Czy można krytykować własną szkołę?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Kwiecień to miesiąc Drzwi Otwartych w wielu liceach. Szkoły będą chwalić się osiągnięciami, co ma przyciągnąć nowych uczniów. Problem w tym, że starzy uczniowie nie chcą tylko chwalić, zamierzają także krytykować. Czy można na coś takiego pozwolić?

Im lepsze liceum, tym bardziej krytykowane. Gdy pracowałem w szkole, która była poza wszelkimi rankingami, po prostu szorowała po edukacyjnym dnie, krytyka była żadna albo minimalna. Uczniowie mieli wszystko gdzieś, także krytykowanie nauczycieli. Zupełnie inaczej jest w szkole ze szczytu rankingu. Tu młodzież lubi dowalić nauczycielom surowymi ocenami.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

I niczego nie będzie

Krzysztofa Kononowicza poznała cała Polska w 2006 r. jako kandydata na prezydenta Białegostoku. Zasłynął hasłem: „Żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego”. Padł ofiarą cyników, którzy żerowali na jego umysłowej bezradności. I próbowali zarobić także na jego śmierci.

Katarzyna Kaczorowska

Słucham tej krytyki codziennie i nawet do niej zachęcam, aby wiedzieć, w czym się poprawić. Jednak podczas Drzwi Otwartych trzeba zagrać wniebowziętego, inaczej najlepsi kandydaci pójdą gdzie indziej. Nawet najdrobniejsza krytyka mogłaby ich spłoszyć. Dlatego zabraniamy uczniom krytykować szkołę, gdy będą oprowadzać kandydatów i ich rodziców. Mają tylko chwalić. Tak uważa dyrekcja i większość nauczycieli. 

Mniejszość natomiast jest zdania, że powinniśmy dać uczniom wolną rękę. A niech mówią, co chcą. Jak spłoszą najzdolniejszych, przyjdą do nas mniej utalentowani. Trochę gorzej będzie się z nimi pracowało, ale za to skończy się krytyka. Im bowiem słabsi uczniowie, tym lepsze oceny wystawiają swojej szkole. 

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj