci.

Katarzyna Kaczorowska

No i właśnie tu leży pies pogrzebany. Otóż jakiś polonista, a może nawet zespół, wpadł na doskonały pomysł, aby publikować opracowania lektur z błędami. Uczeń, który nie zna dzieł, nie ma pojęcia, które twierdzenia są prawdziwe, a które zmyślone. Wystarczy więc, że dowcipny autor takich pseudostreszczeń wciśnie do tekstu jedno błędne twierdzenie na sto poprawnych, aby wpędzić ucznia w kłopoty.

Strach padł na maturzystów. Jest wielce prawdopodobne, że nauczyli się źle, więc na egzaminie strzelą parę byków, może nawet kardynalny. Trzeba by poprosić jakiś autorytet polonistyczny, najlepiej z tytułem profesora belwederskiego, aby zechciał wskazać, które streszczenia lektur są godne zaufania. Czytać można tylko te bryki, które mają rekomendację co najmniej profesora Bralczyka. Inne to zwykłe śmieci.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj